50 lat temu Kazimierz Górski pierwszy raz poprowadził kadrę do zwycięstwa
„Mecz miał wartość szczególną, wyrażę ją jednym zdaniem: drużyna uwierzyła we mnie, a ja w drużynę” - wspominał Kazimierz Górski. 5 maja 1971 roku reprezentację Polski po raz pierwszy poprowadził legendarny trener. Po słabej pierwszej i bardzo dobrej drugiej połowie pokonaliśmy 4:2 na wyjeździe Szwajcarię.
2021-05-05, 05:00
Powiązany Artykuł

SERWIS SPECJALNY - KAZIMIERZ GÓRSKI
Przed wybuchem drugiej wojny światowej grał w kilku zespołach w swoim rodzinnym Lwowie. Zaraz po jej zakończeniu został zmuszony do opuszczenia swojego ukochanego miasta. Przeniósł się do Warszawy. Zasilił CWKS Legię. Grał w niej aż do 1953. Będąc jeszcze piłkarzem wiedział, że będzie kontynuował karierę jako szkoleniowiec. Rok przed zakończeniem kariery ukończył kurs trenerski w Wyższej Szkole Wychowania Fizycznego w Krakowie. Dzięki temu mógł objąć pozycję szkoleniowca rezerw klubu z Łazienkowskiej 3. Skutek był piorunujący. Drugi zespół wojskowych doszedł do finału Pucharu Polski. Pierwszy zespół odpadł w piątej rundzie ulegając Budowlanym Gdańsk 0:3. Drużyna prowadzona przez Górskiego dopiero w finale dała się pokonać 0:1 Kolejarzowi Warszawa.
„To chyba jest cała sztuka, mnie się wydaje, zawodu trenerskiego, umieć wycelować z zespołem na formę w konkretnym momencie. Zawodnik przede wszystkim musi być świeży. Wtedy może być szybki, a wiadomo, jaką rolę odgrywa szybkość w sporcie, szczególnie w piłce nożnej” - wspominał Górski.
Później zajmował się Marymontem Warszawa. Wrócił w roli pierwszego trenera do Legii, z którą zdobył wicemistrzostwo Polski. Zajmował się młodzieżowymi reprezentacjami naszego kraju. Pracował także w Lublinie z Lublinianką oraz w 1970 w Motorze.
„Kazimierz Górski awansował z Lublinianką do II ligi w 1963 r. Co więcej, to właśnie pracując w Lublinie, a dokładniej będąc konsultantem w Motorze Lublin w 1970 r., dowiedział się o nominacji jego osoby na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski” - mówił dziennikarz Stefan Szczepłek.
Trener drużyny narodowej
W roku 1966 Kazimierz Górski, wspólnie z Klemensem Nowakiem oraz Antonim Brzeżańczykiem, poprowadził drużynę narodową w trzech meczach. Biało-czerwoni zagrali z Niemiecką Republika Demokratyczną (0:2), Luksemburgiem (4:0) oraz Francją (1:2). Selekcjonerem Górski został 1 grudnia 1970 roku. Zastąpił Ryszarda Koncewicza. Jego nominacja była jednak zaskoczeniem.
„Być może był to efekt zachowania pana Kazimierza, który zawsze był człowiekiem skromnym prostolinijnym, gdybyśmy wejrzeli w jego karty, te trenerskie to by się okazało, że całkiem udanie trenował różnego rodzaju zespoły, tylko takie powiedzmy drugiego szczebla” - opisywał Robert Gawkowski, historyk kultury fizycznej.
Debiut
Nowy selekcjoner na pierwsze zgrupowanie zebrał zawodników już w styczniu 1971. Kadra trenowała w Wiśle. Później reprezentacja poleciała do Jugosławii na mecze sparingowe z Hajdukiem Split oraz Orientem Pula.
„Na boisku jak w zakładzie pracy, czy nawet w urzędzie, jest kierownik, ma grupę ludzi pod sobą, on jest tym dysponentem, on dysponuje co mają robić, jeżeli jest atmosfera to wtedy są wyniki” - opowiadał trener.
Z takim nastawieniem przystąpił do swojego pierwszego spotkania, ze Szwajcarią w Lozannie.
„Przypominam sobie bardzo duże napięcie związane z meczem ze Szwajcarią, w debiucie selekcjonera Górskiego. I to chyba bardziej nasze, zawodników, niż trenera. W każdym razie ze zgrupowania zapamiętałem spokój szkoleniowca, a nawet luz. I merytoryczne podejście szkoleniowca, bo omówienie przeciwnika było naprawdę sensowne” - wspominał Lesław Ćmikiewicz, jeden z bohaterów tamtego spotkania.
Początek meczu był nerwowy. W 22. minucie Fritz Kuenzli pokonał naszego bramkarza Władysława Grotyńskiego. Dopiero w 38. na 1:1 wyrównał Zygfryd Szołtysik. Polacy przebudzili się w drugiej połowie. Bramki zdobywali Jan Banaś w 53., Kazimierz Deyna w 72. oraz Włodzimierz Lubański w 74. minucie spotkania. Helweci odpowiedzieli tylko raz, w 78. minucie meczu. Autorem gola był Jakob Kuhn.
„Polska drużyna to prawdziwy tajfun, dosłownie rozniosła naszych. I to w okresie, kiedy tak wiele sobie po nich obiecywaliśmy. Jeśli gra Polaków nie jest efemerydą i jednorazowym wzlotem, mogą wkrótce postarać się o niespodzianki, jakich im dotąd nie zwykło się przypisywać” - relacjonował media w Szwajcarii.
„Mecz miał wartość szczególną, wyrażę ją jednym zdaniem: drużyna uwierzyła we mnie, a ja w drużynę” - podsumował selekcjoner.
Medale sypały się jak z rogu obfitości
Już rok później nasza reprezentacja pod wodzą Kazimeizra Górskiego zdobyła złoty medal olimpijski. W 1974 wywalczyła trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Z kolejnych igrzysk wróciliśmy ze srebrnym krążkiem. Po tej imprezie Kazimierz Górski zrezygnował z posady selekcjonera drużyny narodowej. Tak rozbuchał apetyty ówczesnych władz piłkarskich i państwowych, że drugie miejsce na olimpiadzie w Montrealu uznano za porażkę. Jednak władze międzynarodowe doceniły osiągnięcia Górskiego. Przyznały mu najwyższego zaszczyty Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA).
„W 2000 roku pan Kazimierz otrzymał od FIFA najwyższy order za zasługi. Na ceremonię do Zurychu przybyli Franz Beckenbauer, Bobby Charlton, Michel Platini i Johan Cruijff. Oni wiedzą, jak wielki to człowiek” - wspominał Michał Listkiewicz, były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
AK/PolskieRadio24.pl.laczynaspilka.pl/Fundacja Kazimierza Górskiego/Onet/TVP Sport