Orlen: paliwa nie zabraknie
Kurs giełdowy benzyny - w oparciu o który koncerny energetyczne, jak np. Orlen, sprzedają paliwo - osiągnął wczoraj najniższy poziom w tym roku. W ostatnim czasie spadły również notowania ropy naftowej. Opozycja krytykuje Orlen za obniżkę cen, a z drugiej strony straszy, że w Polsce zabraknie paliwa.
2023-10-06, 13:25
Media co jakiś czas obiegają zdjęcia i filmy ze stacji Orlenu, na których tymczasowo zabrakło benzyny lub diesla. Taką informację zgłosił nam dziś również czytelnik portalu PolskieRadio24.pl. Wynika z niej, że na jednej ze stacji paliw w Warszawie nie ma benzyny 95. Orlen od dłuższego czasu zapewnia, że paliwa w Polsce nie zabraknie, a ewentualne problemy z tankowaniem pojazdu mogą być tylko tymczasowe i wynikają z nieuzasadnionego tankowania paliwa "na zapas", w dużych ilościach.
Kierowcy ofiarą propagandy opozycji
- W pewnym momencie na stacji może zabraknąć paliwa. Staramy się robić wszystko, żeby do tego nie dochodziło, ale czasami jest to niezależne od nas, bo np. cysterna z przyczyn losowych nie dojechała na czas. Zdarza się też i tak, choć rzadziej, że zaskakuje nas wzmożony ruch klientów, którzy ponadnormatywnie wykupują paliwo. Tak było na przykład na początku wojny na Ukrainie, kiedy kierowcy zaczęli się obawiać, że paliwa zabraknie - mówi portalowi PolskieRadio24.pl właściciel jednej ze stacji paliw.
Mężczyzna pragnie zachować anonimowość, aby nie zrazić do siebie klientów, ale to właśnie ich wskazuje jako przyczynę problemów, jakie tymczasowo pojawiają się obecnie na niektórych stacjach. - Po tym jak ceny paliw na stacjach spadły poniżej 6 zł za litr, ludzie zaczęli tankować na zapas. I to nie chodzi wcale o te przyczepki z wielkimi baniakami, bo mam i takich klientów, co przyjeżdżają osobowym autem, leją do pełna, po czym otwierają bagażnik i wyciągają dwa kanistry. I każda taka osoba to właśnie to ponadnormatywne zużycie - stwierdza rozmówca portalu PolskieRadio24.pl.
REKLAMA
Zachowanie kierowców może być podyktowane obawą przed tym, że ceny paliw na stacjach, które spadły w trakcie kampanii, po wyborach znowu zaczną rosnąć. Taki scenariusz serwuje Polakom opozycja. Z drugiej strony jej politycy straszą, że w Polsce zabraknie paliwa, a obrazki z niektórych stacji, które trafiają do mediów, tylko potęgują ten strach. Polscy kierowcy są więc ofiarą propagandy opozycji, o czym szybko przekonujemy się po wizycie na jednej ze stacji.
- Dlaczego leje pan na zapas? - pytamy właściciele czerwonego peugeota, który po zatankowaniu do pełna i dokonaniu opłaty w kasie wrócił do pojazdu, otworzył bagażnik i wyjął cztery kanistry, które napełnia po kolei. Jeden z kierowców, stojący na końcu kolejki do dystrybutora, traci cierpliwość i odjeżdża z piskiem opon. - A wiadomo, czy nie zabraknie tego paliwa? - odpowiada mężczyzna. Rozmówca portalu PolskieRadio24.pl tłumaczy, że widział materiał w telewizji, z którego wynikało, że na stacjach brakuje paliw, i od tamtej pory stara się tankować na zapas. - Nie w publicznej telewizji, tej drugiej. Nie zawsze im wierzę, ale w tej sprawie wolą być ostrożny - dodaje.
Orlen: paliwa nie zabraknie
Opozycja straszy Polaków tym, że na stacjach zabraknie paliw. Jej politycy chętnie dzielą się w mediach społecznościowych zdjęciami z miejsc, gdzie taka sytuacja miała miejsce. Zarówno Orlen, jak i rząd zapewniają, że w Polsce nie zabraknie paliwa.
- Wszystkie możliwości logistyczne Orlenu i spółek podległych są w tej chwili uruchomione, aby na wszystkich stacjach paliwo było dostępne cały czas - zapewnia rzecznik rządu Piotr Müller. Przyznaje, że zdarzyły się pojedyncze sytuacje, że paliwo nie było dostępne, ale wynikało to głównie z pojawiających się w mediach komunikatów o tym, że paliwa może zabraknąć.
REKLAMA
- W niektórych miejscach pojedyncze przypadki takie się zdarzyły, natomiast one są na bieżąco uzupełniane. To, że na pojedynczych stacjach zdarzają się takie kilkugodzinne przestoje, jest od razu naprawiane, od razu tam są wysyłane cysterny - powiedział Piotr Müller.
Orlen od kilkunastu dni apeluje do kierowców o to, aby nie tankowali na zapas. Jednocześnie zapewnia, że dostawy do stacji nie są zagrożone. Spółka zapewnia, że jest w stanie "skutecznie zabezpieczać zapotrzebowanie całej Grupy Orlen", m.in. dzięki wykorzystaniu synergii wynikających z fuzji, optymalizacji procesów zakupowych i korzystnym formułom zakupowym.
- Polityka ta będzie kontynuowana, dlatego przy wyłączeniu nieprzewidzianych wahań czy zdarzeń na rynku, na które koncern nie ma wpływu, scenariusz braku paliw bądź nagłego wzrostu cen nie zagraża Polsce - mówi na filmie opublikowanym w mediach społecznościowych Orlenu Adam Kasprzyk, dyrektor do spraw komunikacji korporacyjnej w Orlenie. - Apelujemy o niekupowanie paliwa na zapas, tak by umożliwić normalną pracę siłom logistycznym obsługującym stacje na co dzień - dodaje.
Kurs paliw gotowych spada, tanieje też ropa
Opozycja uważa, że paliwa może zabraknąć, ponieważ ceny na stacjach są w jej ocenie sztucznie zaniżane przed wyborami. - PiS wpadł na ten sam pomysł co Viktor Orban. Orban przed wyborami na Węgrzech obniżył ceny paliw, ale tuż po zamknięciu lokali wyborczych te ceny po prostu poszybowały w górę i ludzie musieli zapłacić dużo, dużo więcej - powiedział podczas jednej z konferencji prasowy poseł KO Dariusz Joński. Jego zdaniem "Kaczyński robi dokładnie to samo". Wtórują mu eksperci związani z opozycją. - Zrobić dobrze PiS-owi. To jedyny czynnik, który dyktuje dziś ceny na stacjach - wypalił w TOK FM Jacek Krawiec, prezes Orlenu w latach 2008-2015.
REKLAMA
Opinie opozycji oraz jej ekspertów są jednak oderwane od sytuacji rynkowej i wywołują niepotrzebną panikę wśród części społeczeństwa. Ceny hurtowe zarówno w Polsce, jak i w całej Europie ustalane są przede wszystkim w oparciu o notowania gotowych produktów paliwowych, czyli benzyny i diesla, na europejskich giełdach. O tym kursie decydują czynniki rynkowe, czyli relacja pomiędzy popytem a podażą. Obecne obniżki cen paliw na stacjach są podyktowane sytuacją rynkową i wbrew temu, co twierdzą niektórzy eksperci, mogą utrzymać się również po wyborach.
- Ci doradcy opozycji są naprawdę komiczni. Pamiętam, jak w TVN24 zasiedli profesorowie, ekonomiści i mówili tak: inflacja na poziomie 18 proc. utrzyma się przez dwa lata, nie jest możliwe, że spadnie w 2023 r. poniżej 10 proc. Mamy wrzesień, inflacja jest poniżej 10 proc. - powiedział w "Super Expressie" wiceminister rozwoju i technologii Waldemar Buda. Stwierdził, że "straszenie jest rolą opozycji, a PKN Orlen zawsze miał najniższe ceny w Polsce". Dodał, że ceny paliw po wyborach będą zależeć od sytuacji rynkowej, kursu baryłki ropy czy dolara. - Uważam, że nie powinno być żadnych znaczących podwyżek - powiedział Buda.
Wczoraj kurs benzyny na giełdzie osiągnął poziom najniższy w tym roku. W pewnym momencie była ona wyceniana po 2,17 dolara za galon (niecałe 4 l). Ostatnio podobny kurs benzyny zanotowano w grudniu 2022 roku. Spada również cena diesla.
Kurs złotego mimo decyzji Rady Polityki Pieniężnej o obniżeniu stóp procentowych o 25 punktów bazowych umocnił się względem dolara do 4,36 zł. To wciąż o kilkanaście groszy więcej niż przed wrześniową obniżką stóp, ale widać wyraźnie, że złoty nadrabia dystans. Lepsze dane napływają również w ostatnich dniach ze światowych giełd w sprawie notowań ropy naftowej. Baryłka na giełdzie w Londynie kosztuje obecnie nieco około 84 dolarów - to o 10 dolarów mniej niż w szczytowym momencie września. To wszystko sprawia, że w kolejnych dniach ceny paliw na stacjach mogą jeszcze spaść. Warto mieć to na uwadze, gdy zdecydujemy się zatankować na zapas.
REKLAMA
MF, PolskieRadio24.pl
REKLAMA