Eksperci: dane z gospodarki na razie rozczarowują, ale jest nadzieja w rosnących inwestycjach i podwyżkach
Słabe dane o wzroście gospodarczym za ostatni kwartał minionego roku rozczarowują, choć trzeba pamiętać, że w pierwszym jego półroczu gospodarka notowała spadki. Widać zatem ożywienie przy stabilnym rynku pracy, a podwyżki wynagrodzeń czy to minimalnych czy w sferze budżetowej, a także waloryzacje rent i emerytów dają nadzieję na liczący się wzrost konsumpcji - mówili goście audycji Rządy Pieniądza: Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego i Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej izby Gospodarczej.
2024-03-01, 13:17
Jednym z podjętym w audycji tematów były dane GUS na temat wzrostu polskiego PKB za IV kwartał 2023 r. Okazuje się że wyniósł on 1 proc. rok do roku, podczas gdy rok wcześniej było to 2,5 proc. Jako główna przyczyna niskiego wzrostu PKB w końcu ubiegłego roku wskazywany jest spadek popytu krajowego i konsumpcji. Co jednak ważne, zanotowaliśmy istotny wzrost inwestycji o 2,8 proc. wobec III kwartału 2023 r. Firmy zaczęły też gromadzić zapasy (tu wzrost wyniósł 5,4 proc.).
Dane pokazują również wzrost związany z obsługą rynku nieruchomości - o 8,2 proc., co jest przypisywane programowi "bezpieczny kredyt". Dane GUS nie zmieniły przewidywania analityków co do wielkości wzrostu PKB w 2024 r., tu konsensus nadal wynosi ok. 2,4 proc.
Inflacja mocno wyhamowała
- Wzrost o 1 proc. jest niski, jeżeli odniesiemy się do oczekiwań, które wskazywały na 2 proc., ale jeśli spojrzymy na niego z perspektywy połowy lutego, to już 1 proc. nie zaskakuje. Generalnie wzrost jest rozczarowujący choć gdy odniesiemy się znów do III kwartału ubiegłego roku gdy wynosił on 0,5 proc. albo do pierwszego półrocza kiedy to w ogóle były spadki, wydaje się on całkiem solidy. Najważniejsze jest jednak to, że na szczęście gospodarka w IV kwartale 2023 r. zaczęła przyspieszać, choć są niespodzianki jeżeli chodzi o strukturę wzrostu. Spodziewaliśmy się niskich wzrostów konsumpcji, ale okazało się, że jest ona wręcz na minusie. A tymczasem w IV kwartale były święta, inflacja mocno wyhamowała, stopa bezrobocia cały czas była niska, wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw rosły, siła nabywcza zaczęła przyspieszać. Było wiele czynników za tezą, że konsumpcja powinna rosną, a ona spadła - analizowała Monika Kurtek.
W jej opinii przyczyną było to, że być może Polacy zaczęli oszczędzać albo przekładali wydatki na czas po podwyżkach płacy minimalnej, czy np. w budżetówce.
REKLAMA
Z tą drugą opinią zgodził się Piotr Soroczyński twierdząc, że czego nie wydaliśmy w grudniu, to wydamy w lutym czy kolejnych miesiącach. Zwrócił natomiast uwagę na rosnący poziom inwestycji.
Waloryzacja rent i emerytur
- Taki jak obecny poziom wzrostu inwestycji w bardzo słabym roku dla gospodarki jest zaskakujący. To efekt dużej intensywności prac w zakresie infrastruktury tak na poziomie państwa jako całości, jak i na poziomie samorządów. Trzeba też pamiętać, że bardzo intensywnie inwestowały firmy. Był to wzrost na poziomie ok. 10-11 proc. patrząc za cały rok. Koniec roku to także efekt mieszkaniowy, choć na koniec roku oddano ich już do użytku wyraźnie mniej - mówił ekonomista.
Wskazywał, że firmy nie tylko kupowały tabor samochody, a jeżeli to w znacznej mierze było to związane z przedmiotem ich działalności biznesowej, ale nabywały głównie maszyny i rządzenia co dowodzi planów rozwojowych.
Monika Kurtek zaznaczyła, że wzrost inwestycji to dużym stopniu działanie samorządów, które wydawały na ostatnią chwilę środki z kończącej się właśnie unijnej perspektywy. Poziomy wzrostów inwestycji na koniec roku przekraczały w nich nawet 50 proc.
REKLAMA
Drugi z podjętych tematów dotyczył pierwszej tegorocznej waloryzacji rent i emerytur - pierwszej, bo rząd zapowiada, że jeżeli inflacja za pierwsze półrocze przekroczy 5 proc., będzie również druga waloryzacja, uzupełniająca.
Marcowa waloryzacja wynosi 12,12 proc. Oznacza to, że najniższa emerytura wyniesie 1.780,96 zł, co oznacza wzrost o 192,52 zł brutto. Przeciętne świadczenie, a takie opiewa na ok. 3000 zł, zostanie podwyższone o 363,60 zł brutto.
]Według wyliczeń Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, całkowity koszt waloryzacji świadczeń emerytalno-rentowych i innych za 2024 r., to ok. 43 mld zł.
Znaczące oszczędności
Odpowiadając na pytanie na ile wzrost wysokości rent i emerytur wpłynie na wzrost konsumpcji, a co za tym idzie i inflacji, ekonomiści zgodnie przyznali, że takie wzrosty zapewne będzie, ale mieli już odrębne zdanie co do ich poziomu.
REKLAMA
W opinii Piotra Soroczyńskiego raczej nie należy liczyć na szczególny wzrost konsumpcji ze strony emerytów, bo oni starają się zawsze jakąś część swoich dochodów oszczędzać.
Podał, że kwoty składane w bankach właśnie przez tę grupę społeczną wynoszą ok. 20-40 tys. zł i ocenił to jako znaczące oszczędności, szczególnie w porównaniu z osobami pracującymi, które w wielu wypadkach mają odłożoną co najwyżej jedną do 3 pensji.
Monika Kurtek natomiast oceniła, że faktycznie większy wpływ na poziom konsumpcji mogą mieć podwyżki w sferze budżetowej i w grupie nauczycieli, bo też będą one wyższe, to jednak emeryci i renciści raczej wszystkie swoje dochody przeznaczają na bieżące potrzeby - jak utrzymanie mieszkania czy zakup leków. Dlatego jeżeli otrzymają podwyżkę świadczeń, to przełoży się to w przeważającej mierze na wzrost konsumpcji w grupie podstawowych towarów i usług.
Posłuchaj
REKLAMA
PR24.pl, Anna Grabowska, DoS
REKLAMA