"Niebezpieczne efekty". Niemieckie media o polityce migracyjnej kanclerz Merkel
Kanclerz Angela Merkel w 2015 roku powołała się na europejskie prawo azylowe, wykonując humanitarny gest przyjęcia uchodźców. Mówiąc, że "nie ma żadnej górnej granicy" przyjęć, wysłała jednak pewien sygnał – komentuje publicysta Reinhard Mueller w sobotnim wydaniu "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ).
2021-11-13, 21:12
Podczas kryzysu uchodźczego w 2015 r. przyjęto i otoczono opieką w sumie ponad milion uchodźców. "Pamiętamy słynną zachętę Merkel, która zapewniała, że 'damy radę'. To pozostanie jej spuścizną" - pisze Mueller i podkreśla, że "pomimo chwilowej utraty kontroli, rządy prawa i społeczeństwo z nawiązką wykonały swoje zadania w czasie kryzysu, instytucje demokratyczne wytrzymały, a niepokoje nie wybuchły".
"Merkel słusznie wskazuje na 'wspaniałe przykłady' udanej integracji migrantów. Ale zwycięzcą kryzysu została AfD" - dodaje publicysta.
Powiązany Artykuł
"Polska w imponujący sposób opiera się grze z uchodźcami". Niemieckie media o walce z kryzysem przy granicy
Mimo że napływ uchodźców został ostatecznie zatrzymany przez układ z Turcją, to "długofalowych konsekwencji nie da się jeszcze przewidzieć".
"Mordercze ataki osób ubiegających się o azyl wywołały przerażenie" - przypomina Mueller dodając, że nie wszystkie takie ataki miały charakter terrorystyczny, część z nich była popełniana w wyniku psychicznych zaburzeń, spowodowanych traumą i trudnymi warunkami.
REKLAMA
"Prawo azylu nie oznacza prawa do imigracji"
Przyjęcie azylantów to jedno, ale "długoterminowa integracja" to zupełnie inna rzecz. "Pewne jest, że prawo azylu nie oznacza prawa do imigracji, nigdzie" – podkreśla publicysta. "Oczywiście nie wyklucza to możliwości nabycia przez uchodźców prawa pobytu, a ostatecznie także obywatelstwa. Ale idea, która urzeczywistniła się w Niemczech, polegająca na tym, że tysiące każdego dnia przekraczają granicę, a następnie pozostają tu z powodu wieloletnich postępowań i nie są deportowani, nawet nie mając już prawa do pobytu, sprowadza prawo azylowe do absurdu. To wpływa na fundamenty państwa" - ocenia.
Kanclerz w 2015 r. powołała się na europejskie prawo azylowe, wykonując humanitarny gest przyjęcia uchodźców. Mówiąc, że "nie ma żadnej górnej granicy" przyjęć, wysłała jednak pewien sygnał, który stworzył "niezależną politykę, z której Angela Merkel zasłynęła w świecie" - zauważa publicysta FAZ.
- Boćkowski: jeśli Rosja miałaby pomóc w problemie granicznym, to postawi warunki, w tym nawet aneksję Białorusi
- "Migranci mogą być przewożeni na granicę ciężarówkami". Niepokojące doniesienia z Litwy
"To rodzaj wojny hybrydowej tyrana Łukaszenki, którego wspiera Putin"
Jednak w przypadku kryzysu na białoruskiej granicy jest inaczej. "To rodzaj wojny hybrydowej tyrana Łukaszenki, którego wspiera Putin, wykorzystujących ludzi w potrzebie jak tarcze" - zauważa Mueller i dodaje, że "tym ludziom trzeba pomóc, bo człowiek nie może być przedmiotem, taki powinien być europejski konsensus".
REKLAMA
"Ale nawet w tym przypadku nie może ponownie pojawić się sygnał, że każdy, kto dotrze do Europy, może zostać w Niemczech. Swoboda przemieszczania się po tym kontynencie osób, towarów, usług i kapitału, będąca ogromnym osiągnięciem na tym pokrytym wojennymi grobami kontynencie, będzie możliwa tylko wtedy, gdy zewnętrzne granice UE będą faktycznie kontrolowane" - podkreśla Mueller.
"To, że to państwa, a nie Bruksela są panami Europy i, przy fundamentalnym poszanowaniu prymatu europejskiego prawa, mają ostatnie słowo oraz swoje granice, przepadł za kadencji Merkel. Pewne poczucie państwowości może nie powrócić w najbliższym czasie" - podsumowuje publicysta FAZ.
mg
REKLAMA