Tomasz Wójtowicz był legendą nie tylko polskiej siatkówki. "Cóż więcej można osiągnąć?"

Tomasz Wójtowicz zmarł w poniedziałek 24 października 2022 roku w wieku 69 lat. Legendarny siatkarz w archiwalnej wypowiedzi dla Polskiego Radia obszernie wspominał swoją wspaniałą karierę. - We Włoszech czy w USA mają książki z moimi zdjęciami - mówił o swoim wpływie na światową siatkówkę. 

2022-10-25, 07:56

Tomasz Wójtowicz był legendą nie tylko polskiej siatkówki. "Cóż więcej można osiągnąć?"
Tomasz Wójtowicz był pierwszym Polakiem, który znalazł się w Galerii Sław Siatkówki. Foto: PAP/Wojtek Jargiło

Tomasz Wójtowicz urodził się 22 września 1953 roku. Pochodził z Lublina i to tam stawiał pierwsze kroki, zanim dostał się do legendarnej reprezentacji Polski, którą prowadził Hubert Jerzy Wagner. 

- Zaczynałem w Motorze na Starym Mieście. Ten klub prowadził mój ojciec. Potem była Avia Świdnik. Najpierw chciałem się dostać do ligowej drużyny. A potem to się tak potoczyło, że z mistrzostw Europy juniorów w Barcelonie przywiozłem srebrny medal. Potem nastał selekcjoner Wagner i zaprosił mnie na próby - wspominał swoje początki w materiale Cezarego Gurjewa z Programu Pierwszego Polskiego Radia. 

Tomasz Wójtowicz był gwiazdą złotej drużyny. "Mieli do mnie zaufanie"

Niemal od razu, gdy został reprezentantem Polski, stał się gwiazdą drużyny, która odniosła wielkie sukcesy. W 1974 roku w Meksyku Biało-Czerwoni zdobyli mistrzostwo świata, a dwa lata później wywalczyli w Montrealu złoto olimpijskie. 

- W 1973 roku dostałem się do reprezentacji. A potem... 1974 rok - mistrzostwo świata, 1976 - mistrzostwo olimpijskie. Nawet nie wierzyłem w to wcześniej. To był wielki zaszczyt, wystąpić na mistrzostwach świata, nie myśląc nawet o złotym medalu. Najpierw praca, praca, praca i... część talentu - powiedział o przyczynie swoich sukcesów. 

REKLAMA

Ówczesny trener Polaków słynął z uwielbienia dla ciężkiej pracy na treningach. Metody Huberta Wagnera okazały się jednak skuteczne. 

- Trener Wagner mówił: mnie interesuje tylko złoty medal. Była taka umowa. Zapytał: zgadzacie się na moje warunki i ciężką pracę? Wszyscy powiedzieli, że się zgadzamy, i dotrzymaliśmy słowa. Katowaliśmy się równo (śmiech) - przyznał Tomasz Wójtowicz. 

Pochodzący z Lublina siatkarz był liderem tej złotej drużyny. Koledzy ufali mu, że nie będzie marnował piłek w ataku. Według Wójtowicza pomagał mu w tym charakter. 

- Myśmy walczyli do końca. Inni mieli do mnie zaufanie, wiedzieli, że ręka nie drgnie. Ja mam dość spokojne usposobienie. Oprócz tego to są sekundy, nie ma czasu na myślenie - ocenił legendarny zawodnik. 

REKLAMA

Po zdobyciu złota w Montrealu Tomasz Wójtowicz musiał przepraszać innych mieszkańców wioski olimpijskiej. 

- Feta była wielka. Wszyscy mieli pretensje, że przez nas nie mogli spać, więc... chodziłem i przepraszałem - przypomniał. 

Podręczniki i Galeria Sław. "Miałem 100 procent głosów" 

W latach 80. Wójtowicz wyjechał do Włoch, gdzie właśnie tworzyła się bardzo silna liga siatkarska. 

REKLAMA

- Mam jeszcze parę srebrnych medali mistrzostw Europy. Potem wyjechałem do Włoch. Wygraliśmy z Santal Parma pierwszy klubowy Puchar Europy w historii Włoch - opowiadał. 

Wpływ Tomasza Wójtowicza na światową siatkówkę odznaczył się też w szkoleniowych podręcznikach. 

- We Włoszech czy w USA mają książki z moimi zdjęciami o tym, jak należy blokować. Trochę się ode mnie nauczyli - ocenił. 

W 2002 roku jako pierwszy Polak Wójtowicz znalazł się w Galerii Sław Siatkówki, która mieści się w amerykańskim Holyoke. 

REKLAMA

- Pod Bostonem jest takie malutkie miasteczko, gdzie narodziła się siatkówka. 10 km dalej jest natomiast miasteczko, gdzie urodziła się koszykówka. Co roku składa się propozycje do międzynarodowych władz i 20 fachowców, którzy nie wiedzą, jak głosowali inni, wybiera jakiegoś zawodnika. To musi być 85 procent głosów. Ja zdobyłem 100 procent, więc jestem dumny, że znalazłem się w gnieździe siatkówki - nie ukrywał. - Dostałem sygnet z dedykacją, na którym jest napisany rok, w którym znalazłem się w Galerii Sław Siatkówki - dodał. 

Niespodziewana przygoda w USA. "Osiągnąłem wszystko" 

Jak wspominał Tomasz Wójtowicz, nie było mu łatwo... przyjechać do USA na ceremonię. Na lotnisku w Stanach Zjednoczonych spotkały go niespodziewane problemy. 

- Zawołano mnie do kontroli. Pierwszą przeszedłem bez problemu, urząd emigracyjny nie miał wątpliwości. Na drugiej już wszystko sprawdzali, pytali nawet o witaminę C. Zaskoczeniem dla nich było to, że tak szybko dostałem w Warszawie paszport i wizę. Oni tego nie mogli zrozumieć. Dla nich to było podejrzane - wyjaśnił wybitny siatkarz. 

REKLAMA

Ostatecznie Tomasz Wójtowicz został wypuszczony przez celników. 

- Słabo rozmawiałem po angielsku, więc powiedziałem, żeby zawołano jakiegoś Polaka lub Włocha, to wytłumaczę. Wyjaśniłem wszystko Włochowi, który pracował w liniach lotniczych, jednak oni nadal nie wierzyli i było to dla nich podejrzane. Dopiero kolega z Polonii, który miał mnie odebrać, pokazał im papiery i mnie wpuścili - opowiedział o swojej przygodzie. 

Jak Tomasz Wójtowicz patrzył na swoją karierę po latach?

REKLAMA

- Osiągnąłem chyba już wszystko. Wydawało mi się to, gdy dostałem się do najlepszej ósemki siatkarzy XX wieku. Potem doszły te Stany i Galeria Sław. Nie wiem, co jeszcze można osiągnąć - zakończył jeden z najlepszych zawodników XX wieku, który był legendą nie tylko polskiej siatkówki. 

Tomasz Wójtowicz zmarł w poniedziałek w wieku 69 lat. Legendarny siatkarz w ostatnich latach walczył z nowotworem. 


Posłuchaj

Tomasz Wójtowicz opowiada o swojej karierze (PR1) 8:47
+
Dodaj do playlisty

 

Czytaj także:

REKLAMA

/empe,kor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej