"Odpowiedzialność za pamięć i prawdę spada na nas, żyjących". Premier Morawiecki o Grudniu '70

Wiązanki kwiatów złożono w sobotę przed tablicą upamiętniającą ofiary szczecińskiego Grudnia '70. "Grudniowa Rewolta 1970 roku to nieodłączna część polskiego dziedzictwa wolności" - napisał premier Mateusz Morawiecki w liście do uczestników uroczystości.

2022-12-17, 15:00

"Odpowiedzialność za pamięć i prawdę spada na nas, żyjących". Premier Morawiecki o Grudniu '70
Grudzień 1970 - bunt robotniczy w Polsce. Bezpośrednią przyczyną strajków i demonstracji była wprowadzona 12 grudnia drastyczna podwyżka cen żywności. Doszło do zamieszek ulicznych i starć z Milicją Obywatelską (MO). Na zdjęciu płonący gazik milicyjny na ulicy Dubois. Foto: PAP/Andrzej Witusz

"Grudniowa Rewolta 1970 roku to nieodłączna część polskiego dziedzictwa wolności. Tutaj, przed bramą stoczni, gdzie 52 lata temu rozpoczął się szczeciński czarny czwartek, skąd na ulice miast wyszedł pierwszy pochód protestujących robotników, jak co roku oddajemy hołd bohaterom tamtych dni" - napisał do uczestników uroczystości rocznicowych szczecińskiego Grudnia ’70 premier Mateusz Morawiecki w liście odczytanym przez wojewodę zachodniopomorskiego Zbigniewa Boguckiego.

Jak zaznaczył w liście premier, "krwawa ofiara stała się zaczynem prawdziwie nowej Polski - Polski wolnej i solidarnej, Polski, w której mamy szczęście dziś żyć".

"Grudzień 1970 roku obnażył prawdziwą twarz komunistycznego reżimu. Władza, która mieniła się polską - strzelała do Polaków; władza, która mieniła się ludową - strzelała do robotników. Przeciwko demonstrantom wyprowadzano tysiące milicjantów, ale też oddziały wojska wyposażone w ostrą amunicję, transportery opancerzone i czołgi" - wspominał w liście premier Mateusz Morawiecki.

REKLAMA

Podwyżki cen i protest, podpalony Komitet Wojewódzki

17 grudnia 1970 r., w następstwie zapowiedzi podwyżek cen, pracownicy Stoczni Szczecińskiej im. Adolfa Warskiego wyszli na ulice miasta. Dołączyła do nich grupa z sąsiedniej stoczni "Gryfia", a także mieszkańcy miasta.

W drodze dochodziło do walk między protestującymi a milicjantami. Ok. godz. 14 podpalono, wcześniej splądrowany, budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Manifestanci przenieśli się następnie przed Komendę Wojewódzką MO (obecny pl. Solidarności).

Tłum protestujących rozpoczął szturm na budynek. Milicja i wojsko użyły wówczas broni, wiele osób zostało rannych, kilkanaście zabitych. W większości ofiarami byli młodzi ludzie.

Więcej na ten temat:

"Odpowiedzialność za pamięć i prawdę spada na nas, żyjących"

"W czasie kiedy dorastają kolejne pokolenia, które nie mogą pamiętać Grudniowej Rewolty 1970 roku, odpowiedzialność za pamięć i prawdę spada na nas, żyjących. Jesteśmy to winni bohaterom tych wydarzeń, ale też tym, którzy po nas nastaną" - wskazał Morawiecki.

REKLAMA

Liczba ofiar szczecińskiego Grudnia '70 wyniosła 16 osób, co najmniej sto kilkadziesiąt zostało rannych. Zabici byli chowani potajemnie, pod osłoną nocy, bez uroczystości pogrzebowych. W pochówku mogła uczestniczyć tylko najbliższa rodzina, którą na miejsce doprowadzali funkcjonariusze milicji i SB. Niektóre rodziny nie zostały powiadomione o pogrzebie bliskich.

Po złożeniu kwiatów przed bramą Stoczni Szczecińskiej ulicami miasta przeszedł Marsz Pamięci Ofiar Grudnia '70. Symboliczna trasa robotniczej manifestacji zakończyła się przed pomnikiem Anioła Wolności na pl. Solidarności.

***

PAP/IAR/in./

REKLAMA

src="https:\/\/static.prsa.pl/3ab8a157-2f35-48fb-bac0-16cf62734030.file" 

/IAR/PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej