83. rocznica likwidacji obozu cygańskiego w łódzkim getcie
12 stycznia 1942 roku Niemcy zakończyli likwidację tak zwanego obozu cygańskiego, który funkcjonował w obrębie getta w Łodzi. W ciągu trwającej tydzień akcji naziści wywieźli do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem ponad cztery tysiące Romów. Nie przeżył nikt. Wszyscy zostali zamordowani w mobilnych komorach gazowych.
2025-01-12, 05:40
"Nieczyści rasowo" i "aspołeczni"
Od początku istnienia III Rzeszy Romowie byli uważani przez nazistów za grupę "aspołeczną" i "nieczystą rasowo". Podobnie jak Żydów, objęto ich również dyskryminacyjnym ustawodawstwem: od 1935 roku - na mocy ustaw norymberskich - zostali pozbawieni praw wyborczych, a także zakazano im zawierania małżeństw z osobami narodowości niemieckiej. Romowie nie mogli przebywać w miejscach publicznych - na przykład w parkach i łaźniach - a ich dzieci straciły możliwość uczęszczania do szkół. Niemcy poddawali też romskie kobiety przymusowej sterylizacji.
- W przeciwieństwie do Żydów, których deportowano do obozów, Cyganów często rozstrzeliwano na miejscu, zupełnie nie troszcząc się o ewentualnych świadków – tłumaczył dziennikarz Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Józef Rozwadowski. - W Buchenwaldzie już w dwóch pierwszych latach wojny wypróbowywano na dzieciach cygańskich działanie cyklonu B - dodał.
Posłuchaj
Masowa eksterminacja Romów rozpoczęła się w 1941 roku, wkrótce po ataku III Rzeszy na ZSRR; na zajmowanych przez nazistów ziemiach oddziały Einsatzgruppen rozstrzeliwały wszystkich złapanych Romów i Żydów, a następnie grzebały ich ciała we wspólnych zbiorowych mogiłach. We wrześniu tego samego roku Heinrich Himmler - jeden z czołowych przywódców nazistowskich Niemiec, Komisarz Rzeszy do spraw Umacniania Niemczyzny - zadecydował o deportacji Romów z terenów III Rzeszy do Generalnego Gubernatorstwa. W efekcie w listopadzie 1941 roku do łódzkiego getta (niem. Litzmannstadt Getto) przybyło 5 tysięcy Romów z pogranicza austriacko-węgierskiego (Bungerlandu) - ponad połowę z nich stanowiły dzieci.
Zobacz również: "Oddajcie mi swoje dzieci". Wielka czystka niemiecka w getcie łódzkim
REKLAMA
Powiązany Artykuł

Ghetto Litzmannstadt - getto łódzkie. Funkcjonowało najdłużej w Europie
Nieludzkie warunki
Romów osadzono w specjalnie w tym celu odizolowanej części getta, zwanej obozem cygańskim (niem. Zigeunerlager). Obejmowała ona niewielki obszar (19 117 metrów kwadratowych) zamykający się kwadracie obecnych ulic Wojska Polskiego, Obrońców Westerplatte, Sikawskiej i Głowackiego. Od końca listopada 1941 roku nadzór nad obozem cygańskim sprawował przewodniczący Starszeństwa Żydów w getcie łódzkim Mordechaj Chaim Rutkowski. Romowie mieli również własnego przełożonego - Karola Bergera.
Więźniów stłoczono w pięciu kamienicach pozbawionych bieżącej wody, ogrzewania, elektryczności, toalet, łaźni oraz podstawowego wyposażenia – mebli i naczyń. Niektóre lokale nie miały również okien i drzwi.
"W widzianych przeze mnie kątem oka pokojach nie było, ani prycz, ani tym bardziej łóżek. Rozrzucona na podłodze słoma, pokryta szmatami, służyła za legowiska dla – ilu? Trzydziestu? Czterdziestu? Stu mieszkańców tego mrowiska? To było wstrząsające…" – pisał w swojej książce wspomnieniowej "Żółta gwiazda i czerwony krzyż" Arnold Mostowicz, lekarz w łódzkim getcie.
Jak pisze etnograf i cyganolog Adam Bartosz w artykule "Cygański obóz w Litzmannstadt Getto. Pamięć Zagłady", umieralność w cygańskiej części getta była prawie dziesięć razy większa niż w żydowskiej. Tragiczne warunki sanitarne wkrótce doprowadziły bowiem do wybuchu epidemii tyfusu, która zdziesiątkowała ludność obozu - szacuje się, że w wyniku choroby zginęło ponad 700 osób. Zmarli byli chowani na terenie żydowskiego cmentarza znajdującego się w obrębie getta. Ofiarą zarazy był również komendant obozu SS-Oberscharfierer Eugen Jansen, który zmarł 23 grudnia 1941 roku.
REKLAMA
"Wszystkich Cyganów wymordowano..."
Na początku 1942 roku - w obawie przed rozprzestrzenieniem się tyfusu na "aryjską" część Łodzi - władze III Rzeszy zadecydowały o likwidacji obozu. Od 5 do 12 stycznia blisko 4300 kobiet, mężczyzn i dzieci wywieziono do niemieckiego nazistowskiego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem (KL Kulmhof am Nehr).
Powiązany Artykuł
German Death Camps - zobacz serwis edukacyjno-społeczny
"Niemcy nie robili nawet tajemnicy z losu, jaki spotkał mieszkańców obozu. Zresztą, przed kim mieli robić tajemnicę? Przed innymi podludźmi, których czekała podobna przyszłość? Wszystkich Cyganów wymordowano... Część wystrzelano, a część zagazowano w samochodach z rurami spalinowymi wmontowanymi do wewnątrz […]. Kamienice, które tworzyły obóz, wróciły do getta, czyli za pojedyncze druty kolczaste. Solidnie je później wydezynfekowano i kilkadziesiąt rodzin żydowskich, zanim i te zagazowano w Chełmnie lub w Oświęcimiu, zamieszkało w ich świeżych wnętrzach" – pisał po latach Arnold Mostowicz.
***
Zobacz także:
REKLAMA
- Obóz zagłady w Chełmnie nad Nerem. Niemieckie piekło na polskiej ziemi
- Romski bunt przeciw Porajmos w Auschwitz
***
Aby rozwiązać tak zwaną "kwestię cygańską" ostatecznie władze III Rzeszy postanowiły osadzić Romów w obozach koncentracyjnych. Najwięcej z nich (ok. 23 tysiące osób) trafiło wówczas do tak zwanego obozu cygańskiego, znajdującego się na terenie niemieckiego nazistowskiego obozu śmierci Auschwitz. Panowały tam piekielne warunki: szerzył się tyfus i rak wodny (zapalenie śluzówek, które powoduje martwice policzków i okolic ust), Romowie cierpieli z niedożywienia i braku wody, nie ominęły ich również tortury pseudomedycznych eksperymentów. Szacuje się, że do czasu likwidacji obozu w sierpniu 1944 roku, zginęło w nim około 21 tysięcy Romów.
W języku romskim masową eksterminację Romów, której dopuściła się III Rzesza podczas II wojny światowej, określa się mianem "Porajmos", czyli "Pochłonięcie".
jb
REKLAMA
Podczas pracy korzystałam z artykułu etnografa i cyganologa Adam Bartosz "Cygański obóz w Litzmannstadt Getto. Pamięć Zagłady", który ukazał się w 2012 roku na łamach czasopisma naukowego "Studia Romologica" (numer 5) oraz z książki wspomnieniowej Arnolda Mostowicza "Żółta gwiazda i czerwony krzyż". (Warszawa, 1988).
REKLAMA