Wspomnienie Waldemara Baszanowskiego - mija 10 lat od śmierci mistrza
„Szeregowy, będziesz teraz podnosił ciężary” - taki rozkaz otrzymał, gdy miał 20 lat. Nikt nie przypuszczał, że polecenie to wykreuje jednego z najlepszych siłaczy w historii. 29 kwietnia 2011 roku zmarł Waldemar Baszanowski, dwukrotny złoty medalista olimpijski w podnoszeniu ciężarów.
2021-04-29, 05:00
- Dwukrotnie zdobywał złoty medal Igrzysk Olimpijskich - w Tokio w 1964 roku i cztery lata później w Meksyku
- Pięć razy był mistrzem świata, także pięć razy zdobywał srebrny medal
- W Mistrzostwach Europy na najwyższym stopniu podium stawał sześciokrotnie, trzy razy zajmował drugie miejsce. Dziewięciokrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, ustanowił 24 rekordy świata oraz 61 rekordów Polski
- Po zakończeniu sportowej kariery Waldemar Baszanowski wykładał na warszawskiej AWF i pracował jako trener. Prowadził m.in. reprezentację Indonezji
- W 1994 został szefem wyszkolenia Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów, a pięć lat później prezydentem Europejskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów. Fachowy magazyn "World Weightlifting” uznał Baszanowskiego trzecim sztangistą wszech czasów. Wyprzedzili go tylko Turek Naim Suleymanoglu oraz Węgier Imre Földi
Swego przyjaciela i mistrza w rozmowie z Henrykiem Urbasiem wspomina Norbert "Wojtek” Ozimek - dawniej znakomity zawodnik
Posłuchaj
Baszanowski karierę rozpoczął późno, miał 22 lata. W 1960 roku wystartował na XVII olimpiadzie w stolicy Włoch, Rzymie. Walczył w kategorii lekkiej, do 67,5 kilograma. Na IO jechał po naukę, ale pokazał się z bardzo dobrej strony. Z wynikiem 370 kg w wieloboju zajął wysokie piate miejsce.
REKLAMA
Na następne igrzyska, w Tokio w 1964, poleciał w roli faworyta. Zawody były pasjonujące. Baszanowski jako pierwszy zakończył zmagania wynikiem 432,5 kg. Jeszcze dwóch jego rywali nie podeszło do ostatniej próby w podrzucie. Rosjanin Władimir Kapłunow zadysponował 167,5 kg. Szczęśliwie dla Baszanowskiego spalił podejście. Drugim zawodnikiem był Polak Marian Zieliński. Aby wygrać musiał zaryzykować i poprosił o 170 kg. Nie był w stanie udźwignąć tego ciężaru. Waldemar Baszanowski i Rosjanin osiągnęli taki sam rezultat. O zwycięstwie naszego reprezentanta zadecydowała waga - lżejszy o 300 gramów. Złoty medal olimpijski zawisł na szyi Baszanowskiego.
„Odbierałem całe pliki telegramów gratulacyjnych od rodziny, znajomych, krewnych. No i ta świadomość, że zrobiłem coś, co poruszyło Polskę, i że ja byłem sprawcą tego całego szumu” - wspominał po latach Polak.
W 1968 poleciał na XIX igrzyska do dalekiego Meksyku. Nie było na niego mocnych. Zdeklasował rywali. Wygrał wielobój (437,5 kg.) Poprawił swój olimpijski rekord o pięć kilogramów. Następny w rywalizacji był Irańczyk Parviz Jalayer - dźwignął o 15 kg mniej. To była różnica kilku klas.
„Był moim bliskim kompanem olimpijskim. Nigdy nie zapomnę naszego startu w Tokio, gdzie zdobyliśmy swoje pierwsze olimpijskie złote medale, i kolejnych igrzysk, w Meksyku, gdzie też wspólnie świętowaliśmy sukces. Waldek był wyjątkowy na każdym polu. Nie pił, nie palił. Nikt go nie widział, by się z kimś kłócił, zawsze stonowany, powściągliwy. Człowiek sukcesu” - wspominał Baszanowskiego Jerzy Kulej, który na tych samych dwóch olimpiadach wywalczył krążki z najcenniejszego kruszcu w rywalizacji pięściarzy.
REKLAMA
Ostatnie igrzyska, w których uczestniczył Baszanowski odbyły się w Monachium w 1972 roku. Ciężarowiec miał wielkie szanse na odniesienie trzeciego zwycięstwa i przejścia do historii - stałby się pierwszym Polakiem, który dokonał tej sztuki. Na treningach przed głównym konkursem dźwigał ciężary o 20 kg większe od rekordu świata. Niestety pod koniec rozgrzewki doznał bardzo bolesnej kontuzji grzbietu. Walczył z przejmującym bólem. Nie pozwolił mu on na zdobycie trzeciego medalu olimpijskiego. Zajął czwarte miejsce. Karierę sportową zakończył po igrzyskach.
