Zielony Ład zabójstwem dla Europy? "Pod pozorem ekologii nadwyręża się bezpieczeństwo żywnościowe"

Europejski Zielony Ład, czyli promowana przez Unię Europejską polityka zielonej transformacji, ma – zgodnie z założeniami – przeobrazić Europę w "zieloną wyspę". Idea zielonej energii, zeroemisyjnych miast, w czasach, gdy w Europie ponownie mamy do czynienia z wojną, kryzysem ekonomicznym i niekontrolowaną migracją, wydaje się coraz większym wyzwaniem. Zdaniem dr. Tomasza Teluka, prezesa Instytutu Globalizacji, cały projekt to przede wszystkim ogromny wydatek finansowy dla państw, które obecnie zmagają się z o wiele istotniejszymi sprawami.

2023-10-26, 12:50

Zielony Ład zabójstwem dla Europy? "Pod pozorem ekologii nadwyręża się bezpieczeństwo żywnościowe"
Europejski Zielony Ład może okazać się zbyt kosztowny dla krajów UE. Foto: shutterstock/vchal

Temat "zielonej transformacji" w Europie powrócił przy okazji proponowanych przez Parlament Europejski zmian w traktatach UE. Główne proponowane zmiany, to – zdaniem ekspertów – eliminacja zasady jednomyślności (weta) w głosowaniach w Radzie UE w 65 obszarach i masowy transfer kompetencji z poziomu państw członkowskich na poziom UE, m.in. poprzez utworzenie 2 nowych kompetencji wyłącznych UE (art. 3 TFUE) oraz znaczne rozszerzenie kompetencji dzielonych (art. 4), które obejmowałyby 8 nowych obszarów, m.in. politykę zagraniczną i bezpieczeństwa, ochronę granic, leśnictwo, zdrowie publiczne, obronę cywilną, przemysł i edukację.

Utworzenie dwóch nowych kompetencji wyłącznych oznaczać może wzmocnienie roli UE także w kwestiach polityki klimatycznej.

Wielokrotnie podnoszona dyskusja na temat przekazania kompetencji ws. lasów z państw Wspólnoty na rzecz Brukseli oraz narzucania szybkich zmian i reform związanych z Europejskim Zielonym Ładem, ożywiła debatę o problemach związanych z "zieloną transformacją" w Europie.

Ogromne koszty "zielonej transformacji"

W "Tygodniku Gospodarczym", opublikowanym w połowie października, Polski Instytut Ekonomiczny podkreślił, że zielona transformacja mocno zadłuży świat, znacznie zwiększając dług publiczny. "W połowie tego stulecia koszty transformacji podniosą światowy dług publiczny od 9,3 do 15,8 proc." – ocenił PIE. 

REKLAMA

Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), na który powołuje się PIE, prognozuje wzrost światowego długu w relacji do PKB w kolejnych latach. Zaznaczono, iż koszty mocno uwidoczniają się w latach 2030-2050, na które to zaplanowane są główne zmiany związane z "zieloną transformacją".

"W głównych scenariuszach analitycy Funduszu wskazują, że w połowie bieżącego stulecia koszty związane z transformacją będą podnosić światowy dług publiczny od 9,3 proc. do 15,8 proc. Będzie to m.in. efekt słabszych wyników budżetu – fundusz szacuje, że średnio na świecie saldo budżetowe bez kosztów obsługi długu pogorszy się o ok. 0,4 proc. PKB" – wskazuje PIE.

Zdaniem ekspertów głównym czynnikiem zwiększającym koszty będą inwestycje związane z "zieloną transformacją". Mają one bowiem odpowiadać za 75 proc. zmian.

"Długoterminowym szacunkom towarzyszy wysoka niepewność. Zagrożeniem są tzw. »wąskie gardła« – możliwe zakłócenia dostaw surowców krytycznych czy problemy z utrzymaniem aktywów paliw kopalnych" – zauważa PIE.

REKLAMA

Kosztowna transformacja energetyczna Kosztowna transformacja energetyczna

Co ze sprawiedliwą transformacją?

PIE podkreśla także problem nierównych możliwości transformacji. Zdaniem ekspertów Instytutu w dłuższej perspektywie to właśnie "sprawiedliwa i akceptowalna zielona transformacja" będzie największym wyzwaniem.

"Analitycy MFW wskazują, że polityka gospodarcza państw rozwiniętych będzie musiała równoważyć trzy priorytety: realizację dojścia do celów klimatycznych związanych z Porozumieniem Paryskim, zarządzanie kosztami budżetowymi oraz kosztami społecznymi związanymi z transformacją" – podano w raporcie PIE.

Czytaj także: "Redukcja krajów UE do roli landów". Saryusz-Wolski o zmianie traktatów UE

Europejski Zielony Ład niesie za sobą ogromne koszty związane z transformacją, w tym także wszelkimi reformami prawnymi. Czy w obliczu tak dużych zmian, w okresie, w którym Europa zmaga się z wojną, politycznymi zawirowaniami oraz kryzysem migracyjnym, możemy w ogóle mówić o sprawiedliwej transformacji? Zdaniem dr. Tomasza Teluka w przypadku Unii Europejskiej, oprócz znacznych kosztów transformacji, mamy do czynienia także z lobbowaniem na rzecz dużych koncernów i "ochroną interesów największych firm: z Francji, Niemiec czy Belgii".

REKLAMA

– Zielony Ład to jeden z największych procesów transformacyjnych naszych czasów. Jeszcze rok temu Ernst & Young szacował koszty niezbędnych inwestycji na co najmniej bilion euro, a przypomnijmy, że było to jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie. Koszty będzie generował nie tylko pakiet Fit for 55 oraz postulat redukcji emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r. w stosunku do poziomów z 1990 r. i wymogi neutralności klimatycznej. Chodzi także o takie przepisy jak Rozporządzenie Przeciwko Wylesianiu (EUDR) oraz graniczny podatek węglowy (CBAM), generujące w swej istocie parapodatki, będące narzędziami rynkowego protekcjonizmu. Naturalnie chodzi o ochronę interesów największych firm z Francji, Niemiec czy Belgii. Pod pozorem ekologii nadwyręża się bezpieczeństwo żywnościowe Starego Kontynentu, a płacą za to konsumenci – twierdzi Teluk.   

Ucierpią lokalni, zyskają zagraniczni

Europejski Zielony Ład może okazać się jednocześnie zbawienny dla środowiska naturalnego Europy, jak i zabójczy dla rodzimych, małych przedsiębiorców. Zdaniem Teluka projekt wymaga całkowitej rewizji i dogłębnych zmian względem problemów i wyzwań, jakie przyniosły wojna na Ukrainie, pandemia COVID-19 oraz kryzys na rynku energetycznym.

– Jeśli Bruksela rzeczywiście opiera się na ekologii, powinna zauważyć, że kraje rozwijające się z Ameryki Południowej oraz Azji Południowo-Wschodniej dokonały ogromnego wysiłku, zatrzymując wycinkę lasów tropikalnych, poprzez własne wewnętrzne regulacje. Według najnowszego raportu Światowego Instytutu Zasobów takie kraje jak Indonezja, Kostaryka, Malezja czy Wietnam osiągnęły redukcję wycinek na poziomie 45-64 proc. To duży, wręcz historyczny sukces. W Malezji odpowiadają za to systemy certyfikacji oraz kontroli plantacji. Można więc powiedzieć, że produkty z tych krajów stają się coraz bardziej ekologiczne – zaznaczył.

Czytaj także: "Skorzystają Niemcy i Francja, pozostali stracą". Czarnecki o propozycjach zmian w UE

REKLAMA

Wspomniane pozaeuropejskie produkty mogą w krótkiej perspektywie czasu okazać się zbyt konkurencyjne dla małych, europejskich przedsiębiorców, którzy nie będą w stanie sprostać skomplikowanym europejskim wymogom. Pojawia się więc problem wyparcia, przez np. azjatyckich gigantów, europejskich producentów, dla których koszty "zielonej transformacji" stają się zbyt duże.

- Unia Europejska powinna patrzeć globalnie na problem współpracy z Azją. Dla decydentów priorytetowe powinny stać się kwestie bezpieczeństwa żywnościowego oraz zabezpieczenia rynków i łańcuchów dostaw, także na wypadek sytuacji kryzysowych. Jeśli Bruksela będzie prowadzić jednostronną politykę protekcjonistyczną wobec Azjatów, miejsce europejskich klientów zajmą Chiny. Stracą też konsumenci, bo protekcjonizm zawsze oznacza mniejszą konkurencję i wyższe ceny – zaznaczył.

Dodał jednocześnie, że przykładem dobrego postępowania jest Polska, która w czasie pandemii COVID-19 stawiała na lokalne dostawy, zabezpieczenie rodzimych producentów żywności w obliczu zerwanych międzynarodowych łańcuchów dostaw.

– Jesteśmy na to szczególnie uczuleni tutaj w Europie Środkowo-Wschodniej, która będzie ponosiła największe koszty Zielonego Ładu – podsumował dr Tomasz Teluk.

REKLAMA

Forsal/PIE/MFW/as

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej