"Czułyśmy, że nie zostaniemy same". Uwolnione działaczki dziękują polskim władzom za pomoc

- Za zaangażowanie, dzięki któremu możliwe było ich uwolnienie z więzienia - podziękowały polskim władzom, prezydentowi Andrzejowi Dudzie i Ministerstwu Spraw Zagranicznych trzy działaczki mniejszości polskiej na Białorusi - Anna Paniszewa, Maria Tiszkowska i Irena Biernacka.

2021-06-02, 18:45

"Czułyśmy, że nie zostaniemy same". Uwolnione działaczki dziękują polskim władzom za pomoc
Białoruskie opozycjonistki. Foto: Screen/TVP INFO

Powiązany Artykuł

marcin przydacz free tt msz 1200 .jpg

W środę MSZ poinformowało, że dzięki działaniom polskich służb dyplomatyczno-konsularnych 25 maja do Polski przyjechały działaczki mniejszości polskiej z Białorusi: prezes oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie Irena Biernacka, prezes oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska i szefowa Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych w Brześciu Anna Paniszewa, które w ostatnim czasie przetrzymywane były w areszcie.

Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz poinformował, że działaczki zaangażowane w działalność edukacyjną wśród polskiej młodzieży na Białorusi "czują się dobrze, zostały otoczone niezbędną opieką, również medyczną, według opinii lekarzy ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo".

Posłuchaj

Trzy działaczki mniejszości polskiej na Białorusi dziękują polskim władzom za pomoc w uwolnieniu z więzienia (IAR) 0:49
+
Dodaj do playlisty

 

Podziękowania dla Polski

Biernacka, Tiszkowa i Paniszewa na popołudniowej konferencji prasowej zorganizowanej przed siedzibą MSZ podziękowały polskim władzom za zaangażowanie, dzięki któremu możliwe było ich uwolnienie z więzienia.

REKLAMA

- Chciałam przekazać wielkie podziękowanie państwu polskiemu, które uratowało mnie z więzienia" - mówiła ze wzruszeniem Anna Paniszewa, szefowa Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych w Brześciu. - Wielkie podziękowanie dla pana prezydenta Andrzeja Dudy, bo dzięki jego zaangażowaniu i zaangażowaniu służb konsularno-dyplomatycznych my w trójkę mogłyśmy znaleźć się tutaj - dodała.

Paniszewa, która porusza się o kulach, powiedziała, że wyjście z więzienia uratowało jej zdrowie, bo została poturbowana podczas aresztowania i przez dwa miesiące nikt nie udzielił jej pomocy lekarskiej, a przechodziła podczas pobytu w więzieniu również liczne psychiczne tortury.

Powiązany Artykuł

dworczyk free tt twitter 1200.jpg

Trzy więzienia

Szefowa Forum Polskich Inicjatyw Lokalnych w Brześciu w ciągu dwóch miesięcy przebywała w trzech więzieniach. - W każdym więzieniu przechodzi się przez różne poniżające psychologiczne tortury. Musisz rozebrać się, każdego razu wyszukują w tobie nie wiadomo co. Nie biorą cię za człowieka - mówiła.

- Wystarczyło, że ktoś im odgórnie powie, że to człowiek, którego trzeba maltretować, źle się z nim obchodzić, a to działa - powiedziała Paniszewa, odnosząc się do pracowników więzień. Zwróciła uwagę, że "prawo na Białorusi mówi o tym, że nie wolno tak obchodzić się ze swoimi obywatelami".

REKLAMA


Posłuchaj

Działaczki mniejszości polskiej na Białorusi w Polsce (IAR) 0:22
+
Dodaj do playlisty

 

Nie ukrywając poruszenia, powiedziała, że oskarżono ją o gloryfikację nazizmu, co było dla niej "okrutnym oskarżeniem", bo również jej rodzina ucierpiała w tamtym okresie. Przyznała, że oskarżali ją prokuratorzy w Brześciu, którzy też należą do mniejszości polskiej.

Paniszewa podkreśliła, że w więzieniu próbowała bronić swojej niewinności. - Jestem pewna, że wyjdę ze sprawy karnej z podniesioną głową - oświadczyła. Zaznaczyła, że nie może zbyt wiele powiedzieć o okolicznościach uwolnienia, właśnie ze względu na to, że Białorusi toczy się jeszcze sprawa karna.