Późno zainteresował się sztangą
Baszanowski urodził się cztery lata przed drugą wojną światową w Grudziądzu. Jego tata był podoficerem 64. Pułku Artylerii. W pierwszych dniach agresji Niemiec na Polskę został wzięty do niewoli. Pod koniec 1939 roku rodzina przeniosła się do Dorohuska, małej wsi za Chełmem. Po zakończeniu działań wojennych wszyscy powrócili do rodzinnego miasta. Komunistyczna władza rozpoczęła represję byłych wojskowych.
„Wróciliśmy do Grudziądza. Ojciec też, prosto z pracy u bauera. I było tak samo ciężko, bo nie było pracy, gdyż przedwojenni wojskowi nie byli, oględnie mówiąc, dobrze widziani przez nowe władze” - wspominał Baszanowski.
Był drobnym, niskim młodzieńcem. Bardzo spodobała mu się gimnastyka oraz bieganie. Ukończył Technikum Mechanizacji Rolnictwa. Nie przepracował w zawodzie ani chwili, ale za to był w stanie wszystko zreperować.
REKLAMA
„Waldek był nieprawdopodobnie ambitny, nieludzko twardy i fenomenalnie utalentowany. A przy tym: dusza człowiek i złota rączka. W akademiku potrafił naprawić wszystko, sam składał tranzystorowe radia” - wspominał Zygmunt Smalcerz, kolega z reprezentacji.
Służba wojskowa odmieniła jego los
W wieku 20 lat został powołany do odbycia służby wojskowej. Armia stawiała wtedy na sport. Baszanowski, z racji swoich zainteresowań, miał wystąpić w zawodach gimnastycznych, ale pojawił się problem - kompania w której służył nie miała reprezentanta w podnoszeniu ciężarów. Jeden z oficerów, porucznik Igor Wójtowicz, zarządził zbiórkę. Przyjrzał się dokładnie żołnierzom i wypowiedział następujące słowa, wskazując na Baszanowskiego:
„Szeregowy, będziesz teraz podnosił ciężary”.
Nikt nie przewidział skutków tego rozkazu. Baszanowski wystartował w zawodach w kategorii do 67,5 kilograma. W rwaniu osiągnął najlepszy rezultat, nie tylko w swojej kategorii, ale we wszystkich pozostałych. Pokonał zawodników cięższych od niego o 40 kilogramów i ... został ciężarowcem.
REKLAMA
Los go nie oszczędzał
W połowie 1969 roku Baszanowski miał wypadek. Pod Łowiczem, siedzący za kierownicą samochodu marki moskwicz zawodnik wpadł w poślizg. Samochód, w którym na siedzeniu pasażera znajdował się syn kierowcy stoczył się do rowu.
„Tragiczny wypadek samochodowy wydarzył się we wtorek wieczorem znanemu ciężarowcowi Waldemarowi Baszanowskiemu. Prowadzony przez niego samochód osobowy w miejscowości Zabostów Mały, powiat Łowicz, wpadł w poślizg i przewrócił się do rowu. Żona W. Baszanowskiego, Anita poniosła śmierć na miejscu. Baszanowskiego i jego 6-letniego syna Marka przewieziono do szpitala powiatowego w Łowiczu” - informowano w oficjalnym komunikacie milicji obywatelskiej.
Na szczęście obaj bardzo szybko wyszli ze szpitala. Baszanowskiemu niedługo po wypadku udało się obronić tytuł mistrza świata. Na koniec roku, w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" został uhonorowany tytułem Najlepszego Polskiego Sportowca 1969.
W roku 2009 sportowiec uległ bardzo poważnemu wypadkowi. Baszanowski na swojej działce pod Warszawą chciał podciąć gałęzie na jednym z drzew. Stracił równowagę i spadł na ziemię uderzając w nią głową. W wyniku upadku złamał kręgosłup i uszkodził rdzeń kręgowy. Natychmiast przeprowadzono operację. Uratowała mu ona życie, ale został sparaliżowany.
REKLAMA
„Nie mógł nawet jeździć na wózku inwalidzkim. Porażenie było zbyt poważne. Ruszał tylko rękami i głową. Większość czasu spędzał w pozycji leżącej w łóżku” - wspominał Zygmunt Wasiela, prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów.
Zmarł 29 kwietnia 2011 roku
Był dwukrotnym złotym medalistą olimpijskim. Zdobywcą pięciu tytułów czempiona globu, sześciu mistrzostw Europy. Fachowe czasopismo branżowe „World Weightlifting” uznało Polaka za trzeciego sztangistę wszechczasów, za Turkiem Naimem Suleymanoglu i Węgrem Imre Foldim.
"Waldemar Baszanowski był jednym z największych, najwybitniejszych polskich sportowców" - powiedział Andrzej Kraśnicki, prezes PKOl.
AK
REKLAMA
REKLAMA