Jan Weber. "Jego audycje w radio były genialne, a wiedza powalająca"
31 lat temu, 20 października 1992 roku, zmarł w Warszawie Jan Weber, który jak nikt na antenie Polskiego Radia, ale też i w Polskiej Telewizji, potrafił przybliżać słuchaczom i widzom piękno muzyki poważnej... nie tylko tej pianistycznej, choć tu był znawcą wręcz niedoścignionym.
2023-10-20, 05:30
Popularyzator muzyki
W Polskim Radiu pracował od 1956 roku i od tego czasu pojawiło się kilka jego cyklicznych audycji, pełnych gawędy, anegdot, ale przede wszystkim przebogatej wiedzy. Przygotowując się do pracy dziennikarza radiowego, ukończył muzykologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Radio i telewizja nie były jedynymi miejscami jego pracy - pisał ogromne ilości recenzji i relacji związanych ze światem muzycznym i płytowym. Jego charakter popularyzowania niełatwej przecież w percepcji muzyki był chyba najjaśniejszym elementem przybliżenia tej sztuki całym pokoleniom.
Posłuchaj
Do historii przejdą jego cykliczne audycje radiowe, jak choćby te w radiowej Trójce: "Koncerty zatrzymane w czasie", "Niezapomniane koncerty fortepianowe" czy "Wielki pianista Vladimir Horowitz". Był niedoścignionym znawcą pianistyki ze szczególnym uwzględnieniem twórczości Fryderyka Chopina i Ferenca Liszta, a także umiejętności wykonawczym Vladimira Horowitza czy Krystiana Zimermana. Tu na szczególną uwagę zasługuje choćby słynna cykliczna audycja zatytułowana "Reminiscencje muzyczne". To wszystko w Polskim Radiu, w Polskiej Telewizji pojawiał się z programem "Rozmowy o muzyce".
Posłuchaj
REKLAMA
"Dowcipny, inteligentnie złośliwy"
Pisarz i humanista Maciej Pinkwart tak na swoich stronach opisuje historie związane z Janem Weberem: "To był wspaniały człowiek, ten Jan Weber. Jego audycje w radio były genialne, a wiedza – powalająca. Porównywanie interpretacji, wspaniałe anegdoty, doskonałe w każdym calu audycje (jego "Reminiscencje muzyczne" w Trójce do dziś nie znalazły nawet nędznych naśladowców) uczyniły dla propagowania muzyki poważnej więcej, niż całe pokolenia popularyzatorów. Był nadzwyczajnie kompetentny, ale bez cienia gwiazdorstwa. Opowiadał o muzyce i muzykach, a nie o sobie na tle muzyków... W telewizji wypadał już nieco gorzej niż w radiu, bo telewizja raczej w ogóle nie jest dla skromnych. Krążyło o nim mnóstwo anegdot, w tym ta, którą wybitnemu radiowcowi trudno przypisać. Weber, dysponujący charakterystycznym niezbyt nośnym głosem i wyraźną, choć dość specyficzną dykcją, uśmiechał się rzadko i to samymi kącikami ust – choć był człowiekiem dowcipnym, momentami nawet inteligentnie złośliwym. Brało się to stąd, że z jakichś tam przyczyn dość wcześnie stracił zęby i nosił sztuczną szczękę. Ale nosił ją przeważnie... w kieszeni. Nauczył się mówić bez niej i tak funkcjonował przez wiele lat za mikrofonem. Zęby wkładał tylko do jedzenia, i to jedynie wtedy, gdy naprawdę musiał. Ale nieraz zdarzało mu się w roztargnieniu wyjąć szczękę z kieszeni marynarki i bawić się nią bezwiednie na biurku, wprawiając w konsternację rozmówcę. Może dlatego nie lubił występować w telewizji?"
Posłuchaj
Znany dziennikarz muzyczny Tomasz Szachowski pisze wręcz, że "Jan Weber to postać, która jest perłą w historii radia", po czym dodaje: "On był bardzo ciekaw ludzi. Szybko nawiązywał kontakty. Przy pierwszym spotkaniu do 5 rano rozmawialiśmy nie tylko o koncertach fortepianowych, ale w ogóle o muzyce. Tak rozpoczęła się moja znajomość z Janem Weberem".
Tomasz Szachowski: Jan Weber to postać, która jest perłą w historii radia
Kliknij w obrazek i przenieś się w czasie, w podróż zapisaną w ogromie archiwalnych dźwięków:
***
PP
REKLAMA