Miał być "historyczny", a nic nie zmienił. Opozycja niezadowolona z sondaży po marszu 4 czerwca
Z kręgów opozycji totalnej coraz głośniej słychać niezadowolenie z rezultatów marszu jaki na 4 czerwca w Warszawie zwołał Donald Tusk. Zwolennicy tej strony sporu politycznego dostrzegają, że wbrew zaklinaniu rzeczywistości pochód ten nie wpłynął na preferencje polityczne Polaków.
2023-06-16, 12:47
Przedstawiciele opozycji i sympatyzujący z nimi dziennikarze wyrażają niezadowolenie z rezultatów marsza, który przeszedł ulicami Warszawy 4 czerwca. Na łamach "Gazety Wyborczej" ukazała się analiza, w której zwraca się uwagę, że pochód, który określano tam mianem "największego w historii Polski", nie przełożył się na nastroje polityczne w kraju. Jego przebieg nie miał także większego wpływu na preferencje wyborcze w naszym kraju, nie zmienił też wyników sondaży w badaniach opinii publicznej.
Wyraz temu w ostatnim czasie dał na łamach „Gazety Wyborczej” dr Andrzej Machowski z Fundacji Forum Długiego Stołu, który jest także ekspertem zewnętrznym Forum Obywatelskiego Rozwoju. Ekspert gazety przyjrzał się bowiem sondażom sprzed marszu oraz tym wykonywanym w ostatnich dniach i musiał dojść do jednoznacznych wniosków. Nietrudno bowiem zauważyć, to co dostrzegł także dr Machowski, że o ile w tych badaniach nieco zyskała Koalicja Obywatelska o tyle cała „opozycja demokratyczna” rozumiana tu jako KO, Lewica i Trzecia Droga nie powiększyła swojego dorobku jeśli chodzi o chętnych by na nich głosować.
Kto traci, a kto może zyskać najwięcej
W swojej analizie dr Machowski obrazuje, jak po marszu 4 czerwca notowania poszczególnych ugrupowań. "Jedyne, których notowania wzrosły, to Koalicja Obywatelska (średnio o 4,2 pkt. proc.) i Konfederacja (średnio 2,3 pkt. proc.). Wyniki Lewicy i Trzeciej Drogi spadają, a PiS-u - zmieniają się bardzo nieznacznie." - pisze badacz.
Jak wskazuje z analizy sondaży wynika, że jeśli mielibyśmy do czynienia z wysoką frekwencją podczas wyborów parlamentarnych najwięcej zyskałaby Konfederacja, która mogłaby liczyć na 37 proc. wyborców więcej.
REKLAMA
Ekspert doradza wspólną listę
Dr Machowski konkluduje, że z porównania sondaży sprzed marszu i tych przeprowadzonych po nim, politycy opozycji najwyraźniej nie rozumieją jak działa obecny system wyborczy w Polsce. Pisze, że mają oni „wciąż słabo uświadamianą zasada systemu D’Hondta”. Chodzi o to, że gdy w ramach wspólnej listy jedna partia zyskuje wyborców kosztem pozostałych, łączna liczba mandatów dla całego obozu politycznego się nie zmienia. W tym przypadku wyborców zyskuje KO, kosztem przede wszystkim „Trzeciej Drogi”.
"Politykom przypomnę stare powiedzenie: wyborcy lubią wsiadać do tramwaju, który jedzie. A ten opozycyjny tramwaj raczej stoi, niż jedzie"- czytamy w analizie, badacza, który porównuje trzy bloki opozycyjne do trzech wagonów z trzema maszynistami. "Gdy jeden chce przyśpieszyć, to zawsze znajdzie się taki, co wciśnie hamulec. Naprawdę warto zamienić te trzy wagony na jeden duży. Nie tylko chętnie przesiądą się do niego dotychczasowi pasażerowie trzech mniejszych, ale wskoczą do niego także ci, którzy wpatrują się teraz na przystankach w rozkład jazdy, wciąż nie wiedząc, który tramwaj wybrać. Pytacie, czy ten tramwaj pojedzie? Pojedzie - i to bardzo szybko - uważa Machowski.
Jaka droga dla "Trzeciej Drogi"?
Ten tekst to nie pierwsze próby ze strony "Gazety Wyborczej" nawoływania do stworzenia jednej listy opozycyjnej przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. I choć politycy "Trzeciej Drogi" dotychczas konsekwentnie powtarzali, że nie zamierzają uczestniczyć w takim projekcie to jednak sytuacja sondażowa może wpłynąć jeszcze na ich postawę.
Partia Szymona Hołowni Polska 2050 oraz Polskie Stronnictwo Ludowe startują bowiem w tych wyborach jako blok koalicyjny co oznacza, że będą musieli przekroczyć w nich próg 8 proc. głosów wyborców. Straty sondażowe jakie ponoszą po marszu 4 czerwca są jednak znaczne. I jeśli ta tendencja się utrzyma wówczas staną przed wyborem niewprowadzenia w ogóle swoich polityków do Sejmu lub wprowadzenia choć kilku z nich startując z list razem z ludźmi Donalda Tuska.
REKLAMA
- Wspólna lista KO, PSL i Polski 2050 to wciąż za mało, by zdeklasować PiS. Nowy sondaż
- Znana lewicowa aktywistka aresztowana. W tle udział w grupie przestępczej i przekręt na 7 milionów złotych
Zobacz także: Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Paweł Bejda o wspólnej liście
wpolityce.pl/PR24/łs
REKLAMA