45 lat temu urodził się Amerykanin Bode Miller
Bode Miller, narciarz, sześciokrotny medalista igrzysk olimpijskich.
2022-10-12, 05:00
Jeden z najlepszych
W Stanach Zjednoczonych przy niesamowitej konkurencji trudno wybić się z tłumu. Dotyczy to każdej dziedziny życia. Najbardziej jest to widoczne w biznesie i sporcie. Trzeba mieć niesamowitą wolę i olbrzymią ambicję aby udowodnić, że jest się najlepszy. Jednym z tych, którzy chcieli wykazać, że są wybitni był narciarz alpejski Bode Miller.
W wieku 21 lat został wysłany po naukę na XVIII zimowe igrzyska do japońskiego Nagano. W slalomie gigancie zaliczył w pierwszym zjeździe ostatni czas. Aż o pół minuty gorszy od późniejszego mistrza olimpijskiego Hermanna Maiera z Austrii. W drugim chciał nadrobić stratę. Przeszarżował i wypadł z trasy. W następnej konkurencji, slalomie po pierwszym przejeździe miał dobry czas. Tracił tylko 2,5 sekundy do prowadzącego Norwega Hansa Pettera Buraasa. I znowu zaryzykował co spowodowało upadek. Nie bardzo wyszły mu początki udawadniania, że jest najlepszy.
Jednakże cztery lata później, pomny swoich doświadczeń z Azji, pojechał zdecydowanie lepiej. Pomogło mu również i to, że igrzyska rozgrywane były w jego ojczyźnie w Salt Lake City. W kombinacji przegrywał o 2,5 sekundy po zjeździe z Norwegiem Kjetilem Andre Aamodtem. Starał się ze wszystkich sił odrobić stratę w slalomie. Niewiele mu zabrakło. Przegrał złoty medal o 0,28 sekundy. Niestety podobna sytuacja miała miejsce w slalomie gigancie. Mimo najlepszego czasu w drugim przejeździe nie zdołał wyprzedzić Austriaka Stephana Eberhartera. Wracał do domu z dwoma srebrnymi krążkami.
- Jestem bardzo krytyczny wobec moich sportowych wyników we wszystkich ich aspektach. Zawsze przestrzegałem najwyższych standardów we wszystkim, co chciałem osiągnąć, ale równoważę je z rzeczywistością - stwierdził Miller po zakończeniu igrzysk.
REKLAMA
Najlepszy z najlepszych
Wyjazdu do Turyny w 2006 roku nie zaliczył do udanych. Nie zdobył żadnego trofeum. Jednak odrobił z nawiązką niepowodzenia z Włoch w kanadyjskim Vancouver na XXI zimowych igrzyskach. Rozpoczął swoje występy od brązu w zjeździe. Do złota zabrakło mu jedynie 0,09 sekundy. Wygrał Szwajcar Didier Defago. W supergigancie był drugi. Nie udało mu się wyprzedzić Norwega Aksela Lunda Svindala. Niemniej dzięki wywalczonemu krążkowi w SG stał się piątym alpejczykiem w historii, który zdobył medale olimpijskie w czterech różnych konkurencjach alpejskich. Ale tego było mu jeszcze mało. W kombinacji w końcu udowodnił, że jest najlepszy nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także na całym świecie. Nie było na niego mocnych. Zdobył swój jedyny w kolekcji krążek z najcenniejszego kruszcu.
- To moje życie (…) Na początku było to coś w rodzaju synergii. Chciałem pokazać, że mogę coś zrobić. Chciałem udowodnić, że Ameryka jest zdolna do wygrywania - stwierdził po tym sukcesie Miller.
- Dałem więc tego dnia 110% i sprawiłem, że mój kraj był dumny - dodał po chwili.
