Zabił nieuzbrojonego ukraińskiego cywila. Teraz prosi o przebaczenie

21-letni sierżant Wadim Szyszymarin, pierwszy rosyjski żołnierz, który przyznał się przed sądem do zabicia nieuzbrojonego ukraińskiego cywila, wyraził skruchę i przekonywał, że nie chciał tego zrobić. Grozi mu dożywocie - podała stacja Sky News.

2022-05-20, 16:07

Zabił nieuzbrojonego ukraińskiego cywila. Teraz prosi o przebaczenie

Trwający w Kijowie proces Szyszymarina, to pierwszy proces rosyjskiego żołnierza, oskarżonego o zbrodnie wojenne na Ukrainie. Sierżant przyznał się w środę do zastrzelenia 62-letniego Ołeksandra Szelipowa, mieszkańca wsi Czupachiwka w obwodzie sumskim na północy Ukrainy.

Tłumaczenia przed sądem

- Szczerze żałuję. Byłem wtedy zdenerwowany, nie chciałem zabić (…) Tak do tego doszło - zeznał Szyszymarin, cytowany przez Sky News.

Żołnierzowi zarzuca się, że 28 lutego wystrzelił kilka pocisków z karabinu w głowę nieuzbrojonego Szelipowa, który szedł poboczem drogi, prowadząc rower. Szyszymarin miał otrzymać taki rozkaz od przełożonego, który bał się, że cywil poinformuje siły ukraińskie o obecności wojsk rosyjskich.

Obrońca Szyszymarina przekonywał w sądzie, że żołnierz dwukrotnie odmówił wykonania rozkazu i oddał strzały, dopiero gdy przełożony wydał komendę po raz trzeci. Obrona twierdzi również, że tylko jeden z trzech lub czterech wystrzelonych pocisków trafił w głowę Ukraińca.

REKLAMA

Grozi mu dożywocie

Według oskarżyciela te argumenty nie zmieniają jednak sedna sprawy. Prokuratura żąda dla Szyszymarina najwyższej przewidzianej prawem kary - dożywotniego pozbawienia wolności.

Z oficjalnych informacji ukraińskiego MSW wynika, że do 16 kwietnia zarejestrowano 11 674 możliwych rosyjskich zbrodni wojennych. Władze Ukrainy wielokrotnie podkreślały, że wszelkie doniesienia o zbrodniach wojennych będą dokładnie badane, a sprawcy ścigani i sądzeni. 

Zatrzymania dywersantów

- Od 24 lutego, czyli początku rosyjskiej agresji, zatrzymaliśmy około 800 osób, podejrzanych o działalność dywersyjną lub zwiadowczą na rzecz wroga - poinformował w piątek wiceminister spraw wewnętrznych Ukrainy Jewhen Jenin w rozmowie z portalem nv.ua.

- Wielu dywersantów zostało przerzuconych na Ukrainę, przede wszystkim do Kijowa, jeszcze przed rosyjską inwazją. Nie można powiedzieć, że dywersanci i zwiadowcy wyróżniają się czymś szczególnym, ale są to bardzo często młodzi ludzie, którzy wyjechali (na Ukrainę - red) i wynajęli mieszkania często na miesiąc lub dwa przed 24 lutego. Prowadzili specyficzny tryb życia - nie spotykali się z miejscową ludnością, nie pracowali, najczęściej przebywali w domu - wyjaśnił Jenin.

REKLAMA

W ocenie wiceszefa MSW, grupy dywersyjne i zwiadowcze niekiedy składają się z 20 osób, a niekiedy z zaledwie dwóch czy trzech. W początkowej fazie wojny sabotażyści lekceważyli zasady bezpieczeństwa, co pomagało ukraińskim służbom powstrzymywać ich działania.

Czytaj także:

***

REKLAMA

as

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej