Scholz traci poparcie. Chwilowo uratować go może walka z AfD. Ekspert OSW: rząd stracił kontrolę nad polityką migracyjną
Niemcy w najbliższym czasie będą musiały zmierzyć się z masą nawarstwiających się od lat problemów wewnętrznych. Jednym z nich jest polityka migracyjna. Hasło "otwartych drzwi" wiele kosztowało RFN. Jednak jak wskazują analitycy, to nie jedyne wewnętrzne sprawy kraju, które domagają się pilnej reakcji ze strony niemieckiego rządu. W tle pojawia się również kwestia zbliżających się wyborów.
Sabina Treffler
2024-01-25, 16:00
"Jeszcze nigdy żaden niemiecki rząd nie musiał się zmagać z tak wieloma problemami" - podało Deutsche Welle (DW). Wymieniono przy tym szereg kłopotów państwa spowodowanych rosyjską agresją na Ukrainę, jak niedobór energii, wzrostu jej cen czy inflację. "Państwo zareagowało różnymi formami pomocy finansowej, jednak kasa jest już pusta" - napisało DW.
Jak wskazują eksperci, to wina spóźnionych reakcji rządu Olafa Scholza. Socjaldemokratyczny polityk, który od grudnia 2021 roku kieruje koalicyjnym rządem złożonym z SPD, Zielonych i FDP, może mieć problemy. Według instytutu badania opinii publicznej Infratest-dimap tylko 19 proc. wyborców jest zadowolonych z pracy kanclerza. To najniższy wynik od 1997 roku, gdy szefem rządu był Helmut Kohl z CDU. Rok później polityk przegrał wybory.
Rosnące poparcie dla AfD
Jak pisze w swojej analizie Kamil Frymark, główny specjalista w Zespole Niemiec i Europy Północnej z Ośrodka Studiów Wschodnich, "dużo poważniejszym wyzwaniem dla elity politycznej RFN jest jednak utrata zaufania obywateli do państwa i panujące wśród nich przeświadczenie, że rząd stracił kontrolę nad szeroko pojętą polityką migracyjną".
Efektem tego jest rosnące poparcie antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Partia zajmuje drugie miejsce w sondażach tuż po CDU/CSU. We wschodnich landach, w których we wrześniu br. odbędą się wybory do władz landów (Saksonii, Turyngii i Brandenburgii), są najpopularniejsi, wyprzedzili nawet chadecję. AfD może tam liczyć na 30-procentowe poparcie.
REKLAMA
Jeszcze na początku stycznia br., w sondażu przeprowadzonym w Saksonii przez instytut badań opinii publicznej Civey i gazetę "Saechsische Zeitung", AfD uzyskała 37 proc., a CDU 33 proc. poparcia. Poparcie dla SDP, partii Olafa Scholza, w wyborach do parlamentu krajowego zadeklarowało zaledwie 3 proc. wyborców, co oznacza, że ugrupowanie nie przekroczyłoby progu wyborczego.
Sytuację wewnętrzną może jeszcze zaostrzyć nabrzmiewający kryzys gospodarczy, który zmusi władze do odpowiedzi na pytanie o podział dóbr i zasobów między obywateli a azylantów.
Konieczna reforma polityki azylowej
Kamil Frymark w swojej analizie wskazał, że lawinowy wzrost liczby wniosków o azyl przy jednoczesnej opiece państwa nad ponad 800 tys. uchodźców z Ukrainy doprowadził w Niemczech do wielowymiarowego kryzysu. Ponownie pojawiły się pomiędzy landami i federacją spory o finansowanie wciąż napływającej ludności. Samorządy odpowiedzialne za zakwaterowanie azylantów i opiekę nad nimi nie dysponują już wystarczającą liczbą miejsc dla nich.
REKLAMA
Ekspert wskazał także, że rząd Olafa Scholza rozpoczął spóźnioną, a przy tym ostrą pod względem retorycznym, ofensywę zmierzającą do ograniczenia nielegalnej imigracji. Podejmowane działania są niewystarczające, gdyż mają charakter zachowawczy i nie doprowadzą w najbliższym czasie do przełomu w polityce azylowej RFN.
Taki krok wymagałby ponadpartyjnej zgody na głęboką zmianę niemieckiego i europejskiego prawa oraz wynegocjowania szeregu porozumień międzynarodowych. Rozwiązania musiałby również uwzględnić problemy starzenia się niemieckiego społeczeństwa i poważnych luk na rynku pracy wśród chętnych do wykonywania poszczególnych prac, głównie fizycznych. Od lat wiadomo, że bez pozyskiwania imigrantów zarobkowych Niemcy nie utrzymają dotychczasowego poziomu życia i tempa rozwoju gospodarki.
Odwrócenie uwagi od problemu
Chwilowym punktem zwrotnym mogą okazać się weekendowe protesty (20-21.01) przeciwko kontrowersyjnym zamysłom AfD. Z ujawnionych ustaleń zespołu dziennikarzy śledczych wynika, że politycy AfD podczas tajnego spotkania w willi pod Poczdamem dyskutowali o planach przymusowego wysiedlenia z kraju imigrantów i "niezasymilowanych obywateli".
- Po tych protestach nastąpiło lekkie wahnięcie. Po raz pierwszy od połowy 2022 roku AfD trochę straciło. Nie sposób dziś powiedzieć, czy ta tendencja się utrzyma. Okaże się podczas wyborów - powiedział w audycji Programu 1 Polskiego Radia "Więcej świata" prof. Piotr Madajczyk z Instytutu Studiów Politycznych PAN.
REKLAMA
Fala demonstracji, która przetoczyła się przez blisko 100 niemieckich miast i zgromadziła ok. 1 mln ludzi, to szansa na odbudowanie zaufania do rządu Scholza. Ale 70-procentowego niezadowolenia z gabinetu nie odbuduje negatywna opinia o radykalnych planach innego ugrupowania, które dotąd nie rządziło.
Przygotowania do wyborów
Tak niskie notowania "wynikają m.in. z kłótni koalicyjnych, kryzysu uchodźczego i związanego z nim poczucia utraty kontroli przez państwo nad procesami migracyjnymi, niezgody na radykalną politykę klimatyczną oraz stagnacji gospodarczej". Jak wskazuje ekspert OSW, "skupienie uwagi na zwalczaniu AfD stanie się dla koalicji rządowej jednym z ważnych elementów kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu br.".
- W Niemczech trwa dyskusja wokół delegalizacji partii AfD. Chodzi o tajne spotkanie w Poczdamie
- Niemiecka neonazistowska partia NPD odcięta od publicznych pieniędzy. Jest decyzja TK
W obliczu ujawnionych informacji pojawiły się także pomysły o zakazaniu działalności AfD lub ograniczeniu finansowania. W grudniu 2023 r. Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) zakwalifikował AfD w Saksonii jako "partię skrajnie prawicową". Z wcześniejszych doświadczeń wynika, że ewentualne zdelegalizowanie AfD nie zmieni sympatii większości jej wyborców, a już samo wszczęcie procedury w tej sprawie może wzmóc mobilizację zwolenników i zwiększyć liczbę członków ugrupowania.
Koalicja przeciw Alternatywie
Niemiecka klasa polityczna chce uniknąć sytuacji, w której AfD wygrywa kolejne wybory i stawia na czele rządu swojego premiera. Według sondażu przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej YouGov na zlecenie niemieckiej agencji prasowej dpa, 53 proc. pytanych uważa taki scenariusz za prawdopodobny, a tylko 32 proc. za mało prawdopodobny.
Aby uniknąć takiej sytuacji, wszystkie partie reprezentowane w trzech parlamentach krajowych wykluczają obecnie koalicję z AfD. "Polityczna koncepcja powstrzymywania AfD przed dojściem do władzy zawiera się w zakazie jakiejkolwiek współpracy z tym ugrupowaniem postulowanym przez inne partie" - wskazał Kamil Frymark z OSW.
W obecnej sytuacji Alternatywa dla Niemiec może zatem postawić swojego człowieka na czele niemieckiego rządu tylko wtedy, gdy uzyska bezwzględną większość miejsc w parlamencie. Następne wybory federalne odbędą się jesienią 2025 roku.
REKLAMA
IAR/PR1/osw.waw.pl
Sabina Treffler
kor-wm
REKLAMA