Mieszkańcy Kijowa wracają do domu i pracy. "Normalne życie jest wtedy, kiedy się nie boisz"
Do Kijowa wraca coraz więcej mieszkańców, którzy opuścili miasto podczas pierwszej fazy rosyjskiej agresji na Ukrainę. Pracują, robią zakupy, próbują funkcjonować jak dawniej. Ale przyznają wprost: to nie jest normalne życie. Na miejscu rozmawiał z nimi nasz reporter.
2022-04-26, 23:51
Coraz więcej uchodźców wewnętrznych i zewnętrznych z Ukrainy wraca do swoich miast i wsi, do swoich domów i zajęć. Odkąd Rosja ogłosiła rozpoczęcie drugiej fazy swojej agresji na Ukrainę, agresji, którą władze Federacji Rosyjskiej określają "operacją specjalną", znaczna część miast w centralnej i zachodniej Ukrainie znalazła się w znacznie lepszej sytuacji. Do tych miejscowości wraca życie - mieszkańcy, pracownicy, działa coraz więcej zakładów, restauracji, sklepów, instytucji.
"Wracaliśmy do Kijowa bardzo długo"
Ze Swietłaną, fryzjerką z Kijowa, rozmawiał reporter PolskiegoRadia24.pl Paweł Kurek. Mieszkanka stolicy Ukrainy przyznała, że powrót do miasta był długotrwały, bo na wjeździe ustawionych było wiele blok-postów - posterunków z jednej strony spowalniających i utrudniających ruch (na wypadek ataku), a z drugiej strony pozwalających skontrolować przyjezdnego.
- Sprawdzali nas - dokumenty, samochody. To było straszne. Baliśmy się przyjeżdżać, bo tu sytuacja ciągle była napięta. Zwłoki były, syreny często wyły, ciężko było mi to przeżyć - mówiła Swietłana.
Jak przyznała - wraz z rodziną od początku postanowiła wrócić do pracy. Na początku - kilka dni w tygodniu, tylko po kilka godzin - tak trzeba było organizować czas w domu i w pracy, żeby zdążyć z powrotem przed godziną policyjną.
REKLAMA
"To nie jest normalne życie"
- Normalne życie jest wtedy, kiedy przede wszystkim się nie boisz. Tego w tej chwili nie mamy. Słyszymy wybuchy i tam, gdzie mieszkamy i tu, w Kijowie, ciągle coś wybucha - mówiła naszemu reporterowi Swietłana.
- Normalne życie jest, gdy ludzie się nie boją i gdy mogą coś zaplanować chociaż z miesiąc na przód. A my tylko żyjemy z dnia na dzień, a jutro... jak Bóg da kolejny dzień, to jesteśmy wdzięczni. W Bogu pokładamy nadzieję, że da nam normalne życie - podkreśliła mieszkanka Kijowa.
Paweł Kurek rozmawiał także z klientem Swietłany, Aleksem, który z dużą pewnością podkreślał, że nie wierzył w zdobycie stolicy Ukrainy. Jak mówił, zbyt wielu ludzi gotowych było bronić miasta, by mogło ono upaść.
- "Pomyślałem, że wniosę coś jako artysta". Malarz z Meksyku tworzy przy zniszczonym moście w Irpieniu
- Mer Mikołajowa: spodziewamy się ataku albo oblężenia miasta [RELACJA]
Zapraszamy do obejrzenia całego materiału Pawła Kurka:
jmo
REKLAMA