Hannu Lepistoe skończył 75 lat
"To pierwszy przypadek w mojej pracy szkoleniowej, że trenuję indywidualnie z jednym zawodnikiem” - mówił Hannu Lepistoe, który współpracował z Adamem Małyszem. 17 maja 2021 roku Fin odchodzi 75. urodziny.
2021-05-17, 05:00
- Pracę rozpoczął ponad czterdzieści lat temu. Trenował jedną z największych gwiazd tej dyscypliny sportu Fina Matti Nykaenena
- W 2006 roku został trenerem reprezentacji Polski
- Po zakończeniu współpracy z Polskim Związkiem Narciarskim, na prośbą Małysza, zajął się tylko współpracą z Orłem z Wisły
- Współpracę z Małyszem przerwana została przez chorobę trenera
Ryzykowne posunięcie fińskiego Związku Narciarskiego
Sportowcy z Finlandii pod koniec lat pięćdziesiątych XX wieku osiągali wspaniałe wyniki w skokach narciarskich. Matti Pietikainen w 1956 roku został pierwszym w historii mistrzem świata z Finlandii. Potem sukcesów było coraz mniej.
W 1980 z kadrą Finlandii rozpoczął współpracę Hannu Lepistoe. Były sportowiec, który nie miał zbyt wielu sukcesów na koncie, zaangażował się w pracę szkoleniową i świetnie się w niej sprawdził.
Już w 1982 roku mistrzem świata został Matti Nykaenen. Rok później Fin, jako pierwszy w historii swojego kraju, został zwycięzcą Pucharu Świata.
REKLAMA
„Miał 13-14 lat, pojawił się w Lahti razem z grupą chłopców z Jyvaskyla (miasto w środkowej Finlandii - przyp. red.). Wprawdzie nie wygrywał od początku, ale ciężko pracował i wkrótce był już najlepszy. To był dobry człowiek, mimo swoich problemów. Zapamiętam go jako grzecznego i mądrego chłopaka, nie sprawiał mi żadnych problemów. Zawsze jednak będę się zastanawiał, czy jako trener nie mogłem mu bardziej pomóc w jego życiu” - stwierdził kilka lat temu Lepistoe.
Drużyny narodowe z całej Europy chciały go mieć u siebie
Po zakończeniu pracy w ojczyźnie postanowił spróbować swoich sił poza Finlandią. Przez siedem lat trenował reprezentację Włoch. Kraj z Półwyspu Apenińskiego postanowił zainwestować w skoki narciarskie. To pod skrzydłami trenera Roberto Cecon zajął trzecie miejsce na mistrzostwach świata w lotach.
Po tym sukcesie Fin postanowił zrobić sobie przerwę. Dwa lata odpoczywał w rodzinnym Lahti. W 1994 powrócił. Znowu zajął się reprezentacją Finlandii.
Wtedy pojawił się nowy talent. Po trzech latach wspólnej pracy Janne Ahonen został mistrzem świata. Rok później kolejny podopieczny trenera osiągnął sukces - Jani Soininen zdobył złoty i srebrny medal olimpijski. Gdzie się pojawił Lepistoe, tam sukcesy przychodziły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jego umiejętności chcieli też wykorzystać Austriacy. Zaproponowali trenerowi intratny kontrakt. Szkoleniowiec podjął się tego wyzwania, ale znaczących sukcesów nie osiągnął. Później ponownie zajął się włoskimi skoczkami, którzy przygotowywali się do olimpiady w Turynie w 2006 roku. Jednak nie do końca wyjaśnione sprawy finansowe spowodowały, że zrezygnował ze współpracy. Ten moment wykorzystali Polacy.
REKLAMA
Reprezentacja naszego kraju
W kwietniu tego samego rokuprzyjął propozycję Polskiego Związku Narciarskiego.
„Zimą dostałem ofertę pracy z Polski i ostatecznie skończyło się tak, że ją przyjąłem. Polska jest bardzo interesującym krajem, jeśli chodzi o skoki, i liczącym się w świecie skoków narciarskich” - wspominał.
Lepistoe zabrał się ochoczo do działania. Włodarze związkowi zapewnili Fina, że współpraca będzie długofalowa. Trener rozpoczął gruntowną przebudowę drużyny.
