"Udział opozycjonistów z okresu PRL był symboliczny". Manasterski o demonstracji w obronie mediów publicznych

- Media i dziennikarze nie mogą się bać. Jeśli będą się zastanawiać, czy wolno im coś powiedzieć, to nie będzie już demokracji. Coś takiego dzieje się w Rosji, gdzie giną dziennikarze, a do więzień trafia się za mówienie o wojnie na Ukrainie - podkreślił w Polskim Radiu 24 Miłosz Manasterski z Agencji Informacyjnej.  

2023-12-14, 21:31

"Udział opozycjonistów z okresu PRL był symboliczny". Manasterski o demonstracji w obronie mediów publicznych
Manifestacja w obronie TVP na placu Powstańców Warszawy w Warszawie . Foto: PAP/Piotr Nowak

Przed siedzibą Telewizyjnej Agencji Informacyjnej przy Placu Powstańców Warszawy zgromadzili się w czwartek manifestanci w obronie mediów publicznychDemonstracja przed gmachem TAI została zorganizowana z inicjatywy działacza "Solidarności" i Klubów "Gazety Polskiej" Adama Borowskiego w reakcji na medialne zapowiedzi przedstawicieli koalicji rządowej dotyczące szybkich zmian w zarządach mediów publicznych.

Adam Borowski podkreślił, że organizatorami manifestacji są działacze podziemia antykomunistycznego, którzy "w latach osiemdziesiątych wielokrotnie płacili więzieniem za walkę o wolność słowa, a dziś ponownie stają w obronie wolności". Wśród zgromadzonych byli m.in. Andrzej Kołodziej, Krzysztof Wyszkowski, Andrzej Gwiazda, Joanna Gwiazda, i Jan Pietrzak.

"Media i dziennikarze nie mogą się bać"

Gość Polskiego Radia 24 podkreślił, że udział opozycjonistów z okresu PRL był symboliczny. - Wielu młodych ludzi nie ma pojęcia, jak wyglądał stan wojenny i wolność słowa w tamtym okresie. Pisma i książki były wydawane, była też telewizja i radio. Co z tego, skoro wszędzie istniał ten sam przekaz. We wszystkich mediach mówiono to, co życzyła sobie partia, po prostu funkcjonowała instytucjonalna cenzura. Czy dziś chcemy mieć taką cenzurę? Czy naprawdę nie obawiamy się sytuacji, że po zakneblowaniu tych największych, pozostaną tylko niewielkie, niezależne media, które będą zastraszane. Media i dziennikarze nie mogą się bać. Jeśli będą się zastanawiać, czy wolno im coś powiedzieć, to nie będzie już demokracji. Coś takiego dzieje się w Rosji, gdzie giną dziennikarze, a do więzień trafia się za mówienie o wojnie na Ukrainie - powiedział Miłosz Manasterski. 

- Nie wolno podnosić ręki na Telewizję Polską, a tak naprawdę na kadencyjność. W demokracji musi ona funkcjonować. To, że ktoś wygrywa wybory, nie oznacza, że wszystkie inne wybory zostają unieważnione. Każdy, kto ma kadencję, musi podać się do dymisji? Bez względu na to czy jest szefem NBP, prezydentem miasta czy marszałkiem województwa - dodał publicysta. 

REKLAMA

Posłuchaj

Miłosz Manasterski gościem Adriana Stankowskiego (Temat dnia/Gość PR24) 25:54
+
Dodaj do playlisty

Orzeczenie TK

Podczas demonstracji odczytano także fragment decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który na 16 stycznia 2024 r. wyznaczył rozprawę dotyczącą zgodności z konstytucją przepisów umożliwiających likwidację i rozwiązanie spółek kapitałowych stanowiących jednostki publicznej radiofonii i telewizji oraz pozwalających walnemu zgromadzeniu na odwołanie członków zarządu tych spółek.


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej