Projekt Baltic Pipe ma zostać wstrzymany. Jest komentarz MSZ
Duńska Komisja Odwoławcza ds. Środowiska i Żywności cofnęła pozwolenie środowiskowe dla rurociągu Baltic Pipe, którym ma płynąć gaz z Norwegii przez Danię do Polski - poinformował duński operator systemu przesyłowego Energinet. Polskie MSZ poinformowało, że skutki tej decyzji są analizowane.
2021-06-04, 07:05
Powiązany Artykuł
Budowa Baltic Pipe przyspieszyła. Do końca roku zakończy się spawanie podwodne gazociągu
Według komunikatu spółki Energinet Komisja Odwoławcza ds. Środowiska i Żywności uchyliła 31 maja pozwolenie środowiskowe z 12 lipca 2019 r. wydane przez Duńską Agencję Ochrony Środowiska. Sprawa została przekazana do ponownego rozpatrzenia przez ten urząd.
- Rosjanie sugerują natychmiastowe odcięcie Polski od gazu
- Baltic Pipe: w tym roku, jeśli dopisze pogoda, zakończenie podmorskiego odcinka
Decyzja oznacza, że Duńska Agencja Ochrony Środowiska musi przeprowadzić dodatkowe badania konieczne do oceny, czy inwestycja może zniszczyć lub uszkodzić tereny rozrodu, lub odpoczynku wskazanych gatunków. Dotyczy to niektórych gatunków myszy i nietoperzy występujących na obszarze lądowej części planowanego gazociągu o długości 210 km, który ma przebiegać przez Jutlandię oraz wyspy Fionia i Zelandia.
- Bardzo nam przykro z powodu tej decyzji. Gdy w 2019 r. otrzymywaliśmy od władz pozwolenie w sprawie Baltic Pipe, zaznaczono, że powinniśmy prowadzić dalsze prace nad szeregiem środków zapewniających dobre warunki życia niektórym gatunkom zwierząt. Od tego czasu kontynuujemy wysiłki w celu ich ochrony. Jednak Komisja Odwoławcza twierdzi, że wszystkie środki powinny zostać określone przed wydaniem pozwolenia - stwierdziła Marian Kaagh, wicedyrektor spółki Energinet, która realizuje projekt na duńskim odcinku.
REKLAMA
Według Kaagh "Energinet jest w trakcie wyjaśniania z władzami konsekwencji decyzji o uchyleniu pozwolenia środowiskowego i przygotowuje się do wstrzymania budowy do czasu uzyskania niezbędnych pozwoleń". - Musimy dokładnie zbadać, co dokładnie oznacza dla projektu Baltic Pipe cofnięcie pozwolenia, a zwłaszcza dla prac budowlanych w miejscach, gdzie występują chronione gatunki - pokreśliła Kaagh.
W rozmowie z telewizją TV2 Kaagh przyznała, że jest "bardzo zaskoczona decyzją" organu odwoławczego. - My jako klient i oni jako (Duńska Agencja Ochrony Środowiska) byliśmy przekonani, że wszystko zostało wyjaśnione - stwierdziła.
Według profesora prawa i ochrony środowiska Petera Pagha z Uniwersytetu w Kopenhadze winnym jest organ zatwierdzający, czyli podlegająca duńskiemu rządowi Agencja Ochrony Środowiska.
Komisja Odwoławcza ds. Środowiska i Żywności, uchylając pozwolenie środowiskowe, powołała się na dyrektywę siedliskową UE.
REKLAMA
MSZ: podejmujemy odpowiednie działania kanałami dyplomatycznymi
Wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński komentując w czwartek decyzję o cofnięciu pozwolenia, zwrócił uwagę, że dotyczy ona wyłącznie duńskiego odcinaka Baltic Pipe. - Na pozostałych odcinkach prace trwają w sposób niezakłócony. Wiele wskazuje na to, że prace na duńskim odcinku, którego dotyczy dzisiejsza decyzja, zostaną wstrzymane jedynie czasowo, do momentu spełnienia wymogów środowiskowo-prawnych przez duńskiego inwestora - dodał.
Jabłoński wskazał, że w tej konkretnej sprawie Polska nie jest stroną postępowania. - Z tego powodu nie mamy prawnej możliwości odniesienia się do tej decyzji. Podejmujemy odpowiednie działania kanałami dyplomatycznymi. Trzeba pamiętać, że projekt Baltic Pipe ma dla Europy strategiczny charakter, nikt nie powinien tracić tego faktu z oczu - dodał.
Wiceszef MSZ poinformował, że pomimo iż nasz kraj nie jest stroną postępowania, polscy eksperci także analizują decyzję duńskiej Komisji Odwoławczej ds. Środowiska i Żywności dla całego projektu Baltic Pipe.
Baltic Pipe ma być gotowy jesienią 2022 r. Nie wiadomo na razie, czy projekt zostanie opóźniony.
REKLAMA
***
pb
REKLAMA