Kultura w służbie Kremla. Nikita Michałkow - wyznawca Putina
"Na Ukrainie przygotowywano broń biologiczną, którą testowano na ochotnikach. Zarażano ptaki i obliczano trajektorię ich lotu przez Rosję tak, by zarażały Rosjan. To absolutnie faszystowska próba zniszczenia słowiańskiego etosu" - mówił reżyser Nikita Michałkow w marcu 2022 roku, uzasadniając "operację specjalną" Rosji w Ukrainie.
2022-04-19, 14:15
Wedle tego reżysera stojącego murem za Putinem to Ukraińcy przez 8 lat bombardowali Donbas, mordując tamtejszą rosyjskojęzyczną ludność; wszyscy, którzy wyemigrowali teraz z Rosji to zdrajcy, dla których nie ma usprawiedliwienia, zaś na świecie szerzy się faszyzm, przejawem którego jest poniżanie Rosjan.
Nikita Michałkow, reżyser, aktor, scenarzysta i producent filmowy, to nie jedyny zwolennik prezydenta Rosji wśród rosyjskich twórców i ludzi kultury. Jest jednak najbardziej utytułowany (w 1991 roku zdobył Złotego Lwa w Wenecji, rok później za film "Spaleni słońcem" otrzymał Wielką Nagrodę Jury oraz Nagrodę Jury Ekumenicznego w Cannes, Oscara dla najlepszego filmu zagranicznego oraz nominację do BAFTA), znany na świecie i wpływowy. To człowiek w Rosji nie tylko popularny - dla wielu to autorytet moralny.
Nikita Michałkow przy tym nie jest zwykłym zwolennikiem Putina. Takich w Rosji jest na pęczki, stanowią bowiem, według sondażu Rosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej (WCIOM) niemal 80 proc. społeczeństwa. Jest jego wyznawcą. Dla określającego się jako monarchista reżysera Putin to współczesny car, który jako jedyny ma kompetencje do rządzenia Rosją. Bo, jak pisał Michałkow przed kolejnymi wyborami prezydenckimi, Rosją rządzić może tylko ktoś, za kim stoi ciągłość władzy.
Wodzu, nie odchodź
W październiku 2007 roku Michałkow, który wyprodukował program telewizyjny z okazji 55. urodzin Putina, podpisał list otwarty z prośbą, aby ten nie ustępował po upływie kadencji. Adresat wprawdzie nie posłuchał i z fotela prezydenckiego przesiadł się na fotel premiera, ale stosunki między nim a reżyserem już wtedy musiały być nie tylko oficjalne, skoro Putin bywał na planie drugiej części filmu "Spaleni słońcem" (premiera w 2010 roku). Ukrainą rządził wtedy Wiktor Janukowycz, zwolennik zbliżenia z Rosją. Michałkow bywał często gościem w tym kraju, który, jego zdaniem, w niedalekiej perspektywie stanie się jednym z Rosją. To będzie naturalny proces, bo Ukraińcy i Rosjanie to ludzie "jednej krwi, jednej linii, jednej subtelności i uporu." - głosił już w roku 2010. A rok później w ukraińskiej telewizji mówił: "Rosja i Ukraina nie są żadną Europą, są cząstkami wspólnego świata rosyjskiego. Jeśli się nie zjednoczymy, przerodzimy się w jeden McDonald’s."
REKLAMA
McDonalda zwyciężymy
Aneksję Krymu w 2014 r. Michałkow naturalnie poparł. Demonstracją tych poglądów była premiera jego nowego filmu "Udar słoneczny", kilka miesięcy po aneksji półwyspu, właśnie na Krymie - w Sewastopolu i Symferopolu. Pokaz w Sewastopolu stał się państwowotwórczą, nacjonalistyczną manifestacją. Michałkow i jego ekipa przylecieli na Krym wyczarterowanym przez Ministerstwo Obrony prywatnym odrzutowcem, reżyser przed pokazem wygłosił przemówienie o historii imperium rosyjskiego, w którym powiedziałm.m.in: "Każdy, kto mówi, że Krym nie jest rosyjski jest wrogiem". Potem chór Kozaków odśpiewał hymn carskiej Rosji. Michałkow, jako monarchista, śpiewał razem z nimi.
W walce z makdonaldyzacją Michałkow nie zapominał o bardziej przyziemnych sprawach. W 2015 r. wraz z bratem, też znanym reżyserem Andriejem Konczałowskim ogłosił, że zakładają rosyjską konkurencję dla McDonald’sa - sieć jadłodajni i sklepów, w których menu w 30-40 proc. będzie się składać z dań regionalnych. Projekt wymagał sporych pieniędzy, więc bracia zwrócili się do Putina o przyznanie państwowej dotacji - 18,5 mln dolarów. "Uwzględniając społeczno-polityczny charakter projektu, prosimy o zlecenie jego realizacji rządowi Federacji Rosyjskiej" - napisali. Jak podał "Kommiersant" prezydent przychylnie odniósł się do tej ideologiczno-spożywczej inicjatywy i polecił rządowi "rozpatrzenie i poparcie (projektu) w kontekście rozwiązywania zadania zastępowania artykułów z importu rodzimymi produktami". Bracia się jednak rozczarowali - rząd orzekł ustami ówczesnego wicepremiera Rosji Arkadego Dworkowicza, iż "udzieli niezbędnego wsparcia [w celu] przezwyciężenia biurokratycznych procedur, ale nie będzie inwestować w projekt".
Niejako na pocieszenie w lipcu tego samego roku Putin odznaczył Nikitę Michałkowa Orderem Pierwszej Klasy "Za Zasługi dla Ojczyzny" - najwyższym cywilnym rosyjskim odznaczeniem, "za wkład w rozwój rosyjskiej kultury, sztuki filmowej i teatralnej oraz wieloletnią działalność twórczą".
Historia obiektywna
Zdaniem Michałkowa wielki kraj nie może istnieć bez ideologii, przez którą reżyser rozumie "kształtowanie wyobrażenia narodu o tym, jak powinien żyć i w jakim kierunku zmierzać", a kultury nie ma bez "obiektywnego rozumienia historii." Owo obiektywne rozumienie to m.in. niezgoda na nazywanie Rosjan okupantami. "Okazuje się, że okupowaliśmy republiki bałtyckie, okupowaliśmy Ukrainę. To wielowiekowe pragnienie, żeby nas poniżyć. A w zasadzie chodzi o wymazanie pamięci - nie tylko pamięci o nas, ale i naszej własnej pamięci. Dlatego, że i dziś są młodzi ludzie, którzy nie mają pojęcia, z kim walczyliśmy i kiedy była wojna" - mówił w rosyjskiej telewizji namawiając Rosjan do ogólnonarodowej zbiórki na rzecz budowy świątyni ku czci zwycięstwa Kraju Rad w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Obiektywną historią nie jest natomiast, według Michałkowa, ta przedstawiana przez Centrum Borysa Jelcyna w Jekatyrenburgu. Istniejące tam muzeum przypominające, że to Jelcyn rozmontowując ZSRR "dał Rusi wolność", w opinii reżysera jest miejscem, "w którym codziennie dochodzi do zastrzyku niszczącego świadomość narodową dzieci" a przecież "potrzebna jest konsekwentna polityka nastawiona na to, by dzieci rozumiały, że kraj, w którym żyją, jest wielkim krajem". Dlatego, gdy muzeum zostało uhonorowane w 2017 r. Nagrodą Kennetha Hudsona "w uznaniu za najbardziej niezwykłe i odważne osiągnięcie, które kwestionuje powszechne postrzeganie roli muzeów w społeczeństwie" Michałkow w radiowej audycji najpierw wyjaśnił słuchaczom, iż Centrum zostało nagrodzone, bo przedstawia "ideologię, która odpowiada tym, którzy (...) nas sankcjonują", a potem dodał, że to tak, jakby "obywatel sowiecki otrzymał Żelazny Krzyż, nazistowską nagrodę wojskową". A gdy w 2015 roku znalazł się na liście tych, którym Ukraina zabroniła wjazdu na swoje terytorium powiedział dziennikarzom, że "czuje się tak, jak mógłby się czuć Siergiej Michajłowicz Eisenstein, któremu w roku 1939 zabroniono by wjazdu do faszystowskich Niemiec".
REKLAMA
Besogon prawdę ci powie
Michałkow, który wedle Putina "jest tym, który prowadzi rosyjską inteligencję", od lat ma swój kanał na You Tube. Nazywa się Besogon. Ci, którzy z You Tube nie korzystają, mogą oglądać w telewizji "Rosja-24" "Besogon TV". Program wrócił na antenę w 2021 r. po rocznej przerwie, spowodowanej nie tyle wynurzeniami reżysera o niecnym planie Billa Gatesa - wszczepiania ludziom chipów pod pozorem szczepień przeciwko COVID, ile krytyką w tym samym odcinku Germana Grefa, szefa Sbierbanku. Jak podano w komunikacie o powrocie Besagonowa na szklany ekran Michałkow zaproponował kilka tematów, m.in. o tym "co kryje się za patriotyzmem tych, którzy wzywali do wyjścia na barykady" i jak "prawdziwa rzeczywistość kształtuje się na podstawie globalnych kłamstw".
Rozprawie z "globalnymi kłamstwami" na temat "operacji specjalnej" Michałkow poświęcił specjalny film. Można się z niego dowiedzieć między innymi, że: to, co się dzieje w Ukrainie to "globalna operacja zachodniej cywilizacji przeciwko ruskiemu światu", rosyjskojęzyczni obywatele obwodu donieckiego i ługańskiego traktowani byli przez ukraińskich nazistów jak rosyjskojęzyczna amorficzna biomasa - stado, które trzeba zlikwidować". W kontekście nazizmu, według Michałkowa pielęgnowanego i czczonego przez ukraińskie władze poprzez gloryfikowanie Bandery, przywoływana jest rzeź wołyńska (ten fragment opatrzony został drastycznymi zdjęciami). I podsumowanie - to Ukraina, USA i Europa zaczęły ten konflikt. Już w 1991 roku.
***
W czerwcu 2014 r. podczas otwarcia Moskiewskiego Festiwalu Filmowego Michałkow nawiązując do sankcji nałożonych na Rosję mówił: "To frustrujące, ale jest z tego coś pozytywnego. Osobiście czuję, że istnieje prawdziwe pragnienie niezależności i wyrażania protestu przeciwko karaniu Rosji". Dziś cieszy się, gdyż rosyjski przemysł filmowy będzie się rozwijał, ponieważ wiele hollywoodzkich wytwórni filmowych przestało pokazywać swoje filmy w Rosji.
REKLAMA
Ewa Zarzycka
REKLAMA