Historyczny rekord Jana Żeleznego

25 maja 1996 roku Jan Żelezny ustanowił aktualny rekord świata w rzucie oszczepem. Czech rzucił na odległość 98,48 metra. 

2021-05-25, 05:00

Historyczny rekord Jana Żeleznego
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: feiyuezhangjie/Shuttertstock
  • Dopiero w wieku szesnastu lat zainteresował się sportem, który uprawiali jego rodzice
  • W 1986 roku postanowiono zmienić środek ciężkości w oszczepie, którym rzucał. Chciał, by rzuty nie były zbyt długie. Chodziło o bezpieczeństwo innych sportowców rywalizujących w tym samym, czasie na stadionie

Rodzina Żeleznych oszczepem stoi

Mama Jana Żeleznego w młodości była mistrzynią Czechosłowacji juniorek. Tata nie odniósł spektakularnych sukcesów, ale też trenował przez wiele lat tę dyscyplinę sportu. Jan był dzieckiem bardzo chorowitym. Ciągle prześladowały go różne urazy. Jak tylko zaczynał coś robić, zaraz się kaleczył. Ale miał jedną istotną cechę charakteru, która po latach doprowadziła go na szczyty. Był bardzo uparty. Nie zrażał się przeszkodami natury zdrowotnej. Będąc nastolatkiem ruszył na obiekty sportowe. Zaczął od piłki ręcznej. Później grał w futbol, tenis ziemny i narodowy sport w Czechosłowacji, hokej. Rodzice nie naciskali na lekkoatletykę, ale ich uwadze nie uszedł jeden istotny szczegół. Jan, dla zabawy, rzucał kamieniami i to w dodatku bardzo daleko.

„W końcu jest w tym sporo podobieństw z oszczepem. Czy to dziwna zabawa? Nie wydaje mi się. Dzieci wymyślają różne rzeczy. A ja robiłem przynajmniej to, co po latach trochę mi się przydało. Pamiętam, że szczególnie lubiłem rzucać przez rzekę, co wymagało sporej siły” - wspominał Żelezny na łamach "Przeglądu Sportowego".

Jan rozpoczął treningi dopiero w wieku szesnastu lat. Tak zaczęła się przygoda z oszczepem. Jego pierwszym trenerem został tata.

Rozpoczął drogę na same szczyty

Gdy miał 22 lata udał się na pierwsze w karierze igrzyska. XXIV olimpiada odbyła się w Seulu, stolicy Korei Południowej. Nie liczył na sukces. Ku zaskoczeniu fachowców zdobył srebrny medal. Przegrał tylko o 16 centymetrów. A prowadził przez cały konkurs. Ostatni rzut Fina Tapio Korjusa dał Skandynawowi zwycięstwo. Żelezny bardzo to przeżył. Na następnych igrzyskach w Barcelonie oraz cztery lata później w Atlancie, nie dał szans rywalom. Niestety wyglądało na to, że nie będzie mógł uczestniczyć w zmaganiach XXVII olimpiady w Sydney. W 2000 roku nabawił się poważnej kontuzji.

REKLAMA

„W pierwszych kilku miesiącach naprawdę myślałem, że to już koniec. Jednak w końcu byłem w stanie spędzić trochę czasu z rodziną i przyjaciółmi, to pomogło. Tak naprawdę mogłem skończyć karierę, wygrałem już wszystko, co było do wygrania. Nie chciałem tego jednak robić przez kontuzję. Chciałem sam zdecydować, kiedy nadejdzie właściwy czas” - mówił.

Paradoksalnie uraz odniesiony przed startem na Antypodach przedłużył mu karierę. Odpoczynek pomógł, bo organizm się zregenerował. Konkurs zakończył trzecim złotym krążkiem. Jest jedynym na świecie oszczepnikiem, który zdobył cztery medale olimpijskie. Trzykrotnie został także mistrzem świata i wywalczył wiele innych sportowych laurów. Jest też rekordzistą świata. 

Rekord

20 lipca 1984 roku Uwe Hohn, zawodnik Niemieckiej Republiki Demokratycznej, posłał oszczep na odległość 104,80 m. Człowiek po praz pierwszy przekroczył magiczną granicę stu metrów.

„Rzut można uznać za udany, gdy oszczep widziany z tyłu jest niczym punkt na niebie” - tłumaczył Hohn w jednym z wywiadów.

REKLAMA

I to właśnie ujrzał Niemiec po wyrzuceniu przyrządu w powietrze.

To wielkie osiągnięcie wywołało olbrzymi niepokój. Stadiony lekkoatletyczne okazały się za małe na tę dyscyplinę sporu. Zagrożeni poczuli się sportowcy przygotowujący się do startu po drugiej strony stadionu. W dodatku ówczesna konstrukcja oszczepu nie pozwała na to, aby po zakończeniu lotu wbił się on w murawę. Po prostu spadał płasko na ziemię i jeszcze kilka dobrych metrów przejeżdżał po trawie. Postanowiono zmienić jego konstrukcję. W ważącym 800 gramów przyrządzie przesunięto środek ciężkości do przodu. Oszczep miał lecieć krócej i na koniec wbić się w trawę. Tym samym wymazano poprzednie osiągnięcia z tabel. Zaczęto rejestrować najlepsze wyniki od nowa.

25 maja 1996 Żelezny rzucił daleko

Na początku 1996 roku Czech przygotowywał się do igrzysk w amerykańskiej Atlancie. Udał się na obóz przygotowawczy do Republiki Południowej Afryki. Czuł, że jest w wyjątkowo dobrej formie. Mimo, że nie miał w planie żadnego występu, poprosił trenera aby znalazł mu jakiś mityng, w którym mógłby trochę porzucać. Akurat miał się taki odbyć w niemieckiej Jenie. Na małym, kameralnym stadionie, nikt mu nie przeszkadzał, bo niewiele osób wiedziało, że wystąpi. W tych komfortowych warunkach oddał, (nowym typem oszczepu) najdłuższy rzut w historii.

„Po obozie treningowym czułem, że jestem w dobrej formie. Nie mieliśmy w planach żadnego mityngu, ale poprosiłem trenera o znalezienie jakiegoś miejsca do startu. Zaproponował Jenę, więc pojechałem tam razem z rodziną. Pierwszą próbę zepsułem na nabiegu, a i tak rzuciłem 87 metrów. W drugiej osiągnąłem 92 metry i to powiedziało mi, że mogę pobić rekord” - wspominał Żelezn.

REKLAMA

Przyrząd poszybował na odległość 98,48 metra. Mimo niebotycznego wyniku Żelezny nie był do końca zadowolony z tego rzutu.

„Pod względem technicznym rekordowy rzut w Jenie nie był perfekcyjny. Mówiły o tym ułożenie rąk, stóp i ramienia, wszędzie tam można było znaleźć małe rzeczy do poprawki” - stwierdził.

Mimo zmian wypadki się zdarzały

Do bardzo groźnego incydentu doszło w 2007 roku na jednym z mityngów "Złotej Ligi". Fin Tero Pitkaemaeki przy wyrzucie oszczepu potknął się na rozbiegu. Przyrząd poszybował poza pole rzutu. Trafił w plecy Francuza Salima Sdiri, zawodnika, który specjalizował się w skoku w dal. Na szczęcie została mu udzielona natychmiastowa pomoc. Karetka zabrała go do szpitala.

"Sdiri ma czterocentymetrową ranę w prawym boku. Trzeba teraz sprawdzić, czy otrzewna została naruszona, czy też grot oszczepu zatrzymał się na mięśniach" - powiedział doktor Giuseppe Fischetto, który pierwszy udzielał pomocy zawodnikowi.

REKLAMA

Na szczęście brązowy medalista mistrzostw Europy bardzo szybko wrócił do zdrowia. Podobna sytuacja wydarzyła się także na obozie przygotowawczym czeskich dziesięcioboistów w RPA. Tam ranny oszczepem w ramię został Roman Seberle, mistrz olimpijski z Aten.

Żelezny uważa, że nowym oszczepem można pokonać „setkę”.

„100 metrów jest nadal możliwe. Rzucający oszczepem z dobrą koordynacją i długimi dźwigniami w połączeniu z najwyższej klasy zdolnościami rzutowymi może je pokonać” - stwierdził Czech.

Władzę lekkoatletyczne do dnia dzisiejszego pracują nad nową wersją oszczepu. Takiego, który byłby bezpieczny i sprawiał radość uprawiającym tę dyscyplinę.

REKLAMA

AK, interia.pl, kierunektokio.pl, sportowefakty.pl, dziennik,pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej