Poseł PiS uspokaja opozycję ws. komisji do badania wpływów rosyjskich. "Przepisy są podobne do już obowiązujących"

- Przepisy powołanej właśnie komisji są łudząco podobne do tych, które przyjęto w trakcie powoływania komisji do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Kazimierz Smoliński. Poseł PiS tak ocenił przyjętą przez Sejm i podpisaną przez prezydenta RP ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich. Dodał, że "nie ma mowy w ustawie o ograniczeniu praw wyborczych".

2023-05-30, 17:29

Poseł PiS uspokaja opozycję ws. komisji do badania wpływów rosyjskich. "Przepisy są podobne do już obowiązujących"
Poseł Smoliński uspokaja opozycję ws. komisji ds. wpływów rosyjskich. "Przepisy są podobne do już obowiązujących". Foto: TT/Sejm

Sejm ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 uchwalił 14 kwietnia br. Z inicjatywą jej powołania wyszli w grudniu ub.r. posłowie PiS. Wskazywali, że komisja ma funkcjonować na zasadach podobnych do tych, na jakich działała komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji warszawskiej.

11 maja br. Senat podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy ws. powołania tej komisji. W piątek przeciwko senackiej uchwale opowiedział się Sejm.

Smoliński: to kopia już istniejącej ustawy

 - Przepisy powołanej właśnie komisji są łudząco podobne do tych, które przyjęto w czasie powoływania komisji do spraw reprywatyzacji nieruchomości warszawskich. Jedna i druga komisja są organami administracji publicznej, która wydaje decyzję ostateczną. Postępowanie będzie odbywać się w oparciu nie o przepisy karne, lecz o przepisy administracyjne - mówi dla portalu PolskieRadio24.pl Kazimierz Smoliński, poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Środowiska opozycyjne zgłaszają obawy, że ustawa została przygotowana bez środka odwoławczego, tzn. komisja wydaje decyzję i klamka zapada. Między innymi wspomina o tym Adam Strzembosz, były pierwszy prezes Sądu Najwyższego. Inaczej to widzi poseł PiS.

REKLAMA

 - Jest podobnie jak w przypadku komisji ds. reprywatyzacji. Stronie postępowania przysługuje zaskarżenie decyzji do sądu administracyjnego. Jeśli ktoś będzie chciał wstrzymać wykonanie decyzji, w tej sytuacji trzeba składać skargę na decyzję i dalej po przekazaniu sądowi skargi sąd może na wniosek skarżącego wydać postanowienie o wstrzymaniu wykonania w całości lub w części aktu lub czynności, jeżeli zachodzi niebezpieczeństwo wyrządzenia znacznej szkody lub spowodowania trudnych do odwrócenia skutków - wyjaśnia Smoliński.

Oręż wymierzony w szefa PO?

Opozycja obawia się też, że komisja to oręż wymierzony w Donalda Tuska. Że to próba wyeliminowania go z kampanii wyborczej. Ustawę nazwano nawet "Lex Tusk". Tu jednak też, zdaniem posła, nie ma takiego zagrożenia.

 - Absolutnie tak nie jest. Do października tego roku, kiedy to mają odbyć się wybory, komisja na pewno nie podejmie żadnej decyzji. Postępowania potrwają kilka miesięcy, a czas pracy uzależniony jest od jakości gromadzonych środków dowodowych. Komisja na pewno nie wyda decyzji, jeśli te środki nie zostaną zebrane. Poza tym w środkach zaradczych nie ma mowy o ograniczeniu praw wyborczych - mówi poseł.

 - Nie na 100, a na 1000 proc. sądy będą wydawały postanowienia o wstrzymaniu wykonania, jeżeli decyzja miałaby ograniczyć komuś start w wyborach - dodaje.

REKLAMA

Warto nadmienić, że wspomniane środki zaradcze wymienione w ustawie to:

  • cofnięcie poświadczenia bezpieczeństwa lub nałożenie zakazu otrzymania poświadczenia bezpieczeństwa na okres do 10 lat,
  • zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi na okres do 10 lat,
  • cofnięcie pozwolenia na broń (...) lub nałożenie zakazu posiadania pozwolenia na broń na okres do 10 lat.

W przyjętej ustawie nie ma mowy o odbieraniu praw wyborczych.

Czytaj też:

PolskieRadio24.pl/mn

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej