Kamil Stoch: Adam, dziękuję

Adam, dziękuję - tak w prostych słowach zwrócił się do Małysza zwycięzca ostatniego w tym sezonie konkursu Pucharu Świata na mamuciej skoczni w Planicy Kamil Stoch. Dla Orła z Wisły były to ostatnie pucharowe zawody w karierze.

2011-03-20, 14:03

Kamil Stoch: Adam, dziękuję
Kamil Stoch. Foto: fot. IAR

Sytuacja jest analogiczna do tej z 1995 roku - wówczas Małysz wygrał rywalizację w Pucharu Świata, a karierę kończył jego wielki idol Niemiec Jens Weissflog. Jest rok 2011. Stoch zwyciężył w Planicy, zaś zawodniczą przygodę ze sportem kończy Małysz.
Dla Stocha nie ma to jednak znaczenia. Jak podkreślił, nigdy nie będzie drugim Małyszem.

- Nigdy nie będę taki jak Adam. Jestem Kamilem Stochem i próbuję być sobą. Adam pozostanie zawsze Adamem i nikt nie będzie mógł go zastąpić - powiedział podopieczny Łukasza Kruczka.

Niedzielne zwycięstwo w Słowenii było jego trzecim w sezonie i jednocześnie w karierze. Wcześniej triumfował w Zakopanem i niemieckim Klingenthal.

- Każda wygrana pozostanie w mojej pamięci, bo każda cieszy tak samo. Sam na nie zapracowałem i nikt mi tego nie dał za darmo. Zakopane będzie jednak zawsze specjalnym miejscem w moim sercu - ocenił i dodał, że dzięki tym triumfom dostał większej energii do pracy.

REKLAMA

- Na pewno sukcesy w tym sezonie to koło zamachowe do przygotowań do następnego. Przyjechałem tutaj bronić pozycji dziesiątego zawodnika Pucharu Świata, a gdy wygrałem, potwierdziłem, że zapracowałem i zasłużyłem na to miejsce. Wiem, że od środka, od siebie, dostanę pozytywnej energii do dalszej pracy - powiedział i przyznał, że żałuje, iż sezon 2010/11 już się zakończył.

- Z drugiej strony myślę o następnym; mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej - dodał.
W Planicy pierwsza seria konkursowa, po której ze względu na trudne warunki wietrzne, odwołano drugą, ciągnęła się w czasie.

- Bardzo długo to wszystko trwało, przeciągało się i dużo czasu spędziliśmy u góry. Najważniejszym było utrzymać koncentrację i dobre przygotowanie do oddania skoku. Jak się jest na górze i konkurs trwa, a zawodnik wie, że przyjdzie jego kolej, nie myśli się o strachu. Poza tym mamy zaufanie do sędziów, że nie puszczą nas w takich warunkach, które zagrażałyby naszemu bezpieczeństwu - podkreślił Stoch.

W trakcie dekoracji, przed wejściem na najwyższy stopień podium, podszedł do stojącego na trzecim miejscu Adama Małysza, ukłonił się i zatańczył "Krakowiaka". - To była bardzo spontaniczna decyzja - zaznaczył.

REKLAMA

 

pk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej