Karol Bielecki skończył 40 lat
40 lat temu urodził się Karol Bielecki, szczypiornista, srebrny oraz dwukrotnie brązowy medalista czempionatów globu.
2022-01-23, 05:00
Zawsze kiedyś musi przyjść ten moment
Mając 36 lat, większość sportowców rozważa bardzo poważnie zakończenie swoich karier. Są oczywiście przypadki, jak chociażby Marcina Wasilewskiego, który na futbolowych boiskach Ekstraklasy występował mając 40 wiosen, ale są to wyjątki. Po tylu latach, wielkiego fizycznego wysiłku, organizm już inaczej funkcjonuje, zmęczenie daje o osobie znać. Właśnie będąc w tym wieku, jeden z naszych najlepszych piłkarzy ręcznych, Karol Bielecki postanowił zakończyć swoją wybitną karierę. 20 maja 2018 roku, w trakcie konferencji prasowej, która odbyła się w Kielcach, przekazał, zabranym dziennikarzom swoją decyzję.
- Chociaż sport ma się w krwi do końca życia, etap czynnego uprawiania piłki ręcznej został już przeze mnie zamknięty. Jestem byłym sportowcem, którego historia pokazuje, że w życiu nie da się przewidzieć wszystkiego, że ciężka praca i konsekwencja przynoszą efekty a z każdym, nawet najtrudniejszym wyzwaniem, można z powodzeniem się zmierzyć - stwierdził Bielecki.
Miał zostać gwiazdą piłki nożnej
23 stycznia 1982 roku, w Sandomierzu nad Wisłą, przyszedł na świat mały Karol. Rósł bardzo szybko, ale przy tym był wyjątkowo szczupły.
- Gdy miałem lat 10-11, to byłem zapalonym futbolistą. Byłem wysoki, więc stawiono mnie w obronie. Jako forstoper musiałem ciągle tę piłkę wybijać. Wszyscy wtedy kopali piłkę, to chciałem kopać i ja (…) Zapisałem się do klubu piłkarskiego, zanim poznałem ręczną - wspominał Bielecki.
Tak został zawodnikiem lokalnej Wisły. Robił duże postępy. Ostrzyli sobie na niego zęby działacze Siarki, z pobliskiego Tarnobrzega. Jednak nie doszło do transferu. W tym samym czasie, Ryszard Kiljański, nauczyciel WF w szkole gdzie uczył się Karol, uznał, że ma on wyjątkowe predyspozycje do piłki ręcznej. Gdy młodzian miał 15 lat jego belfer namówił go aby wyjechał na testy do gdańskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Jednak został odrzucony, był, jak to ujęto, zbyt wychudzony. Dzięki temu pozostał w Sandomierzu i został zgłoszony, jako najmłodszy zawodnik w Polsce, do rozgrywek drugiej ligi. Mimo młodego wieku był wyróżniającym się zawodnikiem. Mając 17 lat przeniósł się do Iskry, późniejszego VIVE, ze stolicy województwa Świętokrzyskiego.
- Jadąc do Kielc, wiedziałem, że będę się rozwijał - zauważył Bielecki.
Kariera potoczyła się wartkim strumieniem
Bardzo szybko wspiął się na wyżyny polskiej piłki ręcznej. Jeszcze jako junior wywalczył mistrzostwo Polski. W seniorach zadebiutował w 1999 roku, potyczką przeciwko Warszawiance. Cztery lata później wywalczył czempionat oraz puchar naszego kraju. Rozegrał pierwsze mecze w Lidze Mistrzów. W jej rozgrywkach grupowych, w 2003 r. został najlepszym strzelcem. Te wszystkie osiągnięcia zwróciły na niego uwagę, sztabu szkoleniowego niemieckiego, S.C. Magdeburg. Przeszedł do niego, za największą kwotę transferową w dziejach piłki ręcznej w Polsce. Nasi zachodni sąsiedzi zaoferowali 200 000 Euro, co stanowiło, w tamtym czasie, równowartość 1 miliona złotych.
- Gdy wyjeżdżałem do Niemiec, żyłem tym, że trafiam do świetnej ligi i wielkiego klubu. Nie miałem nigdy obaw z robieniem kolejnego kroku, bardziej traktowałem to jako szansę, a nie karę i coś, co może mnie zatrzymać - stwierdził Bielecki.
W nowych barwach wywalczył krajowy puchar. Po trzech latach, wspólnie z kolegą z parkietów, Grzegorzem Tkaczykiem, zasilił Rhein-Neckar Lowen. Z tą drużyna zajął trzecie miejsce w lidze. Stał się liderem, decydującym o grze zespołu. Zyskał uznanie w oczach kibiców, którzy nadali mu przydomek „Machine”.
W 2012 r. powrócił do Kielc. Zasilił szeregi VIVE. I to był najlepszy okres w jego klubowej historii. Zdobył sześć kolejnych tytuł mistrza Polski, trzy krajowe puchary. Ale najważniejsze trofeum wywalczył w 2016 r. Zespół ze stolicy województwa Świętokrzyskiego, w finale Ligi Mistrzów, pokonał węgierski MVM Veszprem KC, 39:38.
- Ukształtowała mnie jako człowieka i sportowca, po prostu mnie wychowała. Dała mi szansę na to, żeby to życie było inne. Poznałem wielu wspaniałych ludzi. Wszystko co osiągnąłem w życiu zawdzięczam tej dyscyplinie sportu - tak mówił, o piłce ręcznej, Karol Bielecki.
Kilkakrotnie próbował rozstać się z drużyną narodową
Jeszcze jako junior, urodzony w Sandomierzu zawodnik, wywalczył pierwszy w historii tytuł mistrza Europy. Został także królem strzelców tej imprezy. W seniorach zadebiutował pod koniec 2002 roku. 20 latek wystąpił w wygranym 28:19 meczu ze Słowacją. Strzelił w tym pojedynku 6 bramek. Największy sukces przyszedł w 2007 r. Nasz zespół, pod wodzą selekcjonera, Bogdana Wenty, zajął drugie miejsce na czempionacie globu, rozgrywanym w Niemczech. W finale ulegliśmy gospodarzom 24:29. „Machine” wystąpił na XXIV igrzyskach w stolicy Chin, Pekinie. Jednak tam Polska zajęła piąte miejsce. Po olimpiadzie postanowił zakończyć karierę reprezentacyjną. Wzbudziło to ogólną konsternację. Bielecki miał wówczas dopiero 25 lat. Jednak szybka reakcja Wenty spowodowała, że wrócił do gry w koszulce z orłem na piersi. A to zaowocowało brązowym medalem następnego czempionatu globu, rozgrywanego w Chorwacji. W meczu o trzecie miejsce pokonaliśmy Danię 31:23. Zawodnik Rhein-Neckar zdobył w nim 10 goli i został MVP tej potyczki. Jego marzeniem było zdobycie medalu olimpijskiego. Miał nadzieję na dobry wynik w Londynie. Jednak Polska nie zakwalifikowała się do turnieju. W związku z tym ponownie postanowił zrezygnować z występów w barwach narodowych. Druga próba także się nie powiodła. Kadra miała nowego selekcjonera, Niemca Michaela Bieglera. Postanowił on przedyskutować z Bieleckim jego decyzję. I udało mu się nakłonić Polska do powrotu do drużyny. Ich współpraca przyniosła następny brązowy krążek mistrzostw świata. W 2015 w Katarze, nasza kadra wygrała bój, o trzeci stopień podium, z Hiszpanią 29:28. Rok później wywalczyliśmy awans na XXXI igrzyska, w brazylijski Rio de Janeiro. To miało być zwieńczenie kariery naszego szczypiornisty. Na tej imprezie dostąpił wyjątkowego zaszczytu. Został chorążym naszej reprezentacji. W turnieju dwoił się i troił aby osiągnąć jak najlepszy wynik. Jednak w półfinale przegraliśmy z późniejszym mistrzem olimpijskim, Danią 28:29. W pojedynku o brąz ulegliśmy Niemcom 25:31. Nasz zawodnik został królem strzelców tej imprezy. Zdobył 55 bramek, ale to nie wystarczyło do zdobycia medalu.
- Najbardziej mi żal igrzysk. Półfinał z Duńczykami przegraliśmy o włos. Gdybyśmy dotarli do finału, mogłoby być różnie, chyba łatwiej niż w półfinale - zauważył Karol Bielecki.
Po powrocie do kraju definitywnie zakończył występy w barwach narodowych.
Potworna kontuzja
Podczas towarzyskiej potyczki z Chorwacją, w Kielcach, w 2010 roku, nasz zawodnik doznał bardzo poważnego urazu. Po ataku jednego z przeciwników, pękła mu gałka oczna. Mimo natychmiastowej akcji ratunkowej, oka nie udało się uratować.
- Mogłem się położyć i płakać. Mogłem zacząć pić, ale dla mnie to żałosne. Nie stało się nic wielkiego. Nie mam oka, ale przecież zostało mi drugie - twierdził Bielecki.
Na szczęście szybko wrócił do formy, i przez następne 8 lat, kontynuował sportową przygodę.
Kielecki restaurator
Po zakończeniu kariery zajął się rozlicznymi biznesami. Prowadzi prestiżową restaurację „Solna 12”.
- To atrakcyjne miejsce, blisko głównej ulicy, obleganej przez ludzi, nad rzeką - ocenił Karol Bielecki.
Teraz, z takim samym dobrym skutkiem jak w piłce ręcznej, realizuje się w innych dziedzinach życia.
Źródła: sport.tvp.pl, karolbielecki.pl, rp.pl, przegladsportowy.pl, polskieradio24.pl, radio.kielce.pl, olimijski.pl, eurosport.tvn.pl
AK