Haga: gwałtowne zamieszki z udziałem migrantów. "Sytuacja wymknęła się spod kontroli"
Czterech policjantów rannych, wiele osób aresztowanych - to bilans nocnych zamieszek w Hadze (Holandia), które wybuchły pomiędzy dwiema zwaśnionymi grupami w społeczności migrantów z Erytrei - donoszą holenderskie media. Sytuacja w pewnym momencie "wymknęła się spod kontroli".
2024-02-18, 09:18
- Nasi funkcjonariusze interweniowali w sprawie bardzo poważnego konfliktu, który narodził się bez większego powodu - powiedział lokalnym mediom szefowa haskiej policji Mariëlle van Vulpen. - To jest nie do zaakceptowania - dodał.
Gwałtowne zamieszki z udziałem migrantów
Konflikt wybuchł podczas spotkania zorganizowanego przez prorządową grupę migrantów z Erytrei w centrum biznesowym miasta. W pewnym momencie na miejsce spotkania przybyli przeciwnicy reżimu, co doprowadziło do konfliktu.
"Uczestnicy bijatyki używali wszystkiego, co mieli pod ręką, łącznie z kijami. Obrzucono kamieniami samochody, które następnie także podpalono" - relacjonuje portal nu.nl.
Świadkowie zamieszek, w rozmowie z portalem relacjonowali, że miejsce zamieszek wyglądało jak "pole bitwy", a niektórzy z uczestników spotkania na pobliskiej stacji benzynowej napełniali plastikowe butelki paliwem, by stworzyć "koktajle Mołotowa".
REKLAMA
W wyniku bójki zniszczonych zostało kilka samochodów, betonowych donic oraz wybitych został wiele szyby w oknach. Na chodniku i ulicy wciąż znaleźć można odłamki szkła i kawałki kamieni.
Burmistrz miasta Jan van Zanen nazwał zajście "obrzydliwym i niemożliwym do zaakceptowania". Dodał, że napięcia w społeczności migrantów z Erytrei są mu bardzo dobrze znane, a na czas samego wydarzenie wynajęta została ochrona.
- Już wcześniej otrzymywaliśmy wiele raportów mówiących o młodych przestępcach z "Brygady Nhamedu", szukających zaczepki - zaznaczył burmistrz. Jak dodał, w momencie wybuchu zamieszek dał policji "zielone światło do użycia gazu łzawiącego".
Napięcia na tle narodowościowym
"Brygada Nhamedu" została założona w 2022 roku jako grupa przeciwników autorytarnego reżimu rządzącego w Erytrei. Grupa znana jest ze swoich "wyskoków" także w innych krajach - Szwecji, Kanadzie czy USA.
REKLAMA
Rzeczniczka społeczności Myra Koomen przekazała mediom, że w sobotnim wydarzeniu brało udział od 500 do 600 osób.
Pełniąca obowiązki ministra sprawiedliwości Dilan Yesilgöz przyznała, że wydarzenia w Hadze są "kompletnie nieakceptowalne". - Atakowanie ratowników medycznych oraz funkcjonariuszy, którzy tylko wykonują swoje obowiązki, jest całkowicie niezgodne z prawem. Konsekwencje zostaną wyciągnięte - zaznaczyła.
dutchnews.nl/as/wmkor
REKLAMA