65 lat temu urodził się Włodzimierz Smolarek
Włodzimierz Smolarek jeden z najwybitniejszych piłkarzy w naszej historii.
2022-07-16, 05:01
Wyjątkowo ważne bramki
12 października 1980 roku w reprezentacji zadebiutował bramkostrzelny napastnik Widzewa Łódź Włodzimierz Smolarek. W tym dniu rozgrywaliśmy mecz towarzyski z reprezentacją Argentyny. Polegliśmy 1:2. Jednak Łodzianin pokazał się z dobrej strony co spowodowało, że ówczesny selekcjoner Ryszard Kulesza postanowił go zatrzymać w drużynie narodowej. Pierwszą bramkę strzelił w wyjazdowym meczu eliminacji mistrzostw świata przeciwko Malcie. Wygraliśmy 2:0 a gola otwierającego wynik potyczki zdobył właśnie Smolarek. Po tym spotkaniu nastąpiła zmiana na pozycji szkoleniowca biało czerwonych. Został nim Antoni Piechniczek. „Smolar” jak go przezywali koledzy z boiska stał się podstawowym napastnikiem reprezentacji. Z biało czerwonymi wyruszył na XII mundial rozegrany w Hiszpanii w 1982 roku. Tam na początku zupełnie nam nie szło. W dwóch pierwszych pojedynkach nie strzeliliśmy bramki. Meczem o wszystko stała się batalia z Peru.
- Worek z bramkami otworzył się po przerwie i czuliśmy, że zaczynamy łapać wiatr w żagle. No i zaczęło się. W 55. minucie zdobywam gola na 1:0. O Boże, jaki wtedy byłem szczęśliwy - opisał Smolarek, jeden z najważniejszych momentów tamtego mundialu, w swojej biografii „Smolar. Piłkarz z charakterem”.
Dzięki temu golowi zespół się otworzył. Zatrzymał się dopiero w potyczce o trzecie miejsce. Pokonaliśmy Francję 3:2. Włodek nie mógł w tym spotkaniu wystąpić bo pauzował za dwie żółte kartki. Niemniej został członkiem drużyny, która wywalczyła brązowe medale. Cztery lata później sytuacja się powtórzyła. Nie miała jednak takiego happy endu jak w Hiszpanii. Polecieliśmy do Meksyku. W pierwszym pojedynku zremisowaliśmy 0:0 z Marokiem co uznano, za bardzo dużą sensację. W następnym spotkaniu przeciwko Portugalii Smolarek strzelił jedynego gola w tym meczu. A jak się później okazało jedynego dla Polski na tym czempionacie globu. Porażki 0:3 z Anglia i następna w 1/8 finału 0:4 z Brazylia spowodowały, że jak niepyszni wracaliśmy do kraju.
- Ja nie mam wyrzutów sumienia, a potrafię być samokrytyczny. Byłem dobrze przygotowany do występów, grałem jak umiałem - wspominał brązowy medalista mundialu z 1982 roku swoja postawę w Ameryce Północnej.
REKLAMA
W reprezentacji rozegrał 60 pojedynków co pozwoliło mu na dołączenie do klubu „Wybitnego Reprezentanta”. W tym czasie 13 razy trafił do siatki przeciwników. 10 razy wychodził na murawę jako kapitan biało czerwonych.
Rodzinna tradycja
Aleksandrów Łódzki to niewielkie miasto zlokalizowane na obrzeżach polskiej stolicy włókiennictwa. Tam 16 lipca 1957 roku przyszedł na świat Włodzimierz Wojciech Smolarek. Nie miał wyboru. Musiał zostać futbolistą.
- Tata też był piłkarzem i uważam, że bardzo dobrym jako pomocnik. Jak jeździł na zgrupowania to zawsze mnie zabierał ze sobą. Jak zawodnicy mieli przerwę i spali, to ja z trenerem uczyłem się grać w piłkę - zauważył Smolar.
I tak zaraził się najpopularniejsza dyscypliną sportu w naszym kraju. Gdy miał 10 lat został zawodnikiem lokalnego Włókniarza. Tam starał się zrobić wszystko aby zostać dobrym napastnikiem.
REKLAMA
- Zrozumiałem wtedy, że jeszcze wiele muszę się uczyć, ćwiczyć aż do zapamiętania, inaczej będę piłkarzem przeciętnym, średniakiem. Uświadomiłem sobie dokładnie, że moją słabą stroną jest brak skuteczności. Na treningach starałem się każdą akcję kończyć strzałem, który trafia w światło bramki, choćby sytuacja była najmniej ku temu dogodna. I udało się, skuteczność przestała być moja piętą achillesową - wspominał Smolarek.
W wieku 16 lat zasilił szeregi Widzewa Łódź. Tam jego talent rozbłysnął. Ale były to czasy, kiedy o karierze sportowca decydowały resorty a nie on sam. Gdy doszedł do wieku poborowego wezwano go do odbycia zaszczytnej służby wojskowej w szeregach klubu z Łazienkowskiej 3 z Warszawy.
- W Legii było wtedy trochę gwiazd: Kazimierz Deyna, Lesław Ćmikiewicz, Adam Topolski, Paweł Janas, Marek Kusto, Tadeusz Nowak. A jednak Włodek w tej ekipie był bardzo potrzebny. Grał na lewej pomocy, biegał za trzech, walczył za dwóch - stwierdził Mirosław Westfal, ówczesny drugi trener w Widzewie.
Jednak stolica to nie było miejsce Smolara. Po dwóch latach wrócił na stare śmieci. I to zaowocowało zdobyciem dwóch tytułów mistrza kraju oraz jednym Pucharem Polski. Wraz z kolegami z Widzewa doszedł do półfinału Pucharu Europy. Tam przegrał w dwumeczu 2:4 z samym Juventusem Turyn. Jego postawa nie uszła uwadze przedstawicieli zachodnich klubów. W wieku 29 lat przeszedł do niemieckiego klubu Eintracht Frankfurt.
REKLAMA
- Kupiono mnie z myślą o budowie nowego zespołu, który nawiązałby do świetnej tradycji drużyny z lat siedemdziesiątych - wspominał brązowy medalista mundialu.
W nowych barwach występował dwa lata. Wywalczył DFB Pokal. Późniejsze losy rzuciły go do Holandii. Przeszedł do Feyenoordu Rotterdam a następnie do FC Utrecht. Występował w nim do 39 roku życia.
Dalsze losy
Postanowił osiąść na stałe w Beneluksie. Bardzo szybko wyrobił sobie szkoleniowe papiery i zaczął trenować najpierw dzieci a po jakimś czasie młodzież. Szło mu to wyjątkowo dobrze. Jednak po pewnym czasie zdecydował o powrocie do ojczyzny. Razem z nim pojawił się w naszym kraju Euzebiusz, jego syn. Także wybitny piłkarz, jeden z bohaterów pierwszych w naszej historii wygranych eliminacji do mistrzostw Europy w 2008 roku. Po powrocie na stare śmiecie Smolar został skautem Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Niepowetowana strata
10 marca 2012 roku Włodzimierz Smolarek zmarł w czasie snu. Było to olbrzymie zaskoczenia dla całego środowiska piłkarskiego a także dla naszego społeczeństwa. Wszyscy byli bardzo poruszeni tą niespodziewaną stratą.
REKLAMA
- Odszedł jeden z nas. Człowiek, z którego nasze miasto Aleksandrów powinno być dumne. Jego śmierć przyjąłem z niedowierzaniem. Był przecież jeszcze młody, przecież jeszcze nie tak dawno miałem okazję uczestniczyć w treningach prowadzonych przez pana Włodka - wspominał raper Saviol, który razem z piosenkarzem kryjącym się pod pseudonimem Stoper nagrali piosenkę „Włodzimierz Smolarek”.
Klub, w którym spędził swoje najlepsze lata uhonorował go zastrzegając numer 11, z którym występował. Od tego czasu nikt w Widzewie takiego numeru używać nie może. Na pierwszym meczu, po tym wstrząsającym dniu, uczczono piłkarza minutą ciszy. To samo zrobiono przed pojedynkiem ligi holenderskiej pomiędzy Feyenoordem i Utrechtem.
23 lutego 2017 roku Rada Miejska Łodzi podjęła uchwałę o nazwaniu, nowo powstałej ulicy obok stadionu Widzewa, jego imieniem.
- To jest coś specjalnego. Szkoda, że ojca już nie ma i sam nie może tego zobaczyć. Widać jednak, że to co zrobił dla Widzewa, dla Aleksandrowa Łódzkiego, gdzie mieszkał i całej Polski było czymś specjalnym. Jestem bardzo dumny, że jestem jego synem - powiedział Ebi Smolarek po uroczystym przecięciu wstęgi.
REKLAMA
Źródła: sportowefakty.wp.pl, pilkanozna.pl, dzieje.pl, lodznaszemiassto.pl,
AK
REKLAMA