„Myślę bardziej o przyszłości, a przyszłość należy do młodych. Tak to wygląda po prostu. Teraz wybraliśmy trzech skoczków (Kamil Kowal, Maciek Kot i Krzysiu Miętus - przyp. red.), którzy wyróżnili się podczas zeszłego sezonu. To jest także znak dla innych zawodników, że mają taką możliwość awansu, jeżeli będą się dobrze spisywać. Jednakże nie zmieniliśmy radykalnie całego systemu, gdyż ci starsi skoczkowie pozostali w kadrze A i są wraz z tymi młodszymi w centrum uwagi. Jest to o tyle dobre, że panuje między nimi zdrowa konkurencja i wychodzi wtedy z nich to co najlepsze” - stwierdził Lepistoe.
REKLAMA
Pod jego fachowym okiem odbudował się nasz Orzeł z Wisły. Adam Małysz ponownie wywalczył tytuł mistrza świata. Po trzyletniej przerwie zdobył, po raz czwarty, Puchar Świata. Jednak rok 2007 nie był najlepszy, na co nerwowo zareagowali. przyzwyczajeni do ciągłych zwycięstw, działacze. W trybie natychmiastowym zwolnili Fina.
Małysz uważał Hannu za wybitnego fachowca i zaproponował mu współpracę
Po bardzo niemiłym rozstaniu Lepistoe postanowił odpocząć kolejny raz od trenerki. Został komentatorem telewizyjnego kanału Europsort. Adam Małysz poprosił jednak Fina, aby został jego indywidualnym trenerem.
„To pierwszy przypadek w mojej pracy szkoleniowej, że trenuję indywidualnie z jednym zawodnikiem. Podjęliśmy ryzyko, bo nikt z nas nie mógł przewidzieć, jak się to wszystko potoczy. A przecież na początku sezonu i potem nie było wesoło" - wspominał Fin.
Dzięki tej współpracy Polak osiągnął największy sukces w swojej karierze.
REKLAMA
„Zostało nam jeszcze kilka problemów do rozwiązania. Jak się z nimi uporamy, będzie walczył o medale” - ocenił Hannu szanse Małysza przed igrzyskami.
Na XXI zimowych igrzyskach w kanadyjskim Vancouver Małysz zdobył dwa srebrne medale. Na skoczni dużej jak i na normalnej Polak przegrał tylko ze Szwajcarem Simonem Ammannem.
„Przyszedł do mnie do pokoju, poklepał po ramieniu i powiedział: „Gut”. Podziękowałem mu, byłem niesamowicie dumny i wzruszony, a on nic, tylko dodał: „walczymy dalej”. Typowy Hannu” - wspominał małysz.
Współpraca z Małyszem trwała do 2011 roku. Fin w marcu miał polecieć do Planicy na zawody Pucharu Świta. Na lotnisku poczuł się bardzo źle i został zabrany do szpitala.
REKLAMA
„To angina pectoris, choroba polegająca na niedokrwieniu serca. Krew nie płynie tak jak powinna, trafiając na zatory w tętnicach. Na szczęście szybko znalazłem się w szpitalu, zrobiono mi zabieg i powiedziano, że po dwóch, trzech miesiącach dojdę do siebie” - wspominał.
Jednak od tamtego czasu praktycznie nie podejmował już pracy. Fińskie skoki znalazły się w kłopotach. Szukano wyjścia z tej dramatycznej sytuacji. Ponownie zaproponowano współpracę Hannu Lepistoe. Postanowił, że uda się z kadrą na jeden z obozów przygotowawczych do sezonu.
„Ten obóz treningowy wcale nie oznacza, że powrócę do codziennej pracy treningowej. Póki co, nic nie mogę obiecać, ani wykluczyć też żadnej z opcji” - mówił.
Ostatecznie nie podjął współpracy.
REKLAMA
Obecnie trener łowi ryby oraz hoduje konie wyścigowe i znów odnosi sukcesy, bo jego rumaki zdobywają nagrody w prestiżowych gonitwach na całym świecie.
AK, sportowefakty.wp.pl, skokinarciarskie.pl.
REKLAMA