Trzaskowski=drożyzna. Felieton Miłosza Manasterskiego
Mieszkańcy Warszawy zmuszani do przepłacania za odbiór odpadów i pozbawieni przez miasto możliwości odzyskania nadpłaty sami mogą poczuć się traktowani przez władze stolicy jak śmiecie - pisze w swoim felietonie Miłosz Manasterski.
2023-05-29, 20:12
Regionalna Izba Obrachunkowa wskazała w ocenie wykonania przez zarząd Warszawy budżetu za ubiegły rok, że warszawiacy mocno nadpłacili za odbiór odpadów. Mowa o kwocie ponad 180 mln zł, która powinna wrócić do naszej kieszeni. Gminy mają bowiem prawo pobierać opłaty za odbiór odpadów, ale mogą na nim zarabiać. Tymczasem ratusz Rafała Trzaskowskiego w czasie putinflacji dające się wszystkim we znaki policzył na za śmieci więcej o 20 procent!
Śmieci jednego człowieka są skarbem dla innego
Być może odbiór odpadów w Warszawie powinny być jeszcze tańszy. Temat śmieci w stolicy "brzydko pachnie" już od dawna. Włodzimierz Karpiński, prawa ręka Trzaskowskiego i zaufany człowiek Donalda Tuska spędza kolejne dni w areszcie w związku z podejrzeniem korupcji. Mowa tu właśnie o śmieciach i potężnej łapówce w kwocie 5 milionów złotych za ustawienie przetargów. Jeśli sprawa ta się potwierdzi w sądzie, dług ratusza wobec warszawiaków urośnie do 185 milionów złotych. A może nawet będzie to kwota jeszcze wyższa, bo jak twierdzi prokuratura sprawa jest rozwojowa. Sąd uznał dowody za tak poważne, że jej główni bohaterowie nie mogą odpowiadać z wolnej stopy.
Rafał Trzaskowski najpierw długo wahał się czy zdymisjonować w ogóle przebywającego w areszcie Włodzimierza Karpińskiego. Potem arogancko odpowiadał, że to sprawa służb.
Tymczasem powinien posypać głowę popiołem i przeprosić obywateli Warszawy za brak odpowiedniego nadzoru nad gospodarką odpadami. Nawet jeśli przyjmiemy, że sąd oczyści z zarzutów byłego sekretarza miasta, nie zmienia to faktu, że pomylić się o ponad 180 milionów na własną korzyść, to jest niezłe cwaniactwo ze strony władz stolicy.
REKLAMA
Nie mamy pańskiego płaszcza
Jeszcze bardziej arogancka jest decyzja Rafała Trzaskowskiego, by nie zwracać pieniędzy zabranych mieszkańcom Warszawy. Przecież można je wydać w tym roku. Zawsze jakiś cel się znajdzie, a jak się nie znajdzie, to można przeznaczyć na podwyżki. Na pensjach dla wysokich urzędników w warszawskim ratuszu nikt nie oszczędza. Sam Włodzimierz Karpiński zarobił w ubiegłym roku pół miliona z miejskich posad.
W sprawie pieniędzy wyjętych z kieszeni warszawiaków Trzaskowski zachowuje się jakby wcielił się w rolę jednego z bohaterów kultowego filmu "Miś". Tego który wypowiada słynną kwestię: "Ja tutaj jestem kierownikiem tej szatni! Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?". Kierownik Trzaskowski nie chce zwrócić nam 180 milionów złotych i każe nam to przyjąć do wiadomości.
Czy Bocheński posprząta po Trzaskowskim?
REKLAMA
Dzięki obniżce mieszkańcy mogliby odzyskać swoje pieniądze, które w zeszłym roku przepłacili za śmieci, bez uszczerbku dla funkcjonowania miasta. - Ta 180-milionowa nadwyżka jest w rzeczywistości haraczem wyciągniętym z kieszeni warszawiaków, który to haracz powstał z powodu bałaganiarskiego i niechlujnego zarządzania gospodarką odpadami na terenie miasta stołecznego (…) To są pieniądze, które powinny być w kieszeniach warszawiaków, a nie powinny zalegać z nieznanych powodów, bez sensu na miejskim koncie zarządzanym przez pana prezydenta Trzaskowskiego - powiedział wojewoda mazowiecki Tobiasz Bocheński.
Trzaskowski=drożyzna
Czy wojewoda Bocheński odzyska pieniądze warszawiaków? Dla mieszkańców stolicy obniżka opłat za odbiór odpadów byłaby ważnym czynnikiem dezinflacyjnym. A przecież w Warszawie dopiero co straszono mieszkańców na przystankach autobusowych, że "PiS=drożyzna". W dodatku kilkanaście miesięcy temu urząd Trzaskowkiego przeprowadził sam wielką kampanię dezinformującą mieszkańców (m. in. na bilbordach i miejskich autobusach), że wysoka cena opłat za śmieci to wina rządu PiS.
Dzisiaj w Warszawie jest już jasne, że PiS, ale "Trzaskowski=drożyzna". Sprawa nadpłaconych pieniędzy za śmieci pokazuje beztroskę gospodarza ratusza i brak jakiekolwiek społecznej wrażliwości. Pozostaje otwarte pytanie, za ile jeszcze miejskich usług przepłacamy w Warszawie. Widać, że Rafałowi Trzaskowskiemu jako prezydentowi stolicy wcale nie zależy, żeby w Warszawie żyło się wygodnie i względnie tanio. Warszawa Trzaskowskiego, wbrew jego hasłu z kampanii wyborczej jest miastem dla bogatych. Tym kilkadziesiąt złotych różnicy opłat za śmieci nie robi dużej różnicy. Dla mniej zarabiających to jednak jest sprawa zauważalna i wpływająca na jakość życia w czasach "putinflacji".
Miłosz Manasterski
REKLAMA