Płodność zależy od stanu zdrowia. Dlatego Polacy coraz częściej wybierają naprotechnologię
W audycji "Sygnały dnia" w Programie 1 Polskiego Radia Wanda Nowicka z Lewicy stwierdziła, że naprotechnologia nie jest metodą naukową. Podała też liczby, które jej zdaniem kwestionują skuteczność tej metody, a dają przewagę in vitro. Jak ma się to do statystyk z gabinetów ginekologicznych, gdzie naprotechnologia jest stosowana, i do wyników badań? Dlaczego ginekolodzy rezygnują z prowadzenia intratnych procedur in vitro na rzecz naprotechnologii? Czym jest ta metoda, która traktuje człowieka holistycznie, i jakie przynosi owoce?
2023-11-30, 20:00
- Naprotechnologia, umówmy się, to nie jest żadna metoda - powiedziała Wanda Nowicka z Lewicy. Jej zdaniem to "pseudometoda zwodząca kobiety". - Rząd Morawieckiego wyłożył na nią miliony złotych, a koszt urodzenia jednego dziecka wynosił 1,5 mln zł - dodała.
Pytanie co pani poseł rozumiała przez "naprotechnologię"? W tym kontekście warto dodać, że środki, o których mówiła polityk Lewicy, zainwestowane zostały m.in. w powstanie i wyposażenie ośrodków w bardzo specjalistyczny i kosztowny sprzęt, który cały czas służy do leczenia borykających się niepłodnością. Miały one i mają też duży wpływ na poprawę stanu zdrowia par z nich korzystających.
A na czym polega naprotechnologia
Dr Natalia Suszczewicz jest lekarzem specjalistą położnictwa i ginekologii, w trakcie specjalizacji z immunologii klinicznej, a także andrologiem klinicznym PTA oraz certyfikowanym lekarzem w American Academy of FertilityCare Professionals. W swojej pracy stara się stosować m.in. naprotechnologię. Związana jest też z Fundacją ProCreatio, w której dzieli się wiedzą i doświadczeniem, zarówno z pacjentami, jak i z innymi lekarzami. Wielu z nich wcześniej zajmowało się procedurą in vitro, ale z powodu jej nieskuteczności stara się szukać wielospecjalistycznego podejścia do leczenia niepłodności.
- Naprotechnologia, to jeden z elementów przyczynowego leczenia niepłodności pozwalającego wykryć zaburzenia zdrowia, te związane z poczęciem, ale także inne, które nie są diagnozowane przy procedurze in vitro. Tymczasem tak naprawdę mogą być kluczowe nie tylko dla poczęcia potomstwa, ale także dla przeżycia i utrzymania zdrowia, w tym prokreacyjnego - tłumaczy dr Natalia Suszczewicz. - Wśród często pomijanych w diagnostyce chorób wpływających na płodność są m.in. celiakia, atypowe infekcje szyjki i jamy macicy, żylaki powrózka nasiennego i inne zaburzenia m.in. endokrynologiczne, immunologiczne, genetyczne, andrologiczne czy urologiczne. To dopiero dzięki wyleczeniu tych chorób pacjentom na trwałe przywracane jest zdrowie, także prokreacyjne - dodaje.
REKLAMA
Skuteczność naprotechnologii
Dr Natalia Suszczewicz podkreśla, że in vitro jest metodą mało skuteczną. - Według ESHRE w większości krajów tylko u ok. 20-30 proc. par, spośród tych, u których udał się transfer zarodków (a to już zaawansowany etap procedury), cały proces leczenia zakończył się urodzeniem dziecka. Łatwo dla zachęty pacjentów podawać statystyki uzyskanych pozytywnych testów ciążowych, ale to o narodziny zdrowego potomstwa chodzi cierpiącym z powodu niepłodności parom.
- Tymczasem skuteczność przyczynowego leczenia niepłodności może sięgać nawet 70 proc. w zależności od jej przyczyny. Uwzględnia ono procedury chirurgiczne, takie jak: udrożnienie jajowodów, usunięcie zrostów, usunięcia ognisk endometriozy, operacje żylaków, powrózka nasiennego, które nieleczone w późniejszym czasie życia dają wiele różnych negatywnych skutków chorobowych, a wyleczone przywracają zwykle trwale zdrowie pacjentów - podkreśla lekarz. - Jest teraz coraz więcej pacjentów, którzy są świadomi swojego zdrowia i nie chcą właśnie procedury in vitro bez pogłębionej diagnostyki. A takiej niestety w klinikach in vitro zwykle się nie prowadzi. Pacjenci są głównie kwalifikowani, a choroby, które im towarzyszą, często niedające jeszcze innych objawów niż niepłodność na co dzień, nieleczone trwale upośledzają płodność - dodaje. Płodność to czuły barometr zdrowia.
- Do poradni, gdzie pracuję, zgłaszają się np. pacjenci z otyłością, nieświadomi, że nadmiar tkanki tłuszczowej generuje stan zapalny i zaburzenia hormonalne, czy np. pacjenci palący nieświadomi, że to, czy są w stanie zajść w ciąże, zależy od całościowego dobrostanu ich organizmu. Bywają pacjenci skrajnie przepracowani lub zaniedbani, z wieloma niedoborami, a do przywrócenia zdrowia jest potrzebny ich własny wysiłek i wprowadzenie zdrowych nawyków. To jest wymagające, niestety nie uzyskuje się natychmiast gotowego efektu - podkreśla dr Suszczewicz.
16 lat doświadczenia
O skuteczności holistycznego podejścia do człowieka mówi też dr Tadeusz Wasilewski. Lekarz 14 lat zajmował się programem in vitro. 16 lat temu zaczął leczyć w ramach naprotechnologii i z perspektywy kilkunastu lat doświadczeń docenia holistyczne podejście do płodności. Podkreśla, że skuteczność zapłodnienia w jednym podejściu w ramach in vitro to zaledwie 15-30 procent, potrzebne jest więcej prób stymulacji hormonalnej. Wyjaśnia, że sumaryczna skuteczność jest mierzona w trzech próbach in vitro (jedna próba nie daje rezultatów) szacuje się, że wynosi ona 50-60 procent. - Czyli na 3 podejścia na 100 pacjentek około 50-60 będzie w ciąży - mówi ginekolog.
REKLAMA
Ginekolog zwraca uwagę, że niepłodność jest skutkiem wielu chorób czy niedomagań w organizmie kobiety lub mężczyzny. Nowoczesna medycyna, jaką jest naprotechnologia, diagnozuje przyczyny, co przekłada się na skuteczne leczenie niepłodności. - Poprzez leki, dietę, eliminację np. stanów zapalnych, a także dzięki odpowiedniej chirurgii w obrębie miednicy mniejszej, skuteczność w ciągu dwóch lat diagnostyki i leczenia - tyle samo ile zajmują 3 próby in vitro - w ramach ochronnej medycyny prokreacyjnej daje gwarancję poczęcia w granicach 60-80 procent - wskazuje dr Wasilewski.
Statystyki skuteczności leczenia przyczyn niepłodności
Joseph Stanford z Uniwersytetu Utah wraz z dr. Philem Boyle'em od lat prowadzi statystyki dotyczące przyczynowego leczenia niepłodności. Ich badania pokazały, że skuteczność leczenia przyczynowego niepłodności u pacjentek starszych, po niedanych próbach in vitro, wynosi od 40 do 50 proc.
Także naukowcy pomagają kobietom leczyć przyczyny niepłodności także na polskim podwórku, np. w warszawskim Instytucie Rodziny dr n. med. Radosław Maksym przeprowadza zabieg diagnostyczno-leczniczy podania lipiodolu do jamy macicy i jajowodów, a na ok. 300 pacjentek po ok. 4-5 latach niepłodności uzyskano po zabiegu ok. 47 proc. ciąż naturalnych. Sukcesy ma także Szpital Kliniczny SPSK nr 4 w Lublinie, gdzie w Zakładzie Radiologii Inwazyjnej udrażnia się jajowody ze skutecznością ok. 93 proc. To wpływa na wzrost liczby poczęć dzieci u wcześniej niepłodnych par na poziomie powyżej 30 proc.
Na stronie Polskiego Towarzystwa Zdrowia Prokreacyjnego i Leczenia Niepłodności można znaleźć więcej informacji na temat przyczynowego leczenia niepłodności.
REKLAMA
Dar rodzicielstwa
- Naprotechnologia to nie jest alternatywa dla in vitro. To dwie różne rzeczy. Naprotechnologia to dobra medycyna, która skupia się na szukaniu przyczyn zaburzeń zdrowia, dzięki temu pozwala na odzyskiwanie zdrowia, a także poczęcie drogą naturalną. Pierwszym celem naprotechnologii jest zdrowie pacjentów, a nie za wszelką cenę poczęcie - podkreśla Małgorzata Bechler, która jest instruktorem modelu Creighton, wspierającego lekarzy stosujących naprotechnologię. Pani Małgorzata sama zbiera owoce metody holistycznie podchodzącej do płodności człowieka. Po poronieniu pierwszego dziecka, dzięki odpowiedniej diagnozie, ma dziś ośmioletnią córeczkę, a teraz spodziewa się kolejnego dziecka.
Posłuchaj
- Działania prospołeczne rządu PiS. Od 2015 roku bezpośrednio do Polaków trafiły ponad 402 mld złotych
- Kryzys demograficzny. Papież: narodziny dzieci są podstawowym wskaźnikiem, by zmierzyć nadzieję narodu
- Zika: WHO czeka na narodziny dzieci chorych matek. To będzie potwierdzenie
Wanda Nowicka: nikt nikogo nie zmusza do in vitro
kg/PR24/IAR
REKLAMA
REKLAMA