Forest Green Rovers - najbardziej zielony klub świata. Wizja przeniesie się na sportowy sukces?

Forest Green Rovers to ewenement w światowej piłce nożnej. Połączenie ekologii z futbolem to w tym przypadku zarówno wyrażanie idei, jak i przykład na to, że w sporcie można pójść zupełnie inną drogą.

2021-12-25, 15:45

Forest Green Rovers - najbardziej zielony klub świata. Wizja przeniesie się na sportowy sukces?
Piłkarze Forest Green Rovers, najbardziej ekologicznego klubu świata. Foto: Printscreen z Twitter

Świat piłki nożnej nie miał jeszcze zbyt wiele okazji do tego, by usłyszeć o Forest Green Rovers - przynajmniej jeśli chodzi o czysto sportowe osiągnięcia.

W 132 latach swojej historii nigdy nie odnotował większych sukcesów, a znany jest głównie lokalnym kibicom. Obecnie prowadzi obecnie w tabeli angielskiej League Two i mierzy w awans do trzeciej ligi kraju znanego ze swojego uwielbienia piłki nożnej. Cele są tutaj oczywiście znacznie bardziej ambitne. Premier League? Być może, za jakiś czas, jeśli wszystko będzie szło zgodnie z planem - na pewno jest to jedna z myśli, które przyświecają zarówno właścicielowi, jak i kibicom.

Można powiedzieć, że podobnych zespołów jest wiele w każdym kraju. Wyjątkowość Forest Green Rovers jest jednak nie w klubowej gablocie z trofeami, a w pomyśle właściciela, którym jest ekscentryczny milioner, Dale Vince. Na The New Lawn pojawił się w 2010 roku, inwestując część ze swojej fortuny.

Hipis z orderem

60-latek to ciekawa postać - bajecznie bogaty biznesmen, który swoją fortunę stworzył dzięki zielonej energii, między innymi elektrowniom wiatrowym. Zaangażowany ekolog, weganin, który przeżył okres fascynacji New Age - to wszystko sprawiło, że mocno przylgnęła do niego łatka "hipisa", z której korzystali przede wszystkim sceptyczni co do jego przekonań ludzie. Specyficzny sposób bycia nie przeszkodził mu jednak w robieniu świetnych interesów.

REKLAMA

W 1996 roku Vince założył firmę Ecotricity, która zajmuje się dostarczaniem energii pochodzącej wyłącznie ze źródeł odnawialnych. Zasługi dla środowiska znalazły uznanie w oczach Królowej, która odznaczyła go Orderem Imperium Brytyjskiego.

Do świata piłki wszedł w 2011 roku, a już jego pierwsze decyzje były bardzo radykalne jak na lokalne realia. Zawodnicy dostali zakaz jedzenia czerwonego mięsa, później zakaz ten dotarł do klubowej restauracji i wszystkich miejsc, w których na stadionie sprzedawano przekąski. Alternatywą zostały dania wegetariańskie, serwowano też potrawy z drobiu z wolnego wybiegu i ryby ze zrównoważonego połowu.

Vince zaczął też wprowadzać ekologiczne rozwiązania dla obiektów klubu, w tym panele słoneczne i zasilane nią kosiarki. Samą murawę nawozi się naturalnie, bez żadnych chemikaliów.

REKLAMA

- Naszym priorytetem nie jest tylko stworzenie "zielonej" drużyny, mierzymy w awans do Championship i jesteśmy o trzy kroki od tego. Wprowadziliśmy jednak zrównoważony rozwój do DNA naszego klubu. Chcemy grać dobrze w piłkę i przekazywać dalej wiadomość, że funkcjonować według innego wzoru - mówił Vince w rozmowie z BBC w 2015 roku.

Trener David Hockaday, który prowadził zespół przez cztery lata, stwierdził, że początkowo zapach nawozu był trudny do zniesienia, ale stan boiska w pełni to wynagrodził. Stworzenie "organicznej" murawy trwało dwa lata - tyle czasu zajęło usunięcie wszystkich chemicznych dodatków.

Ale jeśli tak wygląda czwartoligowe boisko, to wypada tylko pozazdrościć:

Nowa tożsamość

W mniejszych miasteczkach dominują kluby, które nie mogą mierzyć się z potęgami. Ograniczony budżet, zawodnicy, którzy przeważnie łączą grę w piłkę z normalną pracą, stadiony (czy raczej stadioniki), które pozostawiają wiele do życzenia - tak najczęściej wygląda ten obraz. Rzeczywistość, która nie oczarowuje, ale w niektórych przypadkach nadaje pewien porządek w czasie trwania sezonu - weekendowy mecz to czas, w którym wypada dopingować swój zespół, wybrać się w rodzinnym gronie na stadion i cieszyć się przebywaniem wśród lokalnej społeczności. Forest Green Rovers trzyma się tych wartości, jednak cały czas stara się iść do przodu.

REKLAMA

Stopniowo, krok po kroku, klub tworzył swoją nową tożsamość. Tożsamość, która sprawiła, że w 2015 roku przylgnęła do niego łatka pierwszego wegańskiego klubu na świecie.

"Zielone" ma być wszystko - jedzenie zawodników i kibiców, którzy chcą posilić się w przerwie meczu, piwo, które mogą kupić na stadionie.

W 2014 roku Forest Green Rovers podczas meczu z Lincoln City, rozgrywanego w Światowy Dzień Wegan, usunęli z menu wszystkie dania pochodzenia zwierzęcego. Sporą porcję rozgłosu zafundował wtedy Paul McCartney, który publicznie poparł to działanie.

Vince, komentując to, mówił o tym, że wpływy ze sprzedaży jedzenia na New Lawn wzrosły o 84% w ostatnich trzech latach. W sezonie 2014/15 klub zgarnął nagrodę na menu roku. Znalazły się w nim klasyczne zapiekanki i frytki, ale też pizza, burgery z batatów czy meksykańskie fajitas. Jedyne, na co narzekała część fanów, to brak wyboru - mięsne dania zostały całkowicie usunięte z menu.

REKLAMA

Koszulki z fusów po kawie

Piłkarze w klubowej stołówce także nie mogą wybrać mięsa, ale w przeszłości pokazali już, że czasem lubią wrócić do swoich przyzwyczajeń. Po przegranym barażu udali się do knajpy, w której raczyli się pizzą i hot dogami. Widać więc, że momenty słabości wciąż się zdarzają.

- Nie ingerujemy w to, co robią w swoim wolnym czasie. Nie pytamy i nie mówimy im, co mają robić. W klubie dbamy o aspekt żywieniowy, ale wyrzucenie z diety czerwonego mięsa to dość standardowa praktyka u wszystkich poważnych sportowców. Chcemy dać naszym piłkarzom wszystko, co może pomóc im na boisku - mówił właściciel Forest Green.

Zawodnicy występują też w wyjątkowych koszulkach, które są wykonane w całości z materiałów z recyklingu. 

REKLAMA

Ekologiczna ma być także murawa i system jej nawadniania. Według planu Dale'a Vince'a, sam stadion ma zostać przebudowany tak, by głównym materiałem było drewno. To ze względu na ten obiekt o klubie było najgłośniej. 

W 2016 roku do jego budowy zgłosiło się aż 50 pracowni architektonicznych z całego świata. Pojemność? Niewielka, bo zaledwie pięć tysięcy kibiców, z możliwością rozbudowy do dziesięciu tysięcy. Zwyciężyła Zaha Hadid Architects, która wśród swoich dokonań ma m.in. projekt stadionu na mistrzostwa świata w Katarze. Darmowa reklama? To prawdopodobnie rzecz drugorzędna dla tak uznanej marki, jednak prestiż i PR na pewno zostaną wzmocnione. Zimą 2019 roku klub dostał zielone światło na budowę.

Czy to wszystko to tylko fanaberie właściciela czy wizja, która przyniesie sportowy sukces? To jedno z głównych pytań, które mogą przyjść do głowy, kiedy dowiadujemy się o tym, jakie zmiany przyniósł ze sobą Dale Vince. Ale trzeba przyznać uczciwie, że progres jest.

REKLAMA

W 2011 roku "Zielone Diabły" były blisko relegacji z ligi, potem stopniowo zaczął się marsz w górę. Przez spokojne sezony, które kończyły się w środku tabeli, aż do awansu do League Two.

Wzór do naśladowania?

Czy Forest Green Rovers mogą być przykładem dla innych, większych klubów? Ten model może nie pasować wszystkim, jednak na pewno warto docenić wizję i konsekwencję w rozwoju.

W ostatnich latach obserwujemy zdecydowany wzrost świadomości ludzi odnośnie stylu życia i konsumpcji, a ekologia to temat, który warto poruszać jak najczęściej. Także wśród sportowców można znaleźć wielkie gwiazdy, który biorą udział w kampaniach poświęconych ochronie środowiska czy prawom zwierząt.

Jest też wielu atletów, którzy są wegetarianami i weganami - wystarczy wspomnieć siostry Williams, walczący w UFC bracia Nate i Nick Diaz, mistrz MMA Jake Shields. Jeśli chodzi o piłkarzy to warto wymienić Sergio Aguero, Fabiana Delpha, Hectora Bellerina (który niedawno został udziałowcem Forest Green Rovers), Chrisa Smallinga, a o wegańskiej diecie pozytywnie wypowiadał się także Leo Messi.

REKLAMA

Takie preferencje żywieniowe to żadna przeszkoda zarówno dla profesjonalnych, jak i amatorskich sportowców, a zdaniem wielu ta dieta może poprawić wydolność.

Forest Green Rovers dobrze oddaje to, że w sporcie jest miejsce na skrajnie różne postawy jeśli chodzi o światopogląd. Sukces i wynik oczywiście mają znaczenie, ale w tym przypadku to nie jest najważniejsze. Chodzi o pomysł na siebie, którego jakiś aspekt może być inspiracją dla innych. A zdolności do inspirowania po prostu nie można nie doceniać.

Paweł Słójkowski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej