Tusk rujnuje reputację polskich przedsiębiorców. Felieton Miłosza Manasterskiego
Przewodniczący PO w tydzień obrócił wysiłek i pieniądze jaki włożyli polscy przedsiębiorcy w dzieła charytatywne, mecenat, sponsoring i promowanie społecznej odpowiedzialności biznesu. Donald Tusk utrwalił na lata najgorszy stereotyp pazernego "prywaciarza-cwaniaka", który zawsze narzeka, niezależnie od tego, jak szybko się bogaci ludzkim kosztem.
2022-01-23, 06:29
PRL dopuszczając "prywatną inicjatywę" pozostawił jej tak wąską przestrzeń legalnej działalności, że nie było szans, by prowadzić nawet drobny działalność bez tzw. "kombinacji". To było zresztą oczywiste - funkcjonowanie w gospodarce socjalistycznej wymagało ciągłego myślenia jak omijać tworzone przez państwo rafy. Kłopot polegał na tym, że jedni z tych kombinacji budowali małe imperia, innym udawało się najwyżej zdobyć bez kartki tabliczkę czekolady dla dziecka. Budziło to zazdrość i niechęć, podsycaną zresztą przez komunistyczną propagandę, która z "prywatnej inicjatywy" czyniła, jeśli nie potwora, to przynajmniej wdzięczny przedmiot drwin.
W III Rzeczypospolitej miało być jednak inaczej. Prawa nie trzeba już było obchodzić, bo swój biznes mógł założyć każdy. Polacy bardzo chcieli kapitalizmu, ale większość z nich nadal nie chciała kapitalistów. Lata 90. które były pogrzebem dla setek państwowych przedsiębiorstw i narodzinami tysięcy fortun o niejasnym pochodzeniu, były okresem drastycznego spadu zaufania wobec przedsiębiorców. Zaufania, które i tak było niewielkie.
Szybko okazało się, że jest to bardzo poważnym problemem dla rozwoju polskiej przedsiębiorczości. Wiele osób, które swój sukces osiągnęły ciężką pracą i wyrzeczeniami, nie chciało być stawianych w jednym rzędzie z cwaniakami i kombinatorami. Coraz większa konkurencja powodowała również, że klient miał możliwość kierowania się nie tylko dostępnością i ceną, ale także kryteriami etycznymi. Przedsiębiorcy zainteresowali się swoim wizerunkiem i wyszło im, że generalnie jest podły. A bardzo trudno sprzedawać swoje usługi i produkty w sytuacji, kiedy klient jest przekonany, że ma do czynienia z firmą nieuczciwą, nierzetelną i chciwą.
Powiązany Artykuł
"Kiedyś na niego głosowałem, obiecywał". Dawny wyborca PO nie szczędził mocnych słów pod adresem Tuska
Choć idea społecznej odpowiedzialności biznesu (CSR) rozwinęła się poza Polską, w Polsce nabrała innego wymiaru. Dla mieszkańców bogatego Zachodu CSR miał być dowodem na to, że korporacje, które miały na sumieniu bardzo wiele, jednak myślą o tym, co określamy jako dobro wspólne. W Polsce, zwłaszcza kilkanaście lat temu, stosunek do korporacji był wręcz przeciwnie - idealistyczny i entuzjastyczny. Każdy chciał pracować w korporacji i kupować korporacyjne wytwory. U nas CRS potrzebował przede wszystkim polski przedsiębiorca, to on był "podejrzany" w oczach konsumenta. Na naszych oczach rozegrała się wojna o dusze Polaków - czy zaufają bardziej swoim skromnym firmom - czy globalnym koncernom, mającym gigantyczne środki na kampanie marketingowe i PR. Rozstrzygnięcie było wiążące dla naszego rozwoju cywilizacyjnego.
REKLAMA
Tę wojnę, ogromnym wysiłkiem polskich przedsiębiorców, wspierających ich organizacji i dziennikarzy polski biznes zaczął wygrywać. Wielkie zasługi mają tu m. in. wspierający patriotyzm gospodarczy twórcy konkursu promocyjnego "Teraz Polska", Forum Ekonomiczne w Krynicy, Welconomy Forum w Toruniu, magazyn "Raport CSR", Instytut Biznesu certyfikujący jakość usług i produktów czy katolickie duszpasterstwo "Talent". Udało się. Polacy zaufali polskim firmom i polskim przedsiębiorcom, głosując na nich swoimi portfelami. Coraz mniej pieniędzy wypływało z kraju, coraz więcej powstawało miejsc pracy.
Aż wrócił do Polski Donald Tusk.
