Wspólna waluta BRICS ma nikłe szanse na powstanie. Ekonomiści nie pozostawiają złudzeń

Rzadko się zdarza, żeby ekonomiczny mem stał się rzeczywistością, ale grupa BRICS jest przykładem takiej sytuacji. Wymyślony przeszło 20 lat temu przez stratega Goldman Sachs skrót (najpierw jako BRIC - Brazylia, Rosja, Indie i Chiny) funkcjonował jako wygodne określenie grupy szybko rozwijających się gospodarek wschodzących i podsumowanie pewnego typu zakładów na rynkach - m.in. o wyższe ceny surowców. Pierwsze życie BRIC(S) skończył kryzys finansowy z lat 2007-09 i jednocześnie wówczas zaczęło się jego drugie życie, geopolityczne.

2023-09-05, 10:11

Wspólna waluta BRICS ma nikłe szanse na powstanie. Ekonomiści nie pozostawiają złudzeń
Stworzenie wspólnej waluty BRICS jest mało prawdopodobne.Foto: Shutterstock/ Luis Inacio P Prado

"Dziś BRICS funkcjonuje jako inny mem: alternatywny w stosunku do szeroko pojętego Zachodu sojuszu czy też zaczyn nowego ładu światowego (co obejmuje detronizowanie dolara). W praktyce BRICS funkcjonuje jako forum międzyrządowe skupiające bardzo różne kraje o często sprzecznych interesach (Indie i Chiny), zupełnie innych wartościach (silne demokracje i dyktatury), różnym poziomie ambicji geopolitycznych (RPA vs. Chiny) i zupełnie różnej roli w gospodarce światowej" - napisali ekonomiści Pekao SA w biuletynie rynkowym.

BRICS z problemami

"W praktyce jedynie w odniesieniu do Chin i Indii można mówić o mocarstwowości w sensie ekonomicznym. Gospodarki Brazylii czy RPA są od lat pogrążone w kłopotach i nie dorosły do nadziei formułowanych wiele lat temu. W istocie rzeczy, wzrost udziału BRICS w gospodarce światowej ma miejsce wyłącznie dzięki "C" i "I".

Zapowiedziani niedawno nowi (od 1 stycznia 2024 r.) członkowie to, oprócz dwóch petrogigantów (Arabia Saudyjska i ZEA): kraj objęty drakońskimi sankcjami gospodarczymi (Iran) oraz trzej seryjni bankruci (Argentyna, Egipt i Etiopia). W BRICS nie ma wielu dynamicznych gospodarek wschodzących (np. Malezji, Indonezji, Bangladeszu czy Chile).

Z ekonomicznego i rynkowego punktu widzenia BRICS nie są niczym więcej niż sumą swoich składowych, z których tylko niektóre są warte uwagi ekonomisty. Z historii BRICS w wersji geopolitycznej płynie jednak pewna ciekawa lekcja, która dotyczy trudności w budowaniu alternatyw dla ładu światowego.

REKLAMA

Fakt, że takie próby są podejmowane, nie powinien być zaskoczeniem - ład światowy ukształtowało zwycięstwo Aliantów w II wojnie światowej, a następnie kryzysy naftowe i powstanie specyficznego obiegu kapitału na świecie. Wszystko to odbyło się z pominięciem krajów członkowskich BRICS, które wówczas albo nie istniały, albo nie miały żadnej roli w gospodarce światowej.

Mało do powiedzenia

Kilkadziesiąt pkt. proc. światowego PKB później, kraje rozwijające chciałyby mieć więcej do powiedzenia (stąd np. próby reform MFW) i BRICS można postrzegać jako jeden z wehikułów mających taki cel. Współczesny ład światowy formalnie zasadza się na wolnym przepływie kapitału i wolnym handlu, płynnych kursach walutowych oraz multilateralnych instytucjach pożyczkowych i pomocowych (Bank Światowy, MFW, etc.).

Nieformalnie obejmuje to też dolara jako najważniejszej waluty rozliczeniowej i transakcyjnej oraz pewne cechy strukturalne głównych gospodarek: uporczywe deficyty handlowe USA, nadwyżki handlowe eksporterów surowców, merkantylistyczne polityki kursowe, kapitałowe i handlowe gospodarek azjatyckich, itd.

Wspólna waluta

Ekonomiści w notatce ocenili, że idea wspólnej waluty BRICS jest pomysłem PR-owym bez ikry, a każda wspólna waluta tych państw (przy założeniu, że rozrzucone po wszystkich stronach świata kraje mogłyby taką stworzyć) byłaby prawdopodobnie mocno powiązana z juanem (jako walutą najsilniejszej "literki" z BRICS).

REKLAMA

Z kolei juan może być przedmiotem dywersyfikacji cudzych rezerw, ale jego globalna rola jest bardzo ograniczona z uwagi na zamknięty charakter chińskiej gospodarki oraz tamtejszych rynków kapitałowych i politykę gospodarczą gwarantującą duże nadwyżki handlowe. Innymi słowy, to Chiny potrzebują innych walut, a nie świat potrzebuje chińskiej waluty. Gdyby jednak potrzebował, ani nie może jej łatwo dostać, ani nie jest dostarczana w należytej ilości.

Chiny toną w dolarach płaconych im za eksport netto i (i inne kraje z podobnymi problemami) mogą narzekać na wymuszoną akumulację amerykańskich papierów skarbowych, ale nie ma tutaj sensownej alternatywy, poza papierami innych państw Zachodu.

Nowy Bank Rozwojowy

Jakkolwiek trudno byłoby to przyznać im wprost, kraje BRICS są również beneficjentami obecnego ładu światowego. Prawdopodobnie jedynym konkretnym owocem, jaki wydał z siebie BRICS, jest Nowy Bank Rozwojowy z siedzibą w Szanghaju, który dysponuje aktywami o wartości 100 mld dolarów i stanowi alternatywne źródło finansowania dla rządów, prawdopodobnie preferowane nad instytucje kontrolowane tylko przez Chiny.

W praktyce uruchomiono jedynie część dostępnych środków - według stanu na dziś NDB udzielił pożyczek o łącznej wartości 33 mld dolarów, z czego większość wypłacono w dolarach. Dla porównania grupa Banku Światowego rocznie wypłaca mniej więcej 3-krotnie większe środki. "NDP oprócz bycia alternatywą dla innych instytucji ma pewną wartość dodaną z uwagi na promowanie finansowania w walutach krajowych" - napisano w notatce.

REKLAMA

Czytaj także:

PolskieRadio24.pl/ IAR/ Pekao/ mib

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej