Eksperci: wakacje kredytowe trzeba ograniczyć bo warunki rynkowe znacznie się zmieniły

Wakacji kredytowych albo nie powinno być już w ogóle, albo powinny zostać ograniczone do grupy osób, które kupiły pierwsze mieszkanie i zostały niejako oszukane przez zapowiedzi władz monetarnych, że nie będzie przez długi czas podwyżek stóp pro0centowych, a gdy to się stało nie były w stanie spłacać kredyty - mówili goście audycji "Rządy Pieniądza": Mariusz Adamiak, dyrektor Biura Strategii Rynkowych PKO BP i Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej (KIG).  

2024-03-05, 10:00

Eksperci: wakacje kredytowe trzeba ograniczyć bo warunki rynkowe znacznie się zmieniły
zdjęcie ilustracyjne. . Foto: Shutterstock/Kamil Zajaczkowski

Eksperci odnieśli się do projektu kolejnych wakacji kredytowych, którzy ma dziś przedmiotem obrad rządu. Wcześniejszy został cofnięty do ponownych analiz w resorcie finansów.

Generalnie chodzi o uzależnienie prawa do skorzystania z wakacji kredytowe od dochodu gospodarstwa domowego. Według wyliczeń, w wariancie przygotowanym poprzednio przez MF, gdyby 100 proc. uprawnionych skorzystało z wakacji, kosztowałoby to banki 3,6 mld zł.

Gdyby skorzystała taka grupa jak za rządów PiS to byłby to koszt rzędu 2,5 mld zł. Z przednich wakacji kredytowych, mogli korzystać wszyscy, niezależnie od dochodów. W rezultacie także ci, którzy bez problemu mogli swój kredyt mieszkaniowy spłacać. Nie robili tego przez kilka miesięcy zbierając środki po to, żeby następnie przekazać je do baku i znaczącą obniżyć swoje zobowiązanie. Ubożsi przeważnie "zaoszczędzone" na spłacie kredytu pieniądze, wydawali zwykle na bieżące potrzeby.

Jak podkreślał Mariusz Adamiak, kredyty hipoteczne zaciągnięte na zakup mieszkania należą do najlepiej spłacających się zobowiązań. Ludzie podchodzą do ich poważanie i starają się zawsze spłacać je na czas, co potwierdzają dane bankowe.

REKLAMA

Dostrzegł jednak u części kredytobiorców tzw. "postawę nadużycia" czyli myślenie, że można zadłużyć się nawet na kwotę trudną do spłacania, bez analizy, że sytuacja życiowa może zmienić, bo zawsze znajdzie się jakaś forma pomocy od państwa. Dlatego też w opinii eksperta, wakacje kredytowe w dotychczasowej wersji na pewno straciły już sens, a ewentualne nowe powinny być bardzo dobrze przemyślane.

Wakacje kredytowe. Duży koszt dla banków

- Dla banków wakacje kredytowe to koszt. Kluczowe jest jednak to, że w gospodarce nic nie jest za darmo, ostatecznie zawsze ktoś za pomoc mówi zapłacić odraz razu lub w przyszłości jeśli zaciągany jest dług. Dlatego mamy prawo oczekiwać, że każdy mechanizm doraźny czy systemowy będzie przemyślany. Wakacje kredytowe nie były wcale złym pomysłem, choć banki zapłaciły za to ogromne pieniądze, ale jako społeczeństwo mamy prawo oczekiwać, że państwu uruchamia mechanizmy osłonowe w sytuacjach szokowych po to, żeby  osoby nim dotknięte mogły lepiej go znieść – mówił Mariusz Adamiak.

Zgodził się, że katastrofy naturalne czy pandemia są takimi nieprzewidzianymi szokami, to jednak wzrost stóp procentowych z poziomu około zera można było przewidzieć. 

- Podobnie można było przewidzieć, że nie do końca świata szwajcarski frank będzie tani. Powiedzmy jednak też otwarcie, że choćby NBP, który poprzez RPP decyduje o wysokości stóp procentowych zarzekał się, że jeszcze przez wiele lat, albo w ogóle nie drgną albo będą rosły bardzo powoli. Potem te stopy trzeba było podnosić – ocenił Mariusz Adamiak.

REKLAMA

Dodał, że teraz, w warunkach spokojniejszych należy pomyśleć komu i w jakich sytuacjach taka pomoc powinna być zaoferowana. Przypomniał też o istnieniu Funduszu Wsparcia Kredytobiorców, dedykowane właśnie takim okolicznościom jak życiowe kłopoty przy spłacie kredytów. 

- Stopy procentowe od lipca 2022 roku, gdy wprowadza no wakacje kredytowe spadły o 1 pkt. proc, a płace istotnie wzrosły, dlatego wzrosły możliwości obsługi kredytów przez gospodarstwa domowe – stwierdził Mariusz Adamiak.

O tym, że "ludzie zostali oszukani przez władze monetarne" mówił również Piotr Soroczyński. W jego opinii Polacy uwierzyli prezesowi NBP, że stopy procentowe nie będą rosły.

Ekonomista podkreślił jednak i to, że dziś za kolejne wakacje kredytowe kto zapłaci. Na początek będą to banki ale potem odbiją to sobie np. na niższym oprocentowaniu depozytów czy gorszej ofercie kredytowe na przyszłość.

REKLAMA

- Wakacje kredytowe to rozwiązanie nadzwyczajne na nadzwyczajny czas, a dzisiejsze stopy procentowe są bardziej zwyczajne, typowe i należy takiego ich poziomu oczekiwać jeszcze przez wiele lat. Jeżeli zatem teraz zrobimy znów taki ruch to należy oczekiwać, że i przez kolejne lata będą takie ruchy jak wakacje kredytowe robione – stwierdził Piotr Soroczyński.

Podkreślił też, że "ostatnia reakcja NBP była skrajnie korzystna dla kredytobiorców, a skrajnie niekorzystna dla depozytariuszy".  Ci ostatni powinni mieć odsetki nawet 20 proc. przy inflacji 18 proc. A było to niespełna 7 proc. odsetek więc ci, którzy oszczędzali po prostu tracili. Tymczasem, ci którzy więzili kredyt nie płacili za jego obsługę tyle, ile powinni bo "podyktowano im stopy wyraźnie niższe".

Emerytury. Dlaczego tak wielu nie myśli o swojej przyszłości?

Goście "Rządów Pieniądza" rozmawiali także o 13-ych emeryturach, które nie będą w tym roku wpłacone w marcu jak było to w latach poprzednich, lecz w kwietniu.

Jak powiedział Piotr Soroczyński może to być podyktowane chęcią sterowana przez rząd popytem tak, aby nie w marcu dodatkowe pieniądze emerytów znalazły się na rynku, ale żeby było to rozłożone na 2 miesiące. To też bowiem inaczej oddziałuje na poziom inflacji.  

REKLAMA

Mariusz Adamiak odniósł się do sytuacji osób w wieku produkcyjnym, które powinny w oczywisty sposób zbierać na zabezpieczenie swojej starości i odprowadzać składki do ZUS i ewentualnie lokować je w inne instrumenty emerytalne. Tymczasem bardzo duża grupa osób ten aspekt pomija uważając, że jakoś to będzie i zawsze znajdą się w budżecie pieniądze, żeby im na starość świadczenie wypłacić albo do niego dopłacić, jeżeli okaże się zbyt niskie. 

- U nas każdy jakby mógł nie płacić do ZUS to by nie płacił. Stosuje tzw. "moral hazard" bo każdy ma zagwarantowaną emeryturę minimalną i jeżeli na swoją nie uzbiera to będzie dotowany przez innych emerytów. Ale są też dodatki jak np. emerytura 14-a, kierowa tylko do tych mniej zamożnych. A nikt nie analizuje dlaczego osoby te mają tak niskie emerytury: czy dlategom, że im się noga podwinęła w życiu, czy dlatego, że robili wszystko żeby składek nie płacić argumentował Mariusz Adamiak.

 

Audycję prowadziła Anna Grabowska, zapraszamy do jej wysłuchania. 


Posłuchaj

Piotr Soroczyński z KIG i Mariusz Adamiak z PKO BP oceniają wakacje kredytowe oraz niechęć do oszczędzania na emeryturę ( "Rządy Pieniądza" Anna Grabowska PR24). 23:01
+
Dodaj do playlisty

 

REKLAMA

Pr24/Anna Grabowska/sw


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej