Zbigniew Kurtycz. Pogoń Lwów, Armia Andersa i "Cicha woda"
Był piosenkarzem, kompozytorem, sportowcem, żołnierzem II Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa. Dziesięć lat temu, 31 stycznia 2015 roku, zmarł Zbigniew Kurtycz.
2025-01-31, 05:45
- Był człowiekiem urokliwym i czarującym, niezwykle muzykalnym, bardzo eleganckim, szalenie koleżeńskim - wspominał Zbigniewa Kurtycza w audycji Polskiego Radia z 2015 roku Zbigniew Korpolewski, artysta estradowy, aktor i reżyser.
Posłuchaj
"Lwowiak z krwi i kości"
Zbigniew Kurtycz przyszedł na świat w 1919 roku we Lwowie. Choć ze względu na powojenne zmiany granic nie wrócił w rodzinne strony, miasto to do końca życia pozostało bliskie jego sercu.
REKLAMA
- On był lwowiakiem i to takim z krwi i kości. Uwielbiał piosenki lwowskie i je śpiewał, był bardzo związany ze wszystkimi lwowiakami - mówił w radiowej audycji z 2015 roku Zbigniew Korpolewski.
Jednym z jego lwowskich przyjaciół był słynny trener Kazimierz Górski. Łączyło ich nie tylko pochodzenie, ale i miłość do piłki nożnej, bowiem Zbigniew Kurtycz w młodości występował w utytułowanej Pogoni Lwów, z którą w 1937 roku sięgnął po wicemistrzostwo Polski juniorów.
Muzyk w Związku Radzieckim
Zamiłowanie do futbolu Zbigniew Kurtycz łączył również z pasją muzyczną, którą zaraził się od swojego ojca - dyrygenta lwowskiego zespołu mandolinistów "Hejnał". Młody Zbigniew opanował grę na fortepianie i gitarze.
Gdy po wybuchu II wojny światowej Lwów został zajęty przez Sowietów, Kurtycz utrzymywał się właśnie z muzyki. Dołączył do zespołu Feliksa Konarskiego, znanego pod pseudonimem Ref-Ren, późniejszego autora tekstu pieśni "Czerwone maki na Monte Cassino".
REKLAMA
Żołnierz Andersa
Następnie nawiązał współpracę z bandem Adolfa "Adiego" Rosnera, z którym koncertował po całym Związku Radzieckim. To umożliwiło mu wstąpienie do tworzącej się na terenie ZSRR Armii Andersa złożonej z polskich więźniów, łagierników i zesłańców, z którą przedostał się na Bliski Wschód.
Jako muzyk zespołu artystycznego III Dywizji Strzelców Karpackich Zbigniew Kurtycz występował na frontowych scenach dla polskich i alianckich żołnierzy. Artysta przeszedł cały szlak bojowy II Korpusu Polskiego, który w momencie zakończenia zmagań wojennych znajdował się na terytorium Włoch.
Powiązany Artykuł
Armia Andersa - zobacz serwis specjalny
W 1946 roku Zbigniew Kurtycz zdecydował się powrócić do ojczyzny.
- Wrócił do kraju, bo był wielkim patriotą, kochał Polskę i nie wyobrażał sobie życia poza nią - wyjaśniał w radiowej audycji Zbigniew Korpolewski.
REKLAMA
"Cicha woda"
Zbigniew Kurtycz początkowo zamieszkał w Krakowie, następnie w Zakopanem. Związał się z orkiestrą jazzową Zbigniewa Wróbla, a po przeprowadzce do Warszawy został solistą zespołu Tysiąc Taktów Muzyki Jazzowej, prowadzonego przez Zygmunta Karasińskiego. W stołecznym Teatrze Satyryków można było go zobaczyć w programie "Objeżdżalnia społeczna". W późniejszych latach współpracował również z Teatrem Syrena i Teatrem Komedia. Uczestniczył w programie Polskiego Radia "Podwieczorek przy mikrofonie".
Na początku lat 50. ponownie znalazł się w Krakowie, gdzie nawiązał współpracę z miejscowym Teatrem Satyryków. To właśnie tam, w 1953 roku, widownia po raz pierwszy usłyszała "Cichą wodę". Piosenka z muzyką Adolfa Rosnera i słowami Ludwika Jerzego Kerna była największym przebojem w dorobku artysty i przez długie lata cieszyła się ogromną popularnością.
- Ach, mój Boże, kto wtedy nie śpiewał "Cichej wody"? Wszyscy, jak Polska długa i szeroka. Nawet my w ludowym zespole Mazowsze zdzieraliśmy po cichu wieczorami jego płyty na adapterach - mówiła w audycji Polskiego Radia z 1996 roku Irena Santor.
Posłuchaj
REKLAMA
"Był awangardą"
Innymi znanymi, choć nie tak jak "Cicha woda", utworami artysty były skomponowane przez niego "Jadę do Ciebie tramwajem" oraz romantyczny przebój "Wołam Cię".
- Piękna piosenka, do której wylewałam swoje panieńskie łzy - wspominała utwór Irena Santor.
Zbigniew Kurtycz był również propagatorem muzyki jazzowej, a jego przebój "W Arizonie" z 1957 roku utrzymany był w stylistyce rock'n'rolla.
- Tuż po wojnie był awangardą w naszym kraju. Przyniósł nam pierwszy powiew z Zachodu - mówił Zbigniew Korpolewski.
REKLAMA
Gość radiowej audycji wspominał, że w okresie powojennym Zbigniew Kurtycz cieszył się dużą popularnością, szczególnie wśród młodzieży.
- Z moich studenckich czasów pamiętam jego przyjazd do Poznania. Właściwie młodzież oblegała samochód, którym przyjechał, oczekiwała, kiedy on podjedzie pod aulę uniwersytecką. Był niezwykle popularny - wspominał opowiadał Zbigniew Korpolewski.
Duet w życiu i na estradzie
W 1965 roku Zbigniew Kurtycz poślubił o 24 lata młodszą początkującą piosenkarkę Barbarę Dunin. Od następnego roku para rozpoczęła wspólne koncertowanie w Polsce i za granicą. Ich największym wspólnym przebojem był utwór "Żeby się ludzie kochali".
Małżeństwo stanowiło zgrany duet zarówno na scenie, jak i w życiu prywatnym.
REKLAMA
- To była świetna para, bardzo się kochali. Ona się nim opiekowała właściwie do ostatnich dni, mimo że sama chorowała. Stanowili naprawdę świetny duet, nie tylko estradowy - mówił Zbigniew Korpolewski.
***
Zbigniew Kurtycz dbał o zdrowie, stronił od papierosów i alkoholu, przestrzegał diety, uprawiał sport. Z zamiłowaniem grał w tenisa, z którego zrezygnował dopiero na kilka lat przed śmiercią.
Został odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis". Zmarł w wieku 95 lat.
REKLAMA
th
REKLAMA