Polscy przedsiębiorcy potrzebowali lat, żeby zbudować swój wizerunek jako ludzi uczciwych i godnych zaufania. Donald Tusk potrzebował tygodnia, żeby ten wizerunek zrujnować, przy okazji obnażając swoje poglądy na gospodarkę.
Od kilku dni przewodniczący PO i EPL objeżdża zakłady pracy i wysłuchuje skarg ich właścicieli. Oto słyszymy, że cytując Norwida "źle, źle zawsze i wszędzie" jest przedsiębiorcom w Polsce. Chcieliby a nie mogą, boją się przyszłości i nie mogą w nocy spać. "Profesor" Tusk dopytuje, jakie z dwóch znanych mu rozwiązań ekonomicznych wchodzi w grę: podwyżki czy zwolnienia? I czy nie obydwa. Tutaj oczy szeroko otwierają przedsiębiorcom, którzy już zapomnieli, jak działa stara szkoła Leszka Balcerowicza, której gorliwym uczniem jest lider opozycji. Zwalniaj, likwiduj, sprzedaj - to hasło krwawego kapitalizmu lat 90. Donald Tusk jako polityk nie mówi, jak gospodarkę rozwijać, tylko jak ją zamordować łatwo dostępnymi narzędziami. Podaje przepis na recesję, bezrobocie i migrację zarobkową. Przy okazji uświadamiając przedsiębiorcom, że na żadną pomoc ze strony jego przyszłego rządu nie powinni liczyć.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
"Himalaje hipokryzji". Zbigniew Kuźmiuk o "ratowaniu przedsiębiorców" przez Donalda Tuska
A na koniec opinia publiczna dowiaduje się, że niezadowoleni przedsiębiorcy, których odwiedza Tusk otrzymali od państwa setki tysięcy, a nawet miliony złotych pomocy od państwa. Od państwa, czyli od nas wszystkich. I na co poszły te pieniądze, skoro owym przedsiębiorcom nadal jest tak źle?
Tu odpowiedź podrzuca córka przewodniczącego EPL, która w mediach społecznościowych chwali się torebką w cenie samochodu. Kto bogatemu zabroni - może ktoś powiedzieć. Ano nikt. Tylko, że zarówno Kasia Tusk jak i jej mąż otrzymali wsparcie państwowe. W przypadku zięcia Donalda Tuska bardzo znaczące.
Może powinni jest zwrócić. Dla Polaka ciężko pracującego za (oby nie mniej niż) średnią krajową to jest potwarz. Jest hańbą, jeśli pomoc publiczna trafia do przedsiębiorcy, żeby mógł sobie za nią kupować towary luksusowe, na przykład akcesoria odzieżowe za około 30 tys. złotych. Naprawdę na to się wszyscy zrzuciliśmy? Żeby żony panów biznesmenów chodziły z torebkami w cenie samochodu (używanego, fakt), a oni pomstowali na rząd, że nie pomaga? Bo wydali już setki tysięcy pomocy i chcą kolejnej? Bo żonie torebka się znudziła i potrzeba kolejnej? Bo mercedes ma już rok i trochę porysowany? Bo dom trzeba przebudować, żeby salon powiększyć na przyjęcia? Albo zamarzył się jacht pełnomorski?
Brawo panie Donaldzie! Tyle lat pracy nad budową zaufania do polskich przedsiębiorców zniszczył pan w tydzień. Dzięki panu Polacy znów wiedzą, co mają myśleć o swoich pracodawcach, sąsiadach, znajomych, dostawcach. Polski biznes po "tuskowemu" uosabia wszystko co najgorsze, jest pazerny, żądny luksusu, chciwy i skąpy. Dla siebie wziąłby wszystko, a pracownikom zostawi tylko pensję minimalną. Taki przekaz w parę dni zbudował Donald Tusk, który został ostatnio doceniony przez "Politico" w europejskiej kategorii "szkodnik/przeszkadzacz".
REKLAMA
To zasłużony tytuł. Działania Tuska to wielka krzywda dla tysięcy ciężko pracujących polskich przedsiębiorców, którzy inwestują, ponoszą ryzyko i wkładają całe swoje serce w rozwój swoich firm. Dla przedsiębiorców, którzy o pracowników dbają, nie wyciągają ręki do państwa po "łatwe pieniądze" i nie wyrzucają kilkudziesięciu tysięcy złotych na torebkę czy buty, bo wiedzą, jak trudno je zarobić. A jeśli dostają jakieś pieniądze od państwa, to nie plują na nie i nie skarżą się, że za mało. Jest ich większość, ale teraz, dzięki Donaldowi Tuskowi nikt nie będzie chciał w to wierzyć.
Miłosz Manasterski
REKLAMA