W wieku 36 lat udał się na swoje ostatnie igrzyska. XXII zimowa olimpiada została przeprowadzona w sowieckim Sochi. Tam w supergigancie ponownie stanął na podium. Był to jego najniższy stopień. Został najstarszym zawodnikiem, który zdobył medal olimpijski w konkurencjach alpejskich. Również dzięki temu osiągnięciu stał się najbardziej utytułowanym amerykańskim narciarzem wszechczasów. Jednak nie świętował swojego sukcesu. Zadedykował go zmarłemu bratu. Chelone Miller uprawiał snowboard. W 2005 roku uległ wypadkowi, w konsekwencji którego doznał bardzo poważnego urazu głowy. Zmarł rok przez igrzyskami w Rosji.
REKLAMA
- Po śmierci mojego brata naprawdę chciałem wrócić na olimpiadę i ścigać się tak, jak on by tego chciał - zauważył ze smutkiem amerykański multimedalista.
Surowe wychowanie
Najbardziej utytułowany narciarz alpejski Stanów Zjednoczonych przyszedł na świat w niewielkiej miejscowości Eaton leżącej w północno wschodniej części kraju. Co może wydawać się szokujące wychowywał się w domu gdzie nie było ani prądu ani bieżącej wody. Ale to pomogło mu w karierze. Zahartowany w najsurowszych warunkach doceniał wszystko to co mógł otrzymać od otaczającego go świata.
- Pasję do jazdy na nartach rozwinąłem jako małe dziecko. Zanim zacząłem szkołę publiczną, szedłem około półtora kilometra od naszego wiejskiego domu w New Hampshire przez las, a potem łapałem stopa do Cannon Mountain. W tym czasie uczyłem się w domu, co pozwoliło mi poświęcić czas na uprawianie sportu - wspominał swoje dzieciństwo Miller.
Jego droga na szczyty rozpoczęła się na olimpiadzie w Salt Lake City. Rok później został podwójnym mistrzem świata w Szwajcarskim Sankt Moritz. W następny sezonie dokonał wyjątkowej rzeczy. Został drugim, po reprezentującym Luksemburg Marco Girardellim, narciarzem świata, który odniósł zwycięstwa we wszystkich konkurencjach alpejskich w jednym roku. Jako pierwszy w dziejach uczynił to po rozegraniu 9 pierwszych zawodów. W swoje karierze dwukrotnie zdobywał Kryształową Kulę Pucharu Świata.
REKLAMA
Po powrocie do kraju z igrzyska w Soczi, w wieku 36 lat zakończył swoją wybitną karierę.
Od momentu kiedy odpiął narty postanowił sobie odpocząć od czynnego uprawiania sportu. I to mu się udało.
- Nie tęsknię za wyścigami ani przez sekundę - stwierdził kilka lat temu najwybitniejszy amerykański alpejczyk.
REKLAMA
Jednak nie zerwał z narciarstwem. Postanowił zająć się nim od innej strony. Wpadł na pomysł aby stworzyć program pozwalający na rozwijanie swoich indywidualnych umiejętności dzięki podejściu stricte naukowym do naszych dokonań na stokach.
- Niedawno uruchomiliśmy SKEO, cyfrową platformę narciarską, która w końcu pozwala narciarzom obiektywnie mierzyć swoje wyniki, doskonalić swoje umiejętności, wymieniać się statystykami i uzyskiwać dostęp do wskazówek trenerskich za pośrednictwem naszej bezpłatnej aplikacji, którą można również używać w połączeniu z czujnikami do noszenia, aby uzyskać bardziej szczegółowe i wciągające oceny. Naszym celem jest pomaganie ludziom w lepszym zrozumieniu i rozwijaniu techniki jazdy na nartach z inspiracją do poprawy, zabawy i zmniejszenia ryzyka kontuzji - stwierdził twórca zupełnie nowego podejścia do narciarstwa alpejskiego Bode Miller.
Źródła: theguardien.com, usatoday.com, leadersmag.com, ispo.com,
AK
REKLAMA
REKLAMA