Elektryczne autobusy w Gdańsku wielkim rozczarowaniem. Pokonują o połowę krótsza trasę, niż zakładano
To miał być wielki skok Gdańska do świata elektromobilności. Miasto zamówiło 18 autobusów za kwotę ponad 60 mln zł. Gdy pojazdy wyjechały na ulice Gdańska, okazało się, że zamiast 400 km na jednym ładowaniu przejeżdżają około 250 km. Pojazdy stają w niespodziewanych miejscach, a mieszkańcy nie mogą na czas dojechać do domu, pracy czy szkoły.
2023-11-13, 16:00
Na początku października flotę miejskiej spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje zasiliło 18 autobusów elektrycznych - 10 standardowych i 8 przegubowych MAN Lion’s City E. Autobusy te dzięki wykorzystaniu energii elektrycznej, zamiast tradycyjnego paliwa, mają przyczynić się do redukcji zanieczyszczenia powietrza i hałasu w mieście.
Prezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz, zachwalała tę inwestycję.
- Robimy to dla nas, ale także dla najmłodszych, dla kolejnych pokoleń, aby żyli w takim klimacie, który będzie niezmieniony albo przynajmniej nie pogorszony, żeby powietrze było czyste - mówiła Aleksandra Dulkiewicz.
Niestety już po miesiącu zakupione autobusy ujawniły poważne wady. Bardzo szybko okazało się, że gdańskie elektryki mają poważny problem z "paliwożernością". Producent deklaruje, że na jednym ładowaniu są w stanie pokonać nawet 400 km. W realnych warunkach okazało się jednak, że zasięg pojazdów jest dwukrotnie mniejszy.
REKLAMA
Kierowcy autobusów, by dojechać do zajezdni, mieli rezygnować z ogrzewania czy dodatkowego oświetlenia w części pasażerskiej.
Elektryki rozczarowały
Opozycja nie pozostawia suchej nitki na zakupie elektrycznych pojazdów na potrzeby komunikacji miejskiej.
- Zakup autobusów elektrycznych przez miasto Gdańsk zaczyna przypominać inne "wielkie" inwestycje ekipy Aleksandry Dulkiewicz, jak "Mevo" (system współdzielonego roweru miejskiego - przyp. red.) czy "Fala" (elektroniczny bilet - przyp. red). Dziś słyszymy o 40 tys. zł kary co jest kwotą śmieszną przy ponad 60 mln zł wartości zamówienia - mówi dla portalu PolskieRadio24.pl Przemysław Majewski, gdański radny PiS.
- Niestety nie zadbano o sposób ładowania na pętlach, fetyszyzując 400 km maksymalnego zasięgu, a dziś widzimy, że te błędy się mszczą, gdy "elektryki" wypadają z kursów lub stoją z awariami w różnych częściach miasta - dodaje radny.
REKLAMA
- Mandat europosła mimo zarzutów i aresztu. Włodzimierz Karpiński wkrótce wyjdzie na wolność
- Gdańsk: mieszkania komunalne za łapówki. Dwie b. urzędniczki usłyszały wyrok
mn
REKLAMA