Kadra Smudy poprawia obronę

Gra obronna to największa bolączka piłkarskiej reprezentacji Polski. Nad poprawą tego elementu koncentrowali się kadrowicze podczas wieczornego, godzinnego treningu na zgrupowaniu w Quinta do Lago w Portugalii. Z boku ich poczynaniom przyglądał się Jacek Bąk.

2011-02-03, 21:46

Kadra Smudy poprawia obronę

W przeciwieństwie do wcześniejszych zajęć w Quinta do Lago, selekcjoner zarządził gry taktyczne na dwie bramki. Jeden z zespołów stanowili obrońcy - Marcin Kikut (Lech Poznań), Piotr Celeban (Śląsk Wrocław), Grzegorz Wojtkowiak i Hubert Wołąkiewicz (obaj Lech), wsparci Cezarym Wilkiem (Wisła Kraków), Tomaszem Bandrowskim (Lech) i Arielem Borysiukiem (Legia Warszawa). W drugim z konieczności na stoperze ustawiony był pomocnik Janusz Gol (GKS Bełchatów), a razem z nim występowali m.in. asystenci Franciszka Smudy - Jacek Zieliński i Tomasz Frankowski. Było o jednego więcej, później siły się wyrównały, gdy murawę opuścił najstarszy, 43-letni Zieliński.

Trening rozpoczął się po godz. 17.00 czasu portugalskiego, gdy słońce jeszcze dość wysoko było niebie, a jego promienie przyjemnie ogrzewały. Z każdą minutą robiło się zimniej, szybko zapadał zmrok, lecz selekcjoner przeciwnie - coraz częściej przerywał akcje podopiecznych, wyraźnie był w swoim żywiole, gestykulował i sporo czasu poświęcał na tłumaczenie błędów. - Musisz być blisko za plecami kolegi, bo jeśli on przegra pojedynek, będziesz tuż za nim i mu pomożesz. To musi funkcjonować jak automat - mówił.

Smuda ma w pamięci bramki, które biało-czerwoni stracili w ubiegłym roku, często w dość łatwy sposób, dlatego mocno uczula na asekurację i wzajemną pomoc. Nie znosi prostych błędów. - Dyziu (do Wojtkowiaka), te twoje podania! Musisz je poprawić. Ale również chwalił, jeśli któryś z piłkarzy zasłużył. - Bardzo dobrze, Bandi - krzyczał zadowolony do Bandrowskiego, a także innych graczy.

Najładniejszą bramkę podczas treningu strzelił Szymon Pawłowski (Zagłębie Lubin), który najpierw wślizgiem zatrzymał akcję rywali, a następnie uderzeniem po koźle pokonał Sebastiana Małkowskiego. "Wiele nie oczekuję, marzy mi się, aby w niedzielę przeciwko Mołdawii zagrać choć pięć minut" - stwierdził debiutant z Lechii Gdańsk. Nie ukrywał, że jest lekko stremowany, podobnie jak jego konkurent do miejsca między słupkami - Grzegorz Sandomierski z Jagiellonii Białystok (jeden mecz w ekipie narodowej), któremu raz piłka wypadła z rąk, ale bez konsekwencji w postaci straty bramki.

REKLAMA

Prywatnie do Quinta do Lago w prowincji Algarve przyjechał Jacek Bąk, który w koszulce z orłem na piersi zagrał 96 razy. To niemal dwukrotnie więcej, niż ma na koncie (49) piętnastu powołanych na spotkanie z Mołdawią w Vila Real de Santo Antonio. Były stoper Lens mocno interesuje się reprezentacją kraju, mimo że już zakończył sportową karierę. Wcześniej był na grudniowym obozie w Turcji.

- Jest lekki problem ze środkiem defensywy, ale powoli sytuacja się klaruje, a mam na myśli występy Damiena Perquisa (Sochaux) i Manuela Arboledy. Zawodnik Lecha Poznań jest najlepszym obrońcą w Polsce, oczywiście jeśli jest w formie i nie ma kontuzji. Perquis, który regularnie występuje w lidze francuskiej, też chce grać w polskiej kadrze, uczy się języka. Na papierze obaj rozwiązują kłopot, ale jak będzie, przekonamy się na boisku - powiedział Bąk.

Polscy piłkarze przygotowują się do dwóch spotkań towarzyskich: z Mołdawią (6.2) i Norwegią (9.2). W tym drugim, na stadionie w Faro zbudowanym na mistrzostwa Europy 2004, zagrają piłkarze w zdecydowanej większości z klubów zagranicznych. Do Portugalii przyjadą w niedzielę i poniedziałek. W tym gronie są dwaj naturalizowani - Ludovic Obraniak (Lille) i Roger Guerreiro (AEK Ateny).

 

REKLAMA

pk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej