Kuzyn Niemcowa o planie Putina. "W swoje urodziny chciał zawieźć do Białowieży Łukaszenkę i marionetkę z Ukrainy"

2024-03-19, 23:00

Kuzyn Niemcowa o planie Putina. "W swoje urodziny chciał zawieźć do Białowieży Łukaszenkę i marionetkę z Ukrainy"
Władimir Putin na dużych ekranach podczas koncertu z okazji 10. rocznicy bezprawnej aneksji Krymu. Foto: PAP/EPA/SERGEI ILNITSKY

- W 2018 roku pisałem, że program Władimira Putina na następną kadencję to wojna. Teraz, jeśli nikt go nie powstrzyma, zmierza do globalnej katastrofy - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Igor Eidman, rosyjski socjolog, historyk, dziennikarz, były doradca polityków liberalnych w Rosji, kuzyn Borysa Niemcowa. Jak mówił, plany Władimira Putina w odniesieniu do Białorusi i Ukrainy są bardzo przejrzyste. Potwierdzają je relacje jego tzw. technologów politycznych.

- Tzw. wybory w Rosji były zupełną imitacją - przekazał portalowi PolskieRadio24.pl Igor Eidman, rosyjski socjolog, historyk, dziennikarz, były doradca polityków liberalnych w Rosji, kuzyn zamordowanego przez reżim putinowski Borysa Niemcowa.

Jak zaznaczył Igor Eidman, tym razem Putinowi starannie dobrano wyjątkowo słabych rywali, znacznie mizerniejszych niż kiedykolwiek wcześniej.

Igor Eidman pytany o plany Władimira Putina ws. Białorusi, zaznaczył, że są one bardzo przejrzyste. Z kręgów technologów politycznych Kremla wyciekł plan Władimira Putina dotyczący Ukrainy i Białorusi. Do tej pory nie udało się go zrealizować - ale jest w nim to, co najważniejsze dla Putina.

Szaleństwo Putina się pogłębia

Jak zaznaczył ekspert, Władimir Putin od dawna sprawia wrażenie szalonego, żyjącego we własnym świecie, gdzie jest jakimś wielkim władcą, który musi odrodzić imperium. - Przy czym ta choroba u niego postępuje. Staje się coraz bardziej szalony. Jeśli na przykład w 2014 roku zajął Krym, rozpętał wojnę w Donbasie, to jednak bał się ruszyć na podbój Charkowa i Kijowa, chociaż wtedy jego przewaga nad Ukrainą była znacznie wyższa - zaznaczył.

REKLAMA

Dodał, że w 2018 roku przewidywał, że kadencja Putina przyniesie wojnę. Teraz, jak mówi, Putin zmierza do globalnej katastrofy.

***

W rozmowie także o postawie społeczeństwa rosyjskiego wobec imperialnych planów Władimira Putina. Według Igora Eidmana, choć obecnie cechuje je nic innego jak faszyzm, to jednak przywykło iść za tym, co mówi się w telewizji. Jeśli w telewizji przekażą, że lepiej będzie, kiedy imperium się rozpadnie, społeczeństwo nie będzie miało nic przeciwko temu.

***

REKLAMA

W wywiadzie także o tym, czy Władimir Putina ma wrogów, czy możliwy jest spisek, i o tajemniczych zgonach menedżerów państwowych przedsiębiorstw w Rosji, w ostatnim czasie - Łukoila.

Więcej w rozmowie. Zapraszamy do lektury.

***

PolskieRadio24.pl: Po tzw. wyborach w Rosji podkreśla się, że w tym roku, bardziej jeszcze niż kiedykolwiek wcześniej, mieliśmy do czynienia z imitacją wyborów. Jakie są Pana myśli na ten temat?

Igor Eidman, rosyjski socjolog, historyk, dziennikarz, były doradca polityków liberalnych w Rosji, przebywający na emigracji, kuzyn zamordowanego w Rosji Borysa Niemcowa:

Oczywiście, to była czysta imitacja wyborów. To, co się działo i w tym roku, i przez ostatnie 20 lat pod rządami Władimira Putina, nie ma nic wspólnego z normalnymi, cywilizowanymi, demokratycznymi wyborami. To jest czysta farsa, spektakl teatralny.

REKLAMA

Kontrkandydatów Władimira Putina wybierają jak na castingu, gdy przeprowadza się selekcję aktorów do filmu lub do sztuki. Część odrzucono, np. Borisa Nadieżdina, bo zdecydowali, że był zbyt pokojowy, a z niektórych na odwrót tworzą pseudogwiazdy, jak np. z nikomu nieznanego Władisława Dawankowa.

Tym razem wybrano Putinowi umyślnie wyjątkowo słabych rywali, którzy byli jeszcze mizerniej niż ci, których miał wcześniej.

Na przykład podczas poprzednich wyborów w 2018 roku komuniści wybrali na rywala Putina przedsiębiorcę - był to wówczas Paweł Nikołajewicz Grudinin. Okazał się on dość charyzmatyczny, jego notowania gwałtownie wzrosły i w efekcie trzeba było go "zgasić" wszelkimi środkami informacyjnymi, skompromitować, jak to oni mówią: "umoczyć". A zatem teraz wybrano świadomie takich niegroźnych rywali, żeby nie było niespodzianek, i do tego jest ich mniej niż zwykle, tak żeby Putin dostał więcej głosów, by głosy się nie rozproszyły wśród innych kandydatów.

Do tego doszedł bezprecedensowy przymus wywierany na urzędników państwowych, na przedsiębiorstwa państwowe, wojsko i tak dalej.

REKLAMA

Po raz pierwszy w wyborach prezydenckich wykorzystano narzędzia zdalnego głosowania elektronicznego. Przy czym można było sprawdzać, jak ludzie głosowali - a głosowali oczywiście wyłącznie na Putina. Były także bezpośrednia fałszerstwa i regiony, gdzie wyniki wyborów po prostu zapisywano na kolanie, jak na przykład w Czeczenii.
No cóż, ogólnie rzecz biorąc, wszystko to była po prostu kompletna kompromitacja, absurd, cyrk, farsa i to nie ma nic wspólnego z wyborami.

Czego można oczekiwać od Władimira Putina po tych wyborach?

Boję się, że niczego dobrego oczekiwać nie należy. Obawiam się eskalacji, boję się, że dopóki Władimir Putin żyje i będzie u władzy, świat będzie zbliżał się do katastrofy.

Władimir Putin już od dawna sprawia wrażenie szalonego, oderwanego od rzeczywistości człowieka, który podejmuje szaleńcze decyzje, żyjąc we własnym świecie, w jakimś niezrozumiałym świecie bajek, gdzie on jest jakimś wielkim władcą, samodzierżcą, władcą absolutnym, który musi odrodzić imperium.

Przy czym ta choroba u niego postępuje. Staje się coraz bardziej szalony. Jeśli na przykład w 2014 roku zajął Krym, rozpętał wojnę w Donbasie, to jednak bał się ruszyć na podbój Charkowa i Kijowa, chociaż wtedy jego przewaga nad Ukrainą była znacznie wyższa.

REKLAMA

Wtedy po prostu nie był jeszcze tak szalony. Teraz, w 2022 roku, był już gotowy do podjęcia takich kroków. Staje się zatem jeszcze bardziej niebezpieczny.

Mówiłem już o tym, że kiedyś, przed poprzednimi wyborami prezydenckimi, pisałem, że program Putina na "następną kadencję" - to wojna.

I faktycznie, jak się okazało, w poprzedniej kadencji rozpętał wojnę na dużą skalę przeciwko Ukrainie.

A teraz program Putina to: katastrofa. To znaczy, on przygotowuje globalną katastrofę. Jego działania nieuchronnie doprowadzą do globalnej katastrofy, jeśli świat nie znajdzie sposobu, by go fizycznie zablokować.

REKLAMA

Im dłużej będzie u władzy, tym możliwość katastrofy bardziej wzrośnie, ze strasznej prognozy stanie się realnością.

Jakie jest teraz nastawienie społeczeństwa rosyjskiego do planów Putina? Czy Rosjanie wierzą w jego imperialne plany, idą za nim?

W Rosji mamy obecnie faszyzm rodem z lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Jednak w przeciwieństwie do reżimów takich jak hitlerowskie Niemcy czy faszystowskie Włochy reżim Putina nie cieszy się tak egzaltowanym wsparciem większości ludności. Cieszy się poparciem społeczeństwa, ale to wsparcie jest bierne. Nawet mniejszość nie ma ochoty umierać za Putina ani iść za niego w bój. Większość ludności, nawet teraz, jest apolityczna i bierna.

Jeśli tylko Putin zostanie wyeliminowany z pola politycznego, gdzieś odejdzie, umrze, lub cokolwiek innego mu się przydarzy, a nowe kierownictwo Rosji nie będzie takie jak w latach 90., nie obierze kursu imperialnego, tylko będzie jakoś próbować poprawić stosunki z Zachodem, ludność przyjmie to całkiem spokojnie i normalnie, bez żadnych problemów.

Zatem jeśli jutro władze powiedzą: "Słuchajcie, z tym imperium mamy duże problemy, źle nam się z tego powodu żyje, postarajmy się raczej wesprzeć nasze regiony, niech i one staną się nowymi podmiotami, które powstaną w przestrzeni rosyjskiej" - to ludzie też to spokojnie zaakceptują.

