"IP doprowadziło pod konkretny adres". KGP o działaniach dot. gróźb skierowanych do posłów

Sprawdzenie IP doprowadziło pod konkretny adres, a nie do konkretnego dziennikarza - poinformowała w sobotę Komenda Głowna Policji w odpowiedzi na informacje "Gazety Wyborczej" o odebraniu jej dziennikarzowi m.in. służbowego laptopa.

2021-10-02, 19:33

"IP doprowadziło pod konkretny adres". KGP o działaniach dot. gróźb skierowanych do posłów
Zdj. ilustracyjne. Foto: Shutterstock

"Gazeta Wyborcza" poinformowała, że w sobotę przed godz. 10 do mieszkania jej dziennikarza Piotra Bakselerowicza weszli policjanci zielonogórskiej komendy. "Zażądali wydania służbowego laptopa, na którym są materiały objęte tajemnicą dziennikarską. Polecenie wydała warszawska policja. Funkcjonariusze przymusowo odebrali laptopy i telefon dziennikarza" - podała "GW".

Powiązany Artykuł

policja free 1200.jpg
Policja w domu dziennikarza "GW". Wiceszef MSWiA: z adresu IP jego laptopa kierowano groźby karalne

W odpowiedzi na wpis "GW" na Twitterze Komenda Głowna Policji poinformowała, że policjanci sprawdzając zgłoszenie posłów dotyczące gróźb wysyłanych pod ich adresem trafili pod konkretny adres, "a nie do konkretnego dziennikarza".

"Sprawdzenie IP doprowadziło pod konkretny adres"

"Groźby zawierające obraźliwe wpisy wysyłano e-mailem do polskich posłów. Pokrzywdzeni sami zgłosili ten fakt, sprawdzenie IP doprowadziło pod konkretny adres, a nie do konkretnego dziennikarza. Dopiero pod tym adresem okazało się, że przebywa tam mało znany, lokalny dziennikarz" - napisała na Twitterze Komenda Główna Policji.

Wcześniej o sprawie informował portal Onet. Portal, powołując się na relację zastępcy redaktora naczelnego i szefa redakcji lokalnej "GW" Mikołaja Chrzana poinformował, że do mieszkania jednego z dziennikarzy "GW" w Zielonej Górze w sobotę rano przyszło czterech nieumundurowanych policjantów.

REKLAMA

Powiązany Artykuł

shutterstock policja free 1200.jpg
Lubuskie: katastrofa ultralekkiego samolotu, nie żyje jedna osoba

"Nie mieli żadnego nakazu"

- Pokazując legitymacje, zażądali wydania laptopa. Tłumaczyli, że z tego adresu IP wysyłane były groźby pod adresem polityka PiS. Nie mieli żadnego nakazu. Nieoficjalnie wiemy, że chodzi o mail, który dostał Jerzy Materna, poseł PiS z Zielonej Góry - zaznaczył Chrzan.

Dodał, że oskarżenia o groźby pod adresem polityka PiS są "absurdalne". - Nasz dziennikarz nikomu nie groził. Nie wydał laptopa, na miejsce przyjechali inni dziennikarze "Wyborczej" z Zielonej Góry oraz adwokat - powiedział. Mikołaj Chrzan zaznaczył, że policjanci, którzy byli na miejscu, mówili, że dostali zlecenie działań z Komendy Stołecznej Policji.

"Przez pierwszą godzinę byłem zszokowany"

Zapytany o sprawę polityk PiS Jerzy Materna powiedział Onetowi, że w ostatnich dniach otrzymał maila z pogróżkami. Jak mówił, w wiadomości znalazła się zapowiedź mordu. - Byłem zszokowany, pierwszy raz w życiu dostałem tak mocne groźby. Zgłosiłem to do pani marszałek, a ona zgłosiła to na policję. Wczoraj byłem przesłuchany. Żadnej ochrony nie chcę, ale przyznam, że przez pierwszą godzinę byłem zszokowany - przyznał.

REKLAMA

Sprawę na Twitterze skomentował wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik. "Policja zabezpiecza urządzenie, na podstawie ustalonego IP, z którego kierowane były groźby karalne pod adresem posłów" - napisał.

Czytaj również:

Do sprawy odniosła się na Twitterze także warszawska policja. "Niestety w ostatnich latach zwiększa się liczba gróźb pozbawienia życia polityków. Pierwsze kroki ze strony policji polegają na ustaleniu IP komputera. Nie inaczej było w tym przypadku. Nie ma możliwości odstąpienia od czynności tylko dlatego, że ktoś jest dziennikarzem, skoro spod tego adresu mogły być kierowane poważne groźby" - czytamy na Twitterze Policja Warszawa.

Jak napisała "GW", funkcjonariusze zarekwirowali laptopy, telefon, router i sporządzili protokoły. "W protokole widnieje: »przymusowe odebranie«. Sprzęt został zapakowany, ma zostać wysłany do Warszawy. Telefon, według policjantów, zostanie zwrócony w ciągu kilku godzin, sprawdzają go funkcjonariusze zielonogórskiej komendy" - czytamy. Jak dodała "GW", policjanci przed godz. 13.30 opuścili mieszkanie i zabrali ze sobą zarekwirowany sprzęt.

REKLAMA

nt

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej