Pałac Kronenberga. Symbol bogactwa warszawskiego kapitalisty
Okazały budynek powstał w drugiej połowie XIX wieku jako rezydencja Leopolda Kronenberga, najbogatszego Polaka w zaborze rosyjskim. Jego wypalone mury przetrwały II wojnę światową i nadawały się do odbudowy, ale zostały rozebrane w latach 60. Powodem była jego "kapitalistyczna" historia.
2021-07-28, 05:50
Wzbogacił się na handlu tytoniem, inwestycjach w kolei oraz bankowości. Swój wielki majątek wykorzystał do założenia w 1870 roku Banku Handlowego. – Pod koniec życia jego majątek szacowano na bajeczną kwotę dwudziestu milionów rubli – mówił prof. Piotr Szlanta w audycji Polskiego Radia z 2001 roku.
Posłuchaj
Udzielał się również charytatywnie, ale największym pomnikiem jego bogactwa był okazały pałac, postawiony przy zbiegu placu Ewangelickiego (obecnie plac Małachowskiego) i ulicy Królewskiej, w miejscu często odwiedzanym przez mieszkańców Warszawy.
Świadectwo bogactwa
Budynek powstał w latach 1868-1871. Wcześniej znajdowała się tam pochodząca z XVIII wieku kamienica Augusta Wilhelma Arndta. Pałac Kronenberga był najbardziej wytworną i luksusową budowlą nie tylko w Warszawie, ale również w całym Królestwie Polskim. Przewyższał okazałe pałace łódzkich przemysłowców i dodatkowo, w przeciwieństwie do nich, odznaczał się gustownym wykonaniem.
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Pałac Saski jak zamek w Berlinie? Dzieje odbudowy jednego z symboli stolicy Niemiec
Zaprojektował go renomowany berliński architekt, Jan Fryderyk Hitziga. W tym zadaniu pomagali mu Bolesław Podczaszyński i Józef Huss. Monumentalna budowla była utrzymana w stylu eklektycznym, łączyła bowiem w sobie architekturę renesansu, baroku i klasycyzmu. W swoim zamierzeniu miała stać się wizytówką warszawskiego kapitalisty, symbolem jego pozycji społecznej oraz bogactwa i przepychu. Kronenberg już od dłuższego czasu cieszył się dużym szacunkiem i poważaniem wśród kręgów warszawskiej elity, chociaż swoją świetlną karierę zaczynał jako parweniusz.
Wnętrza były zdobione kosztownym marmurem. Na pierwszym piętrze znajdowało się mieszkanie Leopolda Kroneberga oraz część reprezentacyjna, drugie piętro z kolei zajmowały pokoje synów finansisty oraz pokoje gościnne.

W wydanym w 1893 roku "Ilustrowanym przewodniku po Warszawie" pałac Kronenberga opisywany jako "wielki wspaniały gmach", który "odznacza się nadzwyczaj dokładnym oraz kosztownem wykończeniem szczegółów, całość miała bowiem kosztować milion rubli". Znajdowały się w nim już wówczas "niektóre biura drogi żelaznej Nadwiślańskiej i kantor bankierski Kronenbergów".
Synowie Leopolda Kronenberga niechętnie przebywali w warszawskiej siedzibie i starali się sprzedać pałac lub wynająć część pomieszczeń. Bardziej od wielkiego miasta cenili uroki wsi w rezydencjach w Wieńcu i Brzeziu na Kujawach.
REKLAMA
W pałacu mieścił się m.in. zarząd Kolei Nadwiślańskiej oraz Kasa im. Józefa Mianowskiego, która wspierała rozwój polskiej nauki w zaborze rosyjskim. W latach 30. XX wieku przeszedł na własność Banku Polskiego, siedzibę miało w nim do czasu zbudowania własnego wieżowca Towarzystwo Prudential, a następnie znajdowało się w nim biuro armatora Gdynia-Ameryka Linie Żeglugowe.

Nie przystawał do nowych czasów
Pałac nie przetrwał II wojny światowej. W marcu 1939 roku został częściowo strawiony przez pożar, następnie zniszczeniu uległ już we wrześniu 1939 roku w wyniku bombardowania niemieckiego lotnictwa.
Po 1945 roku wciąż stały jego wypalone mury, które nadawały się do odbudowy. Niszczały jednak powoli aż do lat 60., kiedy podjęto decyzję o ich rozbiórce. Budynek nie został odbudowany z powodu jego "burżuazyjnej" proweniencji. W latach 70. na jego miejscu powstał Hotel "Victoria", który istnieje do dzisiaj.

Z pałacu zachowały się jedynie cztery kolumny. Trzy z nich zostały wykorzystane do budowy zostały wykorzystane w 1965 roku przez Zofię Woźny do budowy rzeźby "Samotność", znajdującej się w parku im. Romualda Traugutta. Czwarta stała się w 1997 roku częścią pomnika Electio Virtim, który upamiętnia pole elekcyjne na Woli, jedno z miejsc wyboru władców Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
REKLAMA
Mało brakowało, a również one by przepadły. W marcu 1967 roku zostały skradzione z zaplecza Ministerstwa Łączności, gdzie były składowane. Złodziej wykorzystał dwa żurawie samochodowe, które załadowały kolumny na cieżarówkę z przyczepą. Na szczęście zostały odnalezione w prywatnym zakładzie kamieniarskim na Bródnie, a sprawca przestępstwa został aresztowany.
Posłuchaj
– Właściciel zakładu kamieniarskiego przedstawił rachunek nabycia kolumn, podał także nazwisko człowieka, który mu je sprzedał. Niestety adres jaki zanotował nie istnieje w ogóle w Warszawie, w inny sposób musieli ustalić tożsamość tego człowieka, na podstawie rysopisu – relacjonował oficer dyżurny Komendy Milicji na antenie Polskiego Radia.
sa
REKLAMA
REKLAMA