REKLAMA

Jak już powiedziałem, ludność jest bierna, jest przyzwyczajona do słuchania władzy, przywykła do słuchania tego, co władze nadają do nich głównymi kanałami telewizyjnymi. Co by im nie nadawano, ludność to zaakceptuje. Gdy im powiedzą, że jutro pilnie jadą walczyć z Zachodem, powiedzą: "Tak, trzeba natychmiast to zrobić". A jak im przekażą, że na odwrót, trzeba współpracować z Zachodem, oddać wszystkie tak zwane podboje Putina, ludność też spokojnie to odbierze.

Zarówno pierwsze, jak i drugie stwierdzenie wynika z badania socjologicznego, tyle że teraz nie będziemy wgłębiać się w detale.

Czy są w Rosji jacyś politycy, ludzie z kręgów władzy, którzy są oponentami Putina i mogliby dojść do władzy?

Trzeba tutaj uściślić…

No tak, to nie zawsze te same osoby... Przeciwników zapewne jest wielu.

Otoczenie Putina nie może mu w otwarty sposób się przeciwstawić. Robi wszystko, by mu się przypodobać, wysługiwać, pokazać, że jest się całkowicie lojalnym. Ale to nie znaczy, że gdzieś w tym otoczeniu dojrzewa jakiś spisek przeciwko Putinowi, jakaś fronda.

REKLAMA

A w historii Rosji zdarzyło się to wiele razy. Na przykład otoczenie cara Pawła I zabiło go, przeprowadziło zamach stanu. W XX wieku odsunięto od władzy Nikitę Chruszczowa w jego wewnętrznym kręgu, gdzie nikt oczywiście w żaden sposób nie okazywał swojego sprzeciwu. Przed Chruszczowem miał miejsce spisek przeciwko Ławrientijowi Berii - był on aresztowany, rozstrzelany przez jego najbliższych przyjaciół z Biura Politycznego. Jeśli przypomnimy sobie nieudane spiski, to na przykład w 1991 roku wszystkimi uczestnikami puczu Janajewa byli najbliżsi współpracownicy Michaiła Gorbaczowa.

Można założyć, że w otoczeniu Putina tkwi jakaś opozycja, dojrzewa jakiś spisek. Jeśli Putin ma obsesję na punkcie swoich urojonych idei, to jego otoczenie, prawdopodobnie, nie tak do końca. Przez całe życie dowodzili, że ich główną cechą jest zachłanność, a głównym zadaniem - napełnianie kieszeni publicznymi pieniędzmi, zapewnianie przy tym swoim dzieciom bezprecedensowych możliwości kariery i bezprecedensowych możliwości finansowych. Sądzę, że ci ludzie wcale nie są gotowi na zwiększenie konfrontacji z Zachodem i prowadzenie wojny globalnej. Myślę, że nie chcieli wojny przeciwko Ukrainie. Nawet jeśli teraz ktoś na tym zarabia, to ich poziom życia spadł, są objęci sankcjami, odcięci od reszty świata.

Jakie są obecnie plany Władimira Putina w odniesieniu do Białorusi? Czy może Pan odpowiedzieć na to pytanie?

Władimir Putin i Łukaszenka ciągle się spotykają w cztery oczy i wygląda na to, że coś szykują.

Mogę odpowiedzieć na to pytanie, gdyż plany te są dość przejrzyste w schemacie Putina. Władimir Putin chce przejść do historii jako odnowiciel takiej nowej Rosyjskiej Trzeciej Rzeszy. Pierwsza była Rzesza Romanowów, druga Rzesza Sowiecka. A Trzecia Rzesza to Rzesza Putina.

Właściwie to on sam mówił o swoich planach. Wskazywał, że nie interesują go de facto Azja Centralna i Kaukaz, bo tak naprawdę nie chce zmieniać etnicznego i religijnego obrazu Rosji. A Ukraińców i Białorusinów uważa za tożsamych z Rosjanami. I naprawdę chce włączyć Ukrainę i Białoruś do Rosji lub stworzyć z nimi swego rodzaju związek Rosji, Ukrainy i Białorusi, jak to swego czasu proponował Aleksander Sołżenicyn.

REKLAMA

Mało tego - kiedy zaatakował Ukrainę, to jego następnym krokiem miało być - co wiemy, powiedzmy, od technologów politycznych Moskwy - by w swoje 70 urodziny przypadające w 2022 roku w pełni zagarnąć Ukrainę. Na jej czele miał postawić marionetkę, typu Wiktora Janukowycza czy Wiktora Medwedczuka.

A potem, wykorzystując, fakt, że Łukaszenka był już całkowicie od niego zależny, zamierzał zabrać go i tę nową ukraińską marionetkę w rodzaju Janukowycza do Puszczy Białowieskiej. I tam mieliby oni wypowiedzieć porozumienie białowieskie, przywrócić wprowadzenie unii między Rosją a Ukrainą i Białorusią, w rzeczywistości jako jedno państwo i pod jego przywództwem.

Tak naprawdę Władimir Putin taki plan ma nadal, tylko