Antoni Brodowski - jeden z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego klasycyzmu w malarstwie
191 lat temu, 31 marca 1832 roku, zmarł w Warszawie Antoni Brodowski, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego klasycyzmu. Znawcy twierdzą wręcz, że talentem daleko przerastał innych polskich twórców tego nurtu i okresu.
2023-03-31, 05:30
Starannie wykształcony i utalentowany
Urodzony w Warszawie w 1784 roku, wykształcony w dużej mierze we Francji, w Paryżu, dość szybko uzyskał tytuł i stanowisko profesora rysunków i malarstwa na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Warszawskiego. Dość powiedzieć, że chcieli u niego mieć swój portret znani ówczesnej epoki, a wśród sportretowanych byli Julian Ursyn Niemcewicz, arcybiskup Szczepan Hołowczyc, Stanisław Kostka Potocki, książę Józef Poniatowski, Wojciech Bogusławski, Ludwik Osiński, kasztelan Mostowski czy Jan Paweł Woronicz.
Kształcony najpierw domowo, a później w szkołach prywatnych odebrał bardzo dobre i gruntowne wykształcenie. Dość szybko więc zostaje guwernerem u znanych rodzin i tak na przykład z dziećmi literata i ministra Tadeusza Mostowskiego przebywa na naukach w Paryżu. Wraca tam później jako stypendysta rządowy, do czego też przyczynił się jego niedawny pracodawca, by od 1809 roku studiować malarstwo u takich francuskich sław i przedstawicieli klasycyzmu i neoklasycyzmu jak Jaques-Louis Davida i François Gérard. To właśnie z ich inspiracji Brodowski sięga wyobraźnią antycznych tematów i alegorycznego ich przeniesienia do czasów mu współczesnych.
Klasycystyczny styl Davida
Ewa Micke-Broniarek, na kartach portalu Culture.pl, tak opisuje ten paryski okres Brodowskiego: "W latach 1809-14 przebywał w Paryżu. Początkowo kształcił się samodzielnie - kopiował rzeźby antyczne w galeriach Luwru, uczęszczał na prywatne lekcje rysunku z żywego modela i na kurs anatomii, odwiedzał pracownię Jacques-Louis Davida. Zobligowany wynikającym z warunków stypendium obowiązkiem podjęcia pracy pedagogicznej po powrocie do kraju, interesował się programem nauczania oraz formą organizacji francuskich szkół rysunku i malarstwa. Po krótkim pobycie w szkole Anne Louisa Girodeta, w 1811 został uczniem Francois Gerarda, cenionego w Paryżu kontynuatora klasycystycznego stylu Davida".
Dość powiedzieć, że Brodowski nie potrafił właściwie wypełniać warunków stypendium i nie nadsyłał regularnie swoich prac malarskich dokumentujących jego postępy w nauce, z trudem przychodziło mu też pozyskiwanie właściwych świadectw od swoich nauczycieli, choć ci bardzo wysoko cenili sobie jego talent. Stąd Dyrekcja Edukacji cofnęła mu w 1812 roku stypendium i malarz musiał podjąć decyzję co do swojej przyszłości. Zdany całkowicie na siebie pozostał jednak do ukończenia studiów w Paryżu kolejne dwa lata. Dla utrzymania zaczął w wolnych chwilach malować portrety na zamówienie, czego w przepełnionym światowym blichtrem Paryżu nie brakowało. Dodatkowo, uczący go Gerard, namówił do namalowania wybitnego dzieła o tematyce biblijnej "Gniew Saula na Dawida". Obraz stał się zwieńczeniem jego paryskich studiów.
REKLAMA
Obraz "Gniew Saula na Dawida"
Micke-Broniarek zauważa kolejne wydarzenia z życia młodego artysty: "W 1819 na pierwszej w Warszawie publicznej Wystawie Sztuk Pięknych zaprezentował trzy portrety oraz ukończony po powrocie z Paryża obraz "Gniew Saula na Dawida", uzyskując najwyższe wyróżnienie - złoty medal. W ślad za tym sukcesem w 1820 przyszła nominacja na stanowisko tymczasowego profesora malarstwa na Oddziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Warszawskiego. Funkcję tę pełnił do końca życia, od 1824 jako profesor stały, a od 1829 - profesor radny (był to najwyższy stopień w uniwersyteckiej hierarchii naukowej)".
Tych obrazów pełnych biblijnych i antycznych tematów było w twórczości Brodowskiego znacznie więcej. Tu wymienić należy choćby takie dzieła, jak "Parys w czapce frygijskiej", "Hektor wyrzucający Parysowi gnuśność jego wobec Heleny" czy uznawany za najwybitniejsze jego dzieło "Edyp i Antygona". Na kartach Culture.pl czytamy: "Posągowo ujęta para bohaterów tej kompozycji wyrazem heroicznej powagi i powściągliwości w cierpieniu budzi skojarzenia z rzeźbą starożytnej Grecji - z jej chłodnym, harmonijnym pięknem i beznamiętnym spokojem. Wrażenie to podkreśla także precyzyjny, choć miękki modelunek efektownie udrapowanych szat obydwu postaci. Natomiast groźny, skalisty krajobraz o pochmurnym niebie rozświetlonym przebłyskiem słońca potęguje dramatyczną wymowę przedstawionej sceny, a zarazem wnosi do tego obrazu pierwiastek romantycznej ekspresji".
Portrecista warszawskiej arystokracji
Równocześnie w środowiskach warszawskich coraz bardziej rośnie marka malarstwa portretowego malarza i staje się wziętym portrecistą, co dodatkowo powiększa jego zarobki. Specjaliści podkreślają mistrzostwo jego portretów, w których prostota kompozycji, powściągliwa kolorystyka i oszczędność środków tworzą atmosferę powagi i spokoju modela. Postaci z jego portretów, głównie mężczyźni, przedstawiciele warszawskiej inteligencji i arystokracji, zazwyczaj ukazywane były w skromnych kompozycjach, a lekki obrót twarzy w lewo luba w prawo dodawały portretom wrażenia swobody i niewyszukanej naturalności.
Artysta zmarł dość młodo, bo w 1832 roku, w wieku 47 lat i pochowany został na warszawskich Powązkach. Wspomnijmy zatem dzisiaj tego słynnego niegdyś portrecistę i przedstawiciela klasycyzmu polskiego.
REKLAMA
PP
REKLAMA