NBA: Suns znowu lepsi w finale od Bucks. Antetokounmpo pozbawiony wsparcia
Koszykarze Phoenix Suns pokonali u siebie Milwaukee Bucks 118:108 w drugim meczu finałowym ligi NBA i w rywalizacji play-off do czterech zwycięstw prowadzą 2-0. Kolejne spotkanie - w niedzielę w Milwaukee.
2021-07-09, 08:47
- W szeregach gości szalał Giannis Antetokounmpo, któremu zabrakło jednak wsparcia ze strony kolegów
- Inaczej było w drużynie gospodarzy, która znowu pokazała zespołową koszykówkę
- Wyróżnił się zdobywca 31 punktów Devin Booker
- Teraz rywalizacja przeniesie się do Milwaukee, a "Kozły" muszą wygrywać u siebie, jeśli liczą na przedłużenie finałowej serii
Powiązany Artykuł

NBA: pierwszy mecz finałowy dla Phoenix Suns
Giannis bez wsparcia
Decydująca dla losów meczu była druga kwarta, którą walczący o pierwsze w historii mistrzostwo NBA gospodarze wygrali różnicą 14 punktów i zbudowali bezpieczną przewagę. Od wyniku 37:35 "Słońca" już nie oddały prowadzenia.
Najjaśniej tego wieczoru świeciła jednak gwiazda Giannisa Antetokounmpo. Grek zdobył dla "Kozłów" 42 punkty, miał 12 zbiórek i cztery asysty, ale zabrakło mu wsparcia kolegów. Jrue Holiday uzyskał 17 punktów, a Khris Middleton - 11. Obaj, podobnie jak cały zespół, przy niskiej skuteczności, szczególnie rzutów "za trzy" (niecałe 30 proc.).
Suns nie znaleźli sposobu na dwukrotnego (2018-19) najlepszego gracza sezonu zasadniczego, ale nie przeszkodziło im to w odniesieniu zwycięstwa.
Zespołowa gra daje zwycięstwa
Devin Booker był liderem gospodarzy z dorobkiem 31 punktów (siedem "trójek" z 20 drużyny), Mikal Bridges dodał 27 punktów, a Chris Paul - 23.
- Gramy po to, żeby "strzelać bramki", ale nie zapominamy o obronie. Dbamy o balans między tymi elementami, ale i o zrównoważony atak. U nas nie ma "egoistycznych napastników" - tłumaczył trener ekipy z Arizony Monty Williams, używając porównań piłkarskich, jakby chciał nawiązać do rozgrywanych jednocześnie mistrzostw Europy.
REKLAMA
Filozofię i taktykę Suns najlepiej obrazuje jedna z akcji rozpoczęta przez Paula, w której po asyście Bookera do kosza trafił środkowy Deandre Ayton, ale wcześniej wymienionych zostało 10 podań, a piłka przeszła przez ręce każdego z pięciu zawodników przebywających na boisku.
Teraz rywalizacja przeniesie się do Milwaukee.
- Zapominamy, że prowadzimy 2-0 i potraktujemy najbliższy mecz niczym siódme, decydujące starcie. Zresztą do każdego podchodzimy w ten sposób. Wiemy, że Bucks to świetna drużyna, a do tego będzie podrażniona i zdeterminowana - przyznał Booker.
To nowa sytuacja dla "Słońc", które po raz trzeci grają w wielkim finale, ale nigdy w nim prowadziły.
"Kozły" muszą wygrywać u siebie
Z kolei zespół Bucks już w tegorocznym play-off przegrywał z Brooklyn Nets 0-2 i potrafił odwrócić losy serii. Teraz Antetokounmpo i jego koledzy liczą też na wsparcie publiczności, która po raz pierwszy od 1974 roku będzie oglądać finał.
- Wiemy, w jakim położeniu się znaleźliśmy. Wracamy do domu, ale chcemy ponownie zawitać do Phoenix na piąty mecz przy remisie 2-2 - podkreślił grecki koszykarz.
REKLAMA
Wynik czwartkowego meczu finałowego koszykarskiej ligi NBA:
Phoenix Suns - Milwaukee Bucks 118:108
(stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 2-0 dla Suns)
/empe
REKLAMA