Światowy Dzień Chorego. Kapelan szpitalny o towarzyszeniu osobom chorym: trzeba się tego uczyć
11 lutego obchodzony jest 32. Światowy Dzień Chorego. Święto jest okazją do uwrażliwienia na sytuację osób chorych. - Bycia z drugim człowiekiem, zwłaszcza chorym, trzeba się po prostu cały czas uczyć - mówi w rozmowie z Przemysławem Goławskim o. Roman Zając, kamilianin, członek Zakonu Kleryków Regularnych Posługujących Chorym, kapelan w Szpitalu św. Elżbiety w Warszawie.
2024-02-11, 06:30
Światowy Dzień Chorego przeżywany jest 11 lutego - w święto Najświętszej Maryi Panny z Lourdes. Każdego roku obchodom towarzyszy papieskie przesłanie. W orędziu na obecny, już 32. dzień chorych, Papież Franciszek zwraca uwagę, że "pierwszą formą opieki, jakiej potrzebujemy w chorobie, jest bliskość pełna współczucia i czułości".
Hasło, jakie towarzyszy obchodom brzmi: "Nie jest dobrze, by człowiek był sam" - Leczyć chorego poprzez leczenie relacji. Papież przypomina, że nasze życie jest powołane do pełnego realizowania się w dynamizmie relacji, przyjaźni i wzajemnej miłości. Samotność i opuszczenie są bolesne, a są coraz częstsze ze względu na postępującą zmianę kultury, w której króluje indywidualizm i nie myśli się o słabych i chorych.
Kluczem godność osoby ludzkiej
Jak zaznacza Franciszek, kultura indywidualizmu "wychwala wydajność za wszelką cenę i kultywuje mit efektywności, stając się obojętną, a nawet bezlitosną, gdy ludzie nie mają już siły, by dotrzymać kroku. Staje się wtedy kulturą odrzucenia, w której ludzie nie są już postrzegani jako podstawowa wartość, którą należy szanować i chronić, szczególnie jeśli są ubodzy lub niepełnosprawni, jeśli »nie są jeszcze potrzebni« - jak dzieci nienarodzone - lub »nie są już potrzebni« - jak osoby starsze". Papież ostrzega, że taka logika przenika również niektóre wybory polityczne, które nie potrafią w centrum umieścić godności osoby ludzkiej i jej potrzeb.
Fundamentem święta, które ustanowił Jan Paweł II, jest uświadamianie i uwrażliwianie na konieczność zapewniania jak najlepszej opieki chorym. Jak pisał w 1992 r. papież Polak, służba chorym i cierpiącym to integralna część posłannictwa Kościoła, a "w pełnym miłości i wspaniałomyślnym przyjęciu każdego życia ludzkiego, a nade wszystko jeśli jest ono słabe i chore, realizuje się dzisiaj podstawowy wymiar jego misji".
REKLAMA
Tytułowa misja ojców kamilianów
W Kościele już od wieków istnieją zgromadzenia i zakony, które w swoich działaniach głównie niosą pomoc chorym. Wśród różnych grup wyróżnia się nawet osobno zakony szpitalne, których historia sięga średniowiecznej Ziemi Świętej. Do dziś najbardziej znany jest Suwerenny Rycerski Zakon Szpitalników Świętego Jana, z Jerozolimy, z Rodos i z Malty, joannici, jednak to popularna nazwa Zakon Kawalerów Maltańskich zapewnia im rozpoznawalność.
Z posługi w szpitalach słyną też bożogrobcy, bonifratrzy czy Kanonicy Ducha Świętego, jednak to inny zakon wpisał działania na rzecz chorych wprost w swoją nazwę. To ojcowie kamilianie - Zakon Kleryków Regularnych Posługujących Chorym. Zakon założył w 1584 r. św. Kamil de Lellis, a zatwierdzony został przez Papieża Grzegorza XIV 21 września 1591 roku. Od tamtej pory zakon realizuje misję pomocy chorym na całym świecie, a znakiem rozpoznawczym kamilianów jest czarny habit z czerwonym krzyżem na piersi.
Posłuchaj
Rola kapelana
- Niejednokrotnie jest tak, że lekarz leczy także swoją osobowością, uśmiechem, swoją empatią i życzliwością. Podobnie jest z kapelanami. Czy to w habicie, czy w koloratce, on też staje się znakiem i dla człowieka wierzącego, który jest bliżej Pana Boga, i tego, który próbuje Go poszukiwać na tym etapie, w którym się znalazł - na etapie cierpienia. Przychodzący kapelan, tworzący relacje na pewno też daje nadzieję, siłę, daje chwilę wytchnienia - mówi członek Zakonu Kleryków Regularnych Posługujących Chorym, kapelan w Szpitalu św. Elżbiety w Warszawie, o. Roman Zając. - W mojej posłudze kapelana wiele razy słyszałem "dobrze, że ojciec przyszedł", "dobrze, że ojciec jest", "dobrze, że jeszcze się spotkamy" - dodaje kamilianin.
Zakonnik podkreśla, że bycia z drugim człowiekiem, zwłaszcza chorym, trzeba się cały czas uczyć. Odnosząc się do aktualnego papieskiego orędzia na Światowy Dzień Chorego, przywołuje też myśl z wcześniejszego dokumentu.
REKLAMA
- Papież Franciszek w swoim dwudziestym trzecim orędziu na ten dzień powiedział coś zbieżnego z tym, o czym dzisiaj czytamy. Czas spędzamy u boku chorego, jest czasem świętym i to niezależnie od tego, jak ten czas spędzamy, jak ten czas wygląda. To trwanie, to bycie jest bardzo istotne i ważne. Czasami nie wiadomo, co powiedzieć, ale trzeba być i trzeba trwać właśnie z tym człowiekiem, który potrzebuje pomocy - mówi o. Zając.
Chorzy są w sercu Kościoła
Papieski dokument skomentował także bp Romuald Kamiński, przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Służby Zdrowia. Mówił, że papież Franciszek zwraca w tym roku uwagę, iż coraz bardziej cierpimy na izolację spowodowaną wojnami, ale także wywołaną przez starość. - Ciągle pokutuje to, że liczą się tylko mocni, sprawni - przyznał bp Kamiński.
Przywołał także biblijną opowieść o Dobrym Samarytaninie, której wyjątkową aktualność opisał Franciszek. - Dzięki takiemu funkcjonowaniu, na wzór tego, co się wydarzyło w tej przypowieści, jest możliwe, że każdego dnia dobro będzie przezwyciężało zło. Chorzy, niesprawni, ci, którzy, cierpią, przeżywają jakieś trudności, są w sercu Kościoła - zapewnił.
- Pan Jezus nam to pokazał, że przez cierpienie zbawił świat. My naśladujemy Pana Jezusa i dlatego nikt nie powinien się dziwić, że w perspektywie naszej pracy i codziennego zajmowania się drugim człowiekiem, ten słaby, chory, niedomagający, zagubiony, powinien być na pierwszym miejscu - przyznał.
REKLAMA
Bliskość, współczucie i czułość
Hierarcha stwierdził także za papieżem, że w dzisiejszych czasach bardzo mocno rozwinął się indywidualizm. To zmiana w społeczeństwie, która dokonywała się długi i stopniowo, nie na przestrzeni jednego roku czy ostatnich lat. - Jesteśmy ponad stan, ponad potrzebę zapatrzeni w siebie. Bardziej obchodzą nas nasze interesy doczesne, niż spojrzenie na całość naszego życia, gdzie trzeba by uwzględnić drugiego człowieka - dodaje bp Kamiński.
- Trzeba jednak mieć oczy i serce otwarte i czuć tę drogę drugiego człowieka, żeby nie dopuścić do czegoś takiego, jak izolacja, opuszczenie. Ojciec Święty nawiązuje do tego, że powinniśmy postępować w stylu Pana Boga", "a to jest: bliskość, współczucie i czułość" - mówił przewodniczący Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Służby Zdrowia.
- Papież: wiem z doświadczenia, jak się czują chorzy walczący o oddech, podłączeni do respiratora
- "Wykreślone z życia, nim się urodziły. To kwestia ludzkiej etyki". Papież o aborcji
Przemysław Goławski
REKLAMA
REKLAMA