Płyn Lugola. Próba reakcji na katastrofę w Czarnobylu
38 lat temu miał miejsce wybuch w czarnobylskiej elektrowni jądrowej. Pomimo że liczba bezpośrednich ofiar wynosiła około 30, to setki tysięcy ludzi było narażonych na nadmierne promieniowanie. Stąd polskie władze podjęły szybką decyzję o rozpoczęciu podawania dzieciom i młodzieży płynu Lugola, żartobliwie nazywanego przez społeczeństwo "radziecką coca-colą".
2024-04-26, 05:46
Wybuch w elektrowni
W nocy z 25 na 26 kwietnia 1986 roku doszło do katastrofy w elektrowni jądrowej na Ukrainie. ‒ Po tym dniu, ze względu na słaby przepływ informacji, trudno było oszacować konsekwencje, w rozumieniu skażenia środowiska. Nie wiadomo było do końca, co się stało ‒ w audycji "Bezpieczny atom" mówił Janusz Włodarski, szef Państwowej Agencji Atomistyki. ‒ Można było jedynie spekulować na podstawie pomiarów i warunków atmosferycznych.
Posłuchaj
Pomimo że od katastrofy czarnobylskiej minęło wiele lat, nadal pewne elementy tej historii nie zostały wyjaśnione. W przekazywanych w tamtym czasie informacjach było wiele niedomówień i przeinaczeń. ‒ Liczby są trudne do ustalenia, ale łatwe do manipulacji. Historia Czarnobyla to opowieść o kłamstwie, o manipulacji, wykrzywieniu prawdy tak, żeby służyła doraźnym celom politycznym ‒ mówiła Agata Kasprolewicz, prowadząca rozmowę z Kate Brown, autorką książki o Czarnobylu.
Posłuchaj
Reakcja polskich władz
Dwa dni po wybuchu w elektrowni polska stacja radiacyjna zarejestrowała wzrost aktywności izotopów promieniotwórczych w powietrzu. Przebieg i skala zdarzenia były nieznane, dlatego w obawie przed mogącymi nastąpić skutkami w Polsce podjęto działania. ‒ Pomimo powszechnej dezinformacji ze strony ZSRR władze polskie dosyć szczęśliwie podjęły działania profilaktyczne, polegające na dawaniu płynu Lugola, najpierw dzieciom, potem starszym ‒ opowiadał Janusz Włodarski. ‒ Profilaktyka objęła ponad 18 milionów ludzi. Była przeprowadzona sprawnie. Na pewno przyczyniła się w jakimś sensie do ochrony zdrowia.
Już 29 kwietnia w przychodniach i terenowych ośrodkach zdrowia zaczęto zapobiegawczo podawać płyn Lugola. Działania były prowadzone również w szkołach i przedszkolach. Miało to zapobiec wchłanianiu radioaktywnego izotopu jodu 131. Jednorazowa duża dawka jodu wstrzymywała pracę tarczycy na około 10 dni. Po tym czasie jej funkcjonowanie miało powracać do normy.
REKLAMA
Ogłoszono również, że osoby dorosłe nie potrzebują przyjmować tej substancji, gdyż według polskich władz nie było podstaw, aby ktokolwiek odczuwał skutki czarnobylskiej katastrofy. Twierdzono, że osoby, które miałyby jakieś dolegliwości, albo uległy hipochondrii, albo były to objawy związane z inną chorobą.
W samym województwie białostockim w ciągu dwóch dni płyn Lugola podano około 180 tysiącom dzieci i młodzieży. Nie prowadzono jednak statystyk, ile dorosłych osób mogło zdobyć na własną rękę i spożyć tę substancję.
Z aptek zaczęła znikać jodyna, z której próbowano robić płyn Lugola, a z półek sklepowych mleko w proszku i masło. Ministerstwo Handlu Wewnętrznego i Usług zakazało sprzedaży lodów i apelowało o ograniczenie spożycia warzyw i nabiału. Było to podyktowane uniknięciem przyjęcia izotopów promieniotwórczych, które odnajdowano w badanych próbkach żywności oraz gleby.
Powszechna dezinformacja
Polskie władze, które rozpoczęły akcje podawania płynu Lugola, jednocześnie pogłębiały i tak panującą już dezinformację. Próbowano w ten sposób pominąć kwestie odpowiedzialności ZSRR w zdarzeniach mających miejsce w Czarnobylu oraz nie dopuścić do paniki w społeczeństwie. Początkowo nie znano skali katastrofy w czarnobylskiej elektrowni, dlatego nie czekano na komunikaty z Rosji i podjęto działania o podaniu płynu Lugola.
Jednym z pomysłodawców i koordynatorów tej akcji był prof. Zbigniew Jaworowski. Z perspektywy czasu tamte działania ocenił jako zbędne: według niego skala zagrożenia, poznana już po latach, nie wymagała tego. Przyjęcie płynu Lugola mogło zarówno uchronić część osób, jak i przyczynić się u niektórych do rozwoju chorób tarczycy. Jednak pod koniec kwietnia 1986 roku w Polsce nikt nie był w stanie oszacować skutków wybuchu w elektrowni i próbowano za wszelką cenę uniknąć większej tragedii.
Na przełomie pierwszego i drugiego tygodnia maja 1986 roku w audycji Polskiego Radia "7 dni w kraju i na świecie" wyemitowano fragment przemówienia ówczesnego rzecznika rządu. ‒ Jak poinformował PAP, nad północno-wschodnim obszarem Polski przesunął się radioaktywny obłok. Mimo niestwierdzenia zagrożeń dla zdrowia ludności kierownictwo partii i rządu z całą powagą skupiło bezpośrednie zainteresowanie na tym zjawisku, będącym skutkiem awarii elektrowni jądrowej na Ukrainie, o której informował TAS ‒ mówił Jerzy Urban. ‒ Uruchomiono około 200 dodatkowych punktów pomiarów wszelkich skażeń wody, ziemi i atmosfery. Nie stwierdzono żadnego zagrożenia dla zdrowia ludzi.
Posłuchaj
Komunikaty wydawane przez władzę miały odwrotny do zamierzonego skutek. Zamiast działać uspokajająco na społeczeństwo, sprawiały, że krążyło na ten temat coraz więcej spekulacji. Przy każdej możliwej okazji ludzie rozmawiali o swoich dolegliwościach, mogących mieć potencjalnie związek ze zwiększonym promieniowaniem. Tymczasem w oficjalnych komunikatach próbowano również sugerować, że przyjęta przez Polaków dawka promieniowania może być podobna do tej przyjmowanej podczas zdjęcia rentgenowskiego.
REKLAMA
Dezinformacja, która towarzyszyła czarnobylskiej katastrofie, przez wiele lat negatywnie wpływała na postrzeganie energii atomowej, będącej alternatywą dla tradycyjnych elektrowni.
‒ Wokół Czarnobyla zrodziło się bardzo wiele mitów, ubarwionych historii, często przytaczanych jako główne argumenty przeciwko rozwojowi współczesnej energetyki jądrowej ‒ opowiadała Zuzanna Podgórska ze Stowarzyszenia Rzecznicy Nauki w audycji z cyklu "Stacja nauka". ‒ Tymczasem zwolennicy tego rozwiązania są zgodni – dziś podobne zdarzenie nie mogłoby się powtórzyć.
Posłuchaj
Czym jest płyn Lugola?
W 1829 roku formułę płynu opracował Jean Lugol. Działania francuskiego lekarza były innowacyjne jak na XIX wiek. Zarówno spojrzenie na medycynę, jak i samo podejście do pacjentów ‒ nawiązywanie z nimi relacji – odbiegało od ówczesnych realiów. Lugol zajmował się również opracowywaniem metod leczenia chorób tarczycy.
Płyn Lugola jest wodnym roztworem czystego jodu w jodku potasu. Otrzymuje się go w procesie solubilizacji, czyli zwiększania rozpuszczalności substancji za pomocą tzw. pośredników rozpuszczania, w tym wypadku jest nim właśnie jodek potasu. Płyn przechowuje się w buteleczkach z ciemnego szkła, bez dostępu światła.
REKLAMA
Działanie płynu Lugola
Substancja stworzona przez francuskiego lekarza wykazywała silne działanie antyseptyczne, dlatego często wykorzystywano ją do dezynfekcji ran. Płyn już przez samego Lugola był stosowany w próbach leczenia schorzeń związanych z tarczycą: w zależności od dawki pobudza lub hamuje działanie gruczołu.
Oprócz medycyny płynu Lugola używa się również do wykrywania skrobi, np. w przemyśle mleczarskim czy sadowniczym. Dodany do płynów zawierających skrobię zmienia ich barwę w zależności od stężenia na fioletową lub niebieską.
Współcześnie można zaobserwować próby leczenia na własną rękę różnych dolegliwości płynem Lugola. Roztwór nieoczyszczony jest dostępny w aptekach bez recepty, ale nie nadaje się on do spożycia. Dopiero przepisany przez lekarza jest odpowiedni do użytku wewnętrznego. Zawarty w płynie jod nie jest obojętny dla ludzkiego organizmu i jego zbyt duże dawki mogą doprowadzić do rozregulowania pracy tarczycy i w konsekwencji jej chorób. Dlatego próby alternatywnego leczenia nim schorzeń są niebezpieczne dla zdrowia.
Źródło: Polskie Radio
Bibliografia:
- https://www.bialystok.ap.gov.pl/arch/kalendarium/26_04.htm, data dostępu: 23.04.2021.
- http://czarnobyl1986.pl/2020/08/07/pyn-lugola/, data dostępu: 23.04.2021.
- https://ktomalek.pl/blog/plyn-lugola-dzialanie-i-zastosowanie/w-868, data dostępu: 23.04.2021.
- https://www.umb.edu.pl/medyk/polecane/30_lat_od_katastrofy_w_czarnobylu, data dostępu: 23.04.2021.
REKLAMA