Z kolei szefowa oddziału Związku Polaków na Białorusi w Lidzie Irena Biernacka powiedziała podczas konferencji, że gdy była aresztowana, do więzienia przyjeżdżał polski konsul i pytał przetrzymywane kobiety, czy byłyby gotowe przyjechać do Polski. - Powiedziano nam, że urodziliście się na polskiej ziemi, Kresach - zaznaczyła.

REKLAMA

- Oczywiście nam nie chciało się wyjeżdżać, ale jak wyszło tak wyszło, jesteśmy już tu, nie widziałyśmy żadnych dokumentów, nie podpisywałyśmy na granicy, że chcemy wyjechać - relacjonowała. Dodała, że w dniu uwolnienia przedstawiono im do podpisania dokument o zmianie aresztu, nie znały jednak miejsca przeznaczenia.


Posłuchaj

Irena Biernacka ze Związku Polaków na Białorusi wspominała moment przyjazdu na granicę (IAR) 0:25
+
Dodaj do playlisty

 

Biernacka powiedziała, że w dniu wyjazdu "wsadzono ją do busa". - Byłam chyba trzecią osobą. Między sobą nigdy się nie widzieliśmy. I stały trzy busy bez numerów. Zapytałam "Czemu bez numerów?" Nic mi nie odpowiedziano - opowiadała. - "Gdzie nas wieziecie? "Pani zobaczy". I przywieźli nas na granicę. Mnie przywieźli nawet bez paszportu i tak się tu zjawiłyśmy - mówiła Biernacka.

Podkreśliła ze wzruszeniem, że jest "wdzięczna stronie polskiej". Dziękowała prezydentowi Dudzie i Ministerstwu Spraw Zagranicznych.

REKLAMA


Powiązany Artykuł

andrzej poczobut 663.JPG

Nieludzkie warunki

Na zaangażowanie polskich władz zwracała uwagę także prezes oddziału ZPB w Wołkowysku Maria Tiszkowska. - Nieludzkie warunki w więzieniu można wytrzymać, bo człowiek wierzy w Boga. Naprawdę odczuwałyśmy, że strona polska nie pozostawi nas samych - powiedziała.

Podkreśliła, że spędziła dwa miesiące w białoruskim więzieniu pod absurdalnym zarzutem, w który - jak mówiła - nie wierzyli nawet pracownicy więzienia. - Nienawiść między narodami, między religiami - to było absurdalne - powiedziała Tiszkowa.

Dodała, że ona i pozostałe uwolnione działaczki mniejszości polskiej na Białorusi tęsknią za domem. Podkreśliła, że ma nadzieję, iż sprawa szybko się wyjaśni i będą mogły wrócić do domu rodzinnego, choć - jak zaznaczyła - w Polsce również czują się jak w domu.


Posłuchaj

Maria Tiszkowska, członkini Związku Polaków na Białorusi o t 0:23
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

- Bardzo szkoda, że Polacy na Białorusi są traktowani w taki sposób. Urodziliśmy się Polakami na tej ziemi, uczyliśmy dzieci języka polskiego, pamiętaliśmy o miejscach pamięci narodowej, o żołnierzach, którzy polegli na kresach. Nic złego nie robiliśmy - powiedziała Tiszkowska.

- Miejmy nadzieję, że sprawa się wyjaśni i możemy wrócić do domu, choć tutaj też się tak czujemy - oceniła Tiszkowska.

Aresztowanie Tiszkowskiej, Biernackiej, Paniszewej, a także prezes ZPB Andżeliki Borys i działacza ZPB Andrzeja Poczobuta, którzy nadal przebywają w areszcie, było efektem represji wymierzonych w przedstawicieli mniejszości polskiej na Białorusi i Związku Polaków na Białorusi ze strony reżimu Alaksandara Łukaszenki. O uwolnienie przedstawicieli ZPB apelowali przedstawiciele państw UE, a także szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. Działania władz w Mińsku wobec mniejszości polskiej były powodem zapowiedzi kolejnej tury sankcji, które UE ma nałożyć na białoruskie władze.

pkur

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej