Ile zadań domowych i sprawdzianów? Nie każdy znał to prawo i je przestrzegał
Wrzesień 1975 roku. "Kodeks ucznia" właśnie wszedł do polskich szkół, a wraz z nim pewne ważne dla młodzieży prawa i obowiązki. – Radziłbym, aby nie wprowadzać mechanicznie tego dokumentu – przemawiał przez radio do nauczycieli ówczesny minister oświaty Jerzy Kuberski.
2025-09-05, 07:56
Uroczyste podpisywanie
PRL lubiło centralne obchody rozpoczęcia roku szkolnego. W 1975 roku wydarzenie pod takim hasłem odbyło się w Koczale w województwie słupskim.
– Głównym akcentem uroczystości było podpisanie "Kodeksu ucznia", dokumentu regulującego całość stosunków w szkole między nauczycielem a uczniem – relacjonowało Polskie Radio na początku września w audycji "7 dni w kraju i na świecie". – Podpisy złożyło piętnaścioro uczniów z całej Polski, ze wszystkich typów szkół, naczelnik ZHP Jerzy Wojciechowski i minister oświaty i wychowania Jerzy Kuberski – dodawał z entuzjazmem dziennikarz.
Posłuchaj
"Kodeks ucznia" jest całością z przeciwieństw
Dwa tygodnie później w audycji dla nauczycieli pojawił się sam minister, by opowiedzieć oświatowym "kolegom i koleżankom" o nowym "Kodeksie".
– Nie może on być wprowadzany mechanicznie, bowiem nie tylko ważna jest jego litera, ale nade wszystko duch – głosił Jerzy Kuberski. Prosił przy tym, by szkoły stworzyły "dojrzałe warunki" do tego, aby "Kodeks" mógł być wdrażany (jednym z tych warunków byłaby zdaniem urzędnika "samorządność młodzieży").
Jerzy Kuberski przestrzegał również przed niepoprawnym podejściem do dopiero co podpisanych zasad. – Jest rzeczą bardzo ważną z pedagogicznego punktu widzenia, aby do wdrażania "Kodeksu" nie podchodzić w sposób jednostronnie wybiórczy. To znaczy, że pewne sprawy nam odpowiadają, inne nie – podkreślał. – "Kodeks" jest pewną pedagogiczną koncepcją jako całość. Stąd też zarówno prawa, jak i obowiązki w nim są tak skorelowane, że tylko łącznie przesądzają o ich wartości.
Dlatego, kontynuował minister, należy wystrzegać się pokus skrajności: egzekwować tylko obowiązki ucznia, a przemilczać prawa. Albo na odwrót. – Otóż prosiłbym bardzo, by właśnie ten komplementarny charakter "Kodeksu" był brany pod uwagę – apelował pół wieku temu szef oświaty.

Ile sprawdzianów jednego dnia?
Co zatem kryły te pięknie uzupełniające się zapisy "Kodeksu ucznia" z 1975 roku? Jeśli chodzi o najważniejszą dla ucznia część, precyzującą ich prawa, znajdowały się tu rzeczy i ogólne, i bardzo konkretne. I tak na przykład uczeń mógł "zgłaszać nauczycielom problemy budzące szczególne zainteresowanie z prośbą o wyjaśnienie i pomoc w ich rozwiązaniu". Mógł "dokonywać wyboru zajęć fakultatywnych, kółek zainteresowań". Uczeń miał również prawo do "poszanowania godności własnej i dyskrecji w sprawach osobistych, a także stosunków rodzinnych, korespondencji, przyjaźni, uczuć".
Ciekawe były kwestie dotyczące dydaktycznej codzienności. I tak "Kodeks" zobowiązywał nauczycieli do poinformowania uczniów z co najmniej tygodniowym wyprzedzeniem o terminie "pisemnego sprawdzaniu wiadomości". A sprawdzian taki mógł być tylko jeden w ciągu dnia! Uczeń miał też prawo do odwołania się od niesłusznej, jego zdaniem, oceny z półrocza czy tej wystawionej na koniec roku. W ogóle o ocenach uczeń, zalecał "Kodeks", powinien być informowany na bieżąco.
Czy można zadawać tyle do domu?
Co jeszcze ważnego w zakresie uczniowskich praw wprowadzał nowy dokument? "Do niezmiernie cennych osiągnięć »Kodeksu« – zwracał uwagę Miron Krawczyk w "Ruchu Pedagogicznym" – zaliczyć należy w pierwszym rzędzie postanowienia artykułu siódmego: »Uczeń ma prawo wykorzystywać w pełni na odpoczynek przerwy międzylekcyjne, a na okres świąt kalendarzowych, ferii i jednego popołudnia w tygodniu być zwolnionym od zadań domowych«".
Ten kodeksowy zapis, czytamy w artykule, miał ukrócić jedno ze powszechnych wtedy szkolnych nadużyć. Otóż pewnej grupie nauczycieli ("znanych ze swego poświęcenia, przez oczywistą nadgorliwość"), zdarzało się kończyć lekcje kilka minut po dzwonku na przerwę. Powodem miała być nieodparta, a szlachetna chęć "przekazania uczniom większego zasobu informacji i podniesienia dzięki temu zabiegowi wyniki nauczania". Ta niepotrzebna i szkodliwa praktyka, konkludował autor wspomnianego artykułu, na mocy nowego "Kodeksu" powinna zniknąć.
"Kodeks ucznia" podpisany przez ministra rządu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej nie był, o dziwo, doskonały. "Szkoda wielka, iż ten bardzo pożyteczny artykuł zwalniający uczniów od obowiązku odrabiania zadań domowych podczas ferii, świąt kalendarzowych i jednego popołudnia w tygodniu jest niepełny – nie uregulował mianowicie wymiaru zadań domowych w pozostałe dni tygodnia", zauważał Miron Krawczyk. Pojawiało się tu bowiem pole do kolejnych nadgorliwości czy po prostu nadużyć. Oto niektórzy nauczyciele, wyrażał swoje obawy publicysta, mogą wpaść na pomysł większej ilości zadań domowych w ciągu pozostałych dni tygodnia, by "odrobić" kodeksowy nakaz.
Mimo tej słabości regulacje zadawania uczniom pracy na czas wolny były w ocenie autora "Ruchu Pedagogicznego" rzeczą arcysłuszną. Zwłaszcza że niosły one nadzieję na zmniejszenie pewnej "plagi szkolnej": odpisywania zadań domowych. Właściwe dozowanie obowiązkowych prac własnych ucznia miało tu być kluczem do nie tylko edukacyjnego, ale i wychowawczego sukcesu.

Uczeń kontra szkoła
Niestety, powyższe zapisy "Kodeksu" nie były powszechnie respektowane w polskiej szkole czasu PRL. Tak przynajmniej można sądzić choćby na podstawie publikacji Janusza Milewskiego "O »Kodeksie ucznia« w szkołach ponadpodstawowych" z 1981 roku czy też artykułów (listów od młodzieży) zamieszczanych w tygodniku "Na Przełaj".
"Profesorowie tłumaczą, że nie mają czasu na przestrzeganie »Kodeksu«". "Nie znamy z tygodniowym wyprzedzeniem terminu sprawdzianów pisemnych, których bardzo często jest więcej niż jeden (…)", skarżyli się młodzi ludzie w ankietach, o których pisał Janusz Milewski.
Zasadne wydaje się również pytanie, na ile prawa ucznia ustanowione w "Kodeksie" były w ogóle wśród najbardziej zainteresowanych znane. Owszem, jesienią 1975 roku miały miejsce podniosłe uroczystości podpisywania tego dokumentu (na poziomie szkół: podpisy składała dyrekcja i przedstawiciele samorządu uczniowskiego). "Kodeks" bywał również czytany na apelach, podczas lekcji wychowawczych. Tekst ten wywieszano też na gazetkach ściennych, gdzieś między informacją "Idzie jesień" a życiorysami wieszczów. Ale na ile uczniowie byli świadomi zawartych w "Kodeksie" swoich praw? Na ile szkoła była zainteresowana przypominaniem? W tygodniku "Na Przełaj" – jak referowała Weronika Olejniczak-Szukała w pracy "Obraz polskiej młodzieży lat osiemdziesiątych w świetle prasy młodzieżowej" – zauważano m.in., że według części uczniów to od dobrej woli nauczycieli zależało respektowanie "Kodeksu".
Do tych konfliktogennych sytuacji przyczyniała się, wskazują źródła, również i typowa dla szkolnego dwubiegunowego świata zasada: uczniowie zaczynali lekturę "Kodeksu" od swoich praw, zaś nauczyciele – od tego fragmentu, który referował uczniowskie obowiązki.

Fryzura dobrana indywidualnie
Bo "Kodeks ucznia" z 1975 roku zawierał rzecz jasna i rozdział o obowiązkach ucznia. Wśród nich zwracały uwagę trzy zapisy. Zgodnie z "Kodeksem" uczeń powinien:
- "stwarzać atmosferę wzajemnej życzliwości, pomagać słabszym, przeciwdziałać wszelkim przejawom przemocy, brutalności, a także zarozumialstwa, zapobiegać plotkarstwu, lizusostwu",
- "przestrzegać zasad higieny osobistej, dbać o estetykę ubioru oraz indywidualnie dobranej fryzury",
- "nosić tarczę szkolną oraz odzież i obuwie ustalone odrębnymi przepisami dla określonego charakteru zajęć i typu szkoły".
Jak komentował te ustalenia publicysta "Ruchu Pedagogicznego", "piętnowanie młodzieży za modny ubiór, doszukiwanie się negatywnych cech charakteru i osobowości w o centymetr szerszych czy węższych spodniach, dłuższych lub krótszych włosach, dłuższej lub krótszej spódnicy, kolorowych pończochach czy bluzkach świadczyło ujemnie o tych, którzy takie prymitywne sądy i poglądy wyrażali (…)".
W duchu szkoły Polski Ludowej
Ustanowiony 50 lat temu, a obowiązujący do 1988 roku "Kodeks ucznia" regulował również inne ważne kwestie: uczniowską samorządność, system nagród i kar. I – jak można było przeczytać we wstępie do tego dokumentu – nie pozwalał ani na chwilę zapomnieć o epoce, w której przyszedł na świat.
"Jesteście członkami wielkiej społeczności uczniowskiej", przypominała preambuła. "Od Was – uczniów szkół Polski Ludowej – społeczeństwo oczekuje postawy wyrażającej się umiłowaniem Ojczyzny, rzetelnym i odpowiedzialnym spełnianiem obowiązków, przywiązaniem do postępowych tradycji i kultury narodowej, poszanowaniem symboli naszego państwa: godła, sztandaru, hymnu; postawy cechującej się wiernością ideałom socjalizmu i przyjaźnią dla innych narodów".
Źródło: Polskie Radio/jp
Miron Krawczyk, "Wartości wychowawcze »Kodeksu ucznia«", "Ruch Pedagogiczny", Rok XVIII (L), styczeń-luty 1976; Janusz Milewski, "O »Kodeksie ucznia« w szkołach ponadpodstawowych, w: "Harcerstwo. Miesięcznik Związku Harcerstwa Polskiego", 1981, nr 6, s. 28-31; Weronika Olejniczak-Szukała, "Obraz polskiej młodzieży lat osiemdziesiątych w świetle prasy młodzieżowej", Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Wydział Historyczny Instytut Historii, Poznań 2012.