Maraton w Bostonie. 300 tys. telefonów czy maili obywateli doprowadziło do schwytania terrorystów

15 kwietnia 2013 roku podczas maratonu w Bostonie miał miejsce zamach terrorystyczny. Śmierć poniosły trzy osoby, 264 zostały ranne. „Torba, widziałem faceta, spojrzał na mnie” - dzięki tej krótkiej informacji jednego za świadków, bardzo szybko trafiono na ślad zamachowców.

2021-04-15, 05:00

Maraton w Bostonie. 300 tys. telefonów czy maili obywateli doprowadziło do schwytania terrorystów
Biegacze podczas maratonu. Foto: Shutterstock, Inc.

Wojna o niepodległość United States of America 

Pod koniec osiemnastego wieku, na terenie dzisiejszego USA, rozpoczął się ruch ludowy pod nazwą Amerykańscy Patrioci. Rozpoczęli oni walkę o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Wypowiedzieli wojnę Wielkiej Brytanii. 19 kwietnia 1775 roku odbyła się pierwsza bitwa pod Lexington i Concord. Zwycięsko wyszli z niej Amerykanie. Żołnierze z Wysp Brytyjskich wycofali się do pobliskiego Bostonu. Patrioci rozpoczęły oblężenie tego miasta. Tak właśnie rozpoczęła się walka o niepodległość USA, zakończona zwycięstwem w roku 1783.

Maraton Bostoński

W 1896 odbyła się pierwsza nowożytna olimpiada w Grecji. Jej kulminacyjnym momentem był bieg maratoński. Amerykanie wpadli na pomysł, aby wyścigiem na 42 195 metrów uczcić pamięć swoich Patriotów. W związku z tym, rok po igrzyskach, odbył się pierwszy maraton ulicami Bostonu. Od tamtej pory jest on organizowany w każdy trzeci poniedziałek kwietnia. To najstarszy, przeprowadzany corocznie, bieg uliczny na świecie. Uważany jest za najbardziej prestiżowy wyścig w Stanach Zjednoczonych.

Zamach 

Dzień Patriotów jest dniem świątecznym w stanie Massachusetts. Początek wiosny sprawia, że mieszkańcy tłumnie wychodzą na spacery i spotkania rodzinne. Najciekawszym elementem tego dnia jest organizowany od 1897 roku bieg maratoński. Ludzie ustawiają się na całej trasie, aby dopingować sportowców. Tradycyjnie najwięcej z nich kibicuje w okolicach linii mety. I właśnie to miejsce wybrali zamachowcy do swojego terrorystycznego ataku. O godzinie 14:49 czasu lokalnego, przy 671 Boylston Street, tuż obok finiszu maratonu, wybuchła bomba. Po 12 sekundach eksplodowała druga, w miejscu oddalonym o około 100 metrów od pierwszej.

REKLAMA

„Trzeci poniedziałek kwietnia jest w stanie Massachusetts dniem wolnym od pracy, bo obchodzony jest Dzień Patriotów. To jest duże zgromadzenie osób, duże zgromadzenie mediów, które skupi uwagę i pozwoli wykorzystać propagandowo ten czyn” - mówił w PolskimRadio24.pl Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.

Akcja ratunkowa

Natychmiast przerwano bieg. Wszyscy obecni, którzy nie ucierpieli w wybuchu, rzucili się do pomocy rannym. Na miejsce tragedii skierowano służby medyczne i policję. Zamknięto przestrzeń powietrzną na Bostonem. Wyłączono sieć telefonii komórkowej, aby zakłócić potencjalną możliwość komunikowania się zamachowcom. Saperzy przystąpili do działania. Znaleźli kilka podejrzanych pakunków, na szczęście okazało się, że nie było w nich następnych bomb.

„W poniedziałek znaleziono tylko dwa ładunki wybuchowe. Wszystkie inne paczki w obszarze wybuchu zostały sprawdzone i nie odnaleziono innych niezdetonowanych ładunków” - podkreślił Deval Patrick, gubernator stanu Massachusetts.

Przerażające konsekwencję 

Terroryści mieli określony cel - dokonać jak największych zniszczeń. Plecaki z bombami, które podłożyli niedaleko linii mety, były wypełnione kulkami z łożysk. Zadziałały one jak granaty odłamkowe. Stąd bardzo duża liczba osób poszkodowanych w tym zamachu. Ranne zostały aż 264 osoby. W ataku śmierć poniosły trzy z nich. Ośmioletni chłopiec Martin Richard, który przyszedł wraz z mamą i rodzeństwem aby zobaczyć jak kończy bieg maratoński jego tata. 29 letnia Krystle Campbell, oraz studentka z Chin, której rodzina poprosiła o zachowanie anonimowości. Dla dziesięciu osób wybuch zakończył się koniecznością amputacji kończyn.

REKLAMA

Służby bezpieczeństwa podjęły zakrojoną na szeroka skalę akcję 

Działania zostały podjęte natychmiast. Przeglądano monitoring z wszystkich kamer zamontowanych w okolicy. Na trop przestępców, skierował śledczych, jeden z ciężko rannych kibiców, który ucierpiał w zamachu. Jeff Bauman oczekiwał na mecie na swoja dziewczynę, która biegła w maratonie. Ktoś położył przy jego nogach plecak i odszedł. Dwie minuty później nastąpiła eksplozja. W konsekwencji wybuchy Jeff stracił obie nogi.

„Gdy tylko Jeff obudził się w szpitalu poprosił o papier i długopis. Napisał na kartce: "torba, widziałem faceta, spojrzał na mnie” - opowiadał jego brat, Chris.

Na podstawie jego zeznań śledczy wytypowali zamachowca. Uznali że jest to Rosjanin Tamerlan Carnajew. Wystawiono dwa listy gończe - za Tamerlanem Carnajewem i jego młodszym bratem Dżocharem.

„Służby otrzymały 300 tys. telefonów, maili, różnego rodzaju sygnałów na temat miejsca pobytu podejrzanych. Tak naprawdę nie informacje od obywateli doprowadziły do ich schwytania, ale to, że wpadli w panikę, nie wiedzieli co ze sobą zrobić, nie mieli przygotowanego planu, porwali samochód z właścicielem, zastrzelili policjanta, napadli na sklep” - opisywał tę sytuację Marek Wałkuski, korespondent Polskiego Radia w Waszyngtonie. 

REKLAMA

Bardzo szybko doszło do zakończenia całej akcji

Po czterech dniach, w piątek, podczas próby zatrzymania Tamerlan zginał. Jego brat Dżochar został postrzelony i ukrywał się w łodzi zaparkowanej na lawecie, na Franklin Street w Bostonie. Jej właściciel poinformował policję, że ktoś się w niej ukrywa. Dzięki tej informacji stróże prawa ujęli drugiego z zamachowców.

„Zamknęliśmy ważny rozdział tej tragedii (…) Wiele pytań wciąż wymaga odpowiedzi: jak to możliwe, że tu (w USA) dorastali, że tu uczyli się i dokonali takiej przemocy. Jak przeprowadzili te zamachy i czy ktoś im w tym pomógł?” - mówił Barack Obama, ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych.

„Nikt nie zapamięta Dżochara Carnajewa jako dobrego ucznia czy bliskiego przyjaciela, lecz jedynie jako osobę, która świadomie i celowo zabiła i okaleczyła niewinnych ludzi" - wyjaśniał sędzia prowadzący sprawę. 

„Przepraszam za odebrane życie, za cierpienie, którego wam przysporzyłem, za krzywdę nie do naprawienia (…) to ja wraz ze swoim bratem ponoszę winę za tamten atak” - mówił terrorysta z Rosji po usłyszeniu wyroku.

REKLAMA

W roku 2020 sąd zamienił karę śmierci Carnajewa na dożywocie. 

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej