Clijsters królową Melbourne

Belgijka Kim Clijsters wygrała tenisowy turniej Australian Open. W finale rozstawiona z numerem 3 zawodniczka pokonała turniejową dziewiątkę, Chinkę Na Li 3:6, 6:3, 6:3.

2011-01-29, 14:40

Clijsters królową Melbourne
Kim Clijsters. Foto: fot. PAP/EPA

Posłuchaj

Kim Clijsters dziękuje dentyście (język angielski)
+
Dodaj do playlisty

Dla Clijsters to pierwsze zwycięstwo w Australian Open. Jej największym sukcesem w Australii był finał w 2004 roku. Łącznie ma na koncie cztery wielkoszlemowe zwycięstwa - poprzednie trzy w US Open.

Na drodze do tegorocznego triumfu w Australii pokonała między innymi Agnieszkę Radwańską - w ćwierćfinale. W finale straciła swojego pierwszego seta turnieju.

Clijsters wyeliminowała kolejno: w pierwszej rundzie Rosjankę Dinarę Safinę 6:0, 6:0, w drugiej - Hiszpankę Carlę Suarez Navarro 6:1, 6:3, w trzeciej - Francuzkę Alice Cornet 7:6, 6:3, a w czwartej - kolejną Rosjankę Jekaterinę Makarową 7:6, 6:2.

W ćwierćfinale Clijsters wygrała z Radwańską 6:3, 7:6, a ostatnią przeszkodą na drodze do finału było spotkanie z kolejną Rosjanką, Wierą Zwonariową, wygrane przez Belgijkę 6:3,6:3.

REKLAMA

Przed zwycięstwem w Australian Open Clijsters zajmowała 3. miejsce w rankingu WTA. Na Li była na 11. miejscu.

Rozstrzygnięcia w Australian Open są dla Belgii w tym roku wyjątkowo pomyślne.  Oprócz zwycięstwa „królowej” - jak określana jest w swoim kraju Kim Clijsters - w turnieju juniorów też zwyciężyła Belgijka - 16-letnia An-Sophie Mestach. Ona także na kortach w Melbourne wygrała juniorskiego debla, wspólnie z Holenderką.

Złamany ząb i noworoczne życzenia

Mimo porażki, Chinka nie była rozczarowana. Na ceremonii wręczania trofeów po zakończeniu spotkania podziękowała między innymi swojemu trenerowi, który jest równocześnie jej małżonkiem. Kibicom złożyła też nietypowe życzenia.

Kim Clijsters po finale doceniła rywalkę i wyraziła nadzieję na kolejne wielkoszlemowe finały z nią. Do długiej listy podziękowań dodała też... dentystę:

REKLAMA

Na Li: Widzicie tego faceta w żółtej koszulce? To mój mąż, z którego często sobie żartuję. Nieważne czy jesteś gruby czy chudy, przystojny czy brzydki - i tak zawsze za tobą podążam i cię kocham. Jeśli chodzi o dzisiejszy mecz, to nic nie szkodzi, że przegrałam, i tak robiłam co mogłam. Na koniec chciałam złożyć wszystkim najlepsze życzenia noworoczne, bo 3. lutego rozpoczyna się chiński Nowy Rok. Do zobaczenia za rok.

Kim Clijsters: Póki pamiętam... Wiem, że to nie ma nic wspólnego z tenisem, ale zanim tu dotarłam, na lotnisku złamałam zęba. Dentysta w Melbourne wyleczył go bardzo szybko, tuż po treningu. Gdy wychodziłam z gabinetu, powiedział, żebym podziękowała mu jeśli dotrę do finału. Obiecałam mu, że to zrobię, więc dziękuję.

gaw

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej