55 lat temu urodził się Jacek Czachor

2022-06-22, 05:00

55 lat temu urodził się Jacek Czachor
Sport - kartka z kalendarza . Foto: PR

Motorynki czar

Na początku lat osiemdziesiątych XX wieku do Polski nadciągnął nowy trend. Pojawiły się małolitrażowe jednoślady z napędem. Wśród nich prym wiodły takie bolidy jak polskiej produkcji „Komar” czy czeskie Jawy. Jednak największą popularnością cieszyły się motorynki. Małe motorowery. Wszyscy, których było stać na taki wyjątkowy pojazd rzucili się w wir różnego rodzaju rywalizacji. Młodym zapaleńcem, zauroczonych nowym sprzętem był Jacek Czachor. Urodził się 22 czerwca 1967 roku w Warszawie. Był jednym z pierwszych uczestników zawodów dla dzieci i młodzieży. Biorący udział w rywalizacji musieli wykazać się nienaganną techniką jazdy pokonując dosyć trudny tor przeszkód. W czasie jednej z takich prób na kilkunastoletniego wówczas Jacka zwrócił uwagę Roman Umiastowski. Prowadził on w stolicy Polski, w Pałacu Kultury i Nauki, Klub Lekkich Motocykli. Namówił młodzieńca do wstąpienia w jego szeregi. I tak zaczęła się przygoda adepta wyścigów małych jednośladów z prawdziwą motoryzacją. Jednak niewiele brakowało aby szybko się skończyła. Na jednym ze sprawdzianów w „Komarze”, na którym pędził pękł przedni widelec, część ramy, w której zamontowane jest koło. To spowodowało bardzo groźny wypadek. Młody motocyklista doznał poważnego urazu głowy. Spędził ponad miesiąc w szpitalu. Ale nie zniechęciło go to do dalszego ścigania.

International Six Days Trials

Na początku swojej wyścigowej drogi dostał z klubu starą popękaną ramę po mającym wielokrotne kolizje motorze. Wyremontował ją i zaczął stratować. Uzyskiwał coraz lepsze wyniki czym zasłużył sobie na przekazanie mu pierwszego klubowego motocyklu. Była nim Jawa CZ 125. Na niej rozpoczął swoją wielką przygodę. Po raz pierwszy wziął udział w profesjonalnym wyścigu mając 15 lat. Już dwa lata później został wicemistrzem juniorów naszego kraju. Jednak prawdziwy chrzest przeszedł dopiero kiedy rozpoczął starty w popularnych „sześciodniówkach”. To rajdy na orientacje po bardzo wymagającym terenie. Kierowcy ścigają się przez sześć dni.

- Za swój największy powód do dumy uważam uczestnictwo i ukończenie siedmiu kolejnych sześciodniówek. Są to imprezy w randze mistrzostw świata w rajdach enduro i ukończenie ich to już duży wyczyn, który nie udaje się większości z kilkuset zawodników, jacy rokrocznie stają na starcie tej najstarszej motocyklowej imprezy - stwierdził Czachor.

Niestety ze względu na kontuzję nie mógł uczestniczyć jako zawodnik w największym naszym tryumfie w 1993 roku. Wtedy rywalizację drużynową jedyny raz w dziejach wygrała Polska. Nasz team do zwycięstwa poprowadził przyjaciel urodzonego w Warszawie motocyklisty Marek Dąbrowski. W zespole wystąpili także: Maciej Wróbel, Wiktor Iwański, Wojciech Rencz, Andrzej Tomiczek oraz Ryszard Augustyn.

REKLAMA

Najbardziej wymagający wyścig terenowy na świecie

W 1979 ruszył debiutancki Rajd Dakar. Jeden z najtrudniejszych na świecie. Wyzwanie dla najlepszych kierowców motocyklowych i samochodowych. Polacy wystartowali w nim po raz pierwszy w 1989 roku w rywalizacji ciężarówek. Ale dopiero 10 lat później pojawili się pierwsi śmiałkowie, którzy zapragnęli spróbować swoich sił w batalii na jednośladach. Pojechali grupą kilku zawodników obserwować zmagania. Uznali, że przyszedł czas na debiut. Odbył się on w 2000 roku. Poza Jackiem wystartował także Dąbrowski oraz Piotr Więckowski a także Dariusz Piątek. Niewiele brakowało a nie udało by się Czachorowi dojechać do mety. Dzień przed zakończeniem rywalizacji uległ wypadkowi.

- Miałem złamany kciuk, a w drugiej ręce wybite palce. Marek (Dąbrowski przyp. red.) mi pomógł i jakoś dojechaliśmy do biwaku. Nie poszedłem do lekarza. Na drugi dzień miałem rękę jak balon, musiałem rozciąć rękawiczkę. To była dojazdówka na asfalcie, zostało do pokonania kilka kilometrów, więc mogłem poradzić sobie jedną ręką. I w ten sposób ukończyliśmy z Markiem pierwszy Dakar – wspominał urodzony w Warszawie motocyklista.

W następnych edycjach szło mu już zdecydowanie lepiej. Cztery lata później osiągnął swój najlepszy rezultat. Zajął 10 miejsce wśród kierowców jednośladów.

- Czym jest dla mnie Dakar? Spełnieniem marzeń, wielką rywalizacją, i dużym cierpieniem - tak Czachor opisał występy w najtrudniejszym rajdzie świata.

REKLAMA

Największe indywidualne sukcesy

Nasz reprezentant nie ograniczał się tylko i wyłącznie do Rajdu Dakar. Występował także w innych zawodach Cross Country czyli zmaganiach terenowych. W 2004 r. wspólnie z Dąbrowskim wystartowali w klasie Open w mistrzostwach świata. Ich udział wypadł bardzo okazale. Czachor został wicemistrzem globu a drugi z Polaków stanął na najniższym stopniu podium. Jacek kilka lat później przeniósł się do kategorii 450 centymetrów sześciennych. Dwa razy z rzędu świętował tytuł czempiona globu.

- Kiedy chodzę po ulicach, normalnie nigdy nie wszedłbym w kałużę, ale na motocyklu to zupełnie co innego. Jazda w ciężkim terenie to niesamowita frajda. Tu dopiero można się wyżyć, w dodatku we względnie bezpiecznych warunkach, bo prędkości w kopnym piachu czy grząskim błocie są mniejsze niż na suchym, twardym podłożu, nie mówiąc już o asfalcie - zauważył Czachor.

Nastąpił czas na zmiany

Mimo wielkiej miłości do jednośladów przyszedł moment, w którym organizm także dał znać o sobie. Po rozlicznych wypadkach, kontuzjach i urazach już nie funkcjonował jak na początku kariery. Minęło 30 lat odkąd otrzymał swój pierwszy motocykl. Postanowił wspólnie z Dąbrowskim przesiąść się do auta.

- Doświadczenia nam nie brakuje. Musieliśmy tylko nauczyć się obsługi i jazdy samochodem. Przyszło nam to dość szybko, ale do tego stanu, który chcemy osiągnąć jeszcze nam daleko. Trzeba swoje wyjeździć. Myślę, że potrzebujemy dwa lata, żeby zacząć ścigać się z czołówką - zauważył Czachor.

REKLAMA

Tak długo nie trzeba było czekać. Już w następnym roku zajęli 7 miejsce w klasyfikacji generalnej Rajdu Dakar. Od tego momentu zaczął zastanawiać się nad zmianą roli. Kilka lata później, ciągle uczestnicząc w wyścigach, postanowił zając się szkoleniem młodych adeptów sportów motorowych. Założył w Dubaju Rally Training Center. Za cel postawił sobie edukowanie kierowców biorących udział w Gross Country w zakresie techniki jazdy, ale także a może nawet przede wszystkim w kwestiach związanych z bezpieczeństwem.  

Africa Ecco Race

Czempion globu w klasie 450 jest osoba bardzo religijną.

- Bo czym jest człowiek bez wiary? Przecież w coś trzeba wierzyć. I o czymś trzeba marzyć. Do czegoś dążyć. Myślę, że rozmowa z Bogiem pomaga w życiu - stwierdził w jednym z wywiadów.

To pchnęło go w kierunku działań na rzecz dzieci. Sam przeżył wielką tragedię. W 2015 roku zmarł jego syn. 5 lat później jako członek misji Caritas „Uratuję Cię” wziął udział w wyścigu, który poza elementem sportowym miał na celu działania na rzecz środowiska i najmłodszych członków naszego społeczeństwa.

REKLAMA

- Rajd kończę na szóstym miejscu, mogło być wyżej, ale takie miejsce wyszło z przebiegu rywalizacji. Jestem szczęśliwy, że oprócz realizacji wyzwania sportowego pomożemy potrzebującym dzieciom - zauważył Jacek Czachor.

Źródła: swiatmotocykli.pl, sport.onet.pl, polskieradio.pl, sport.tvp.pl, sportowy24.pl,

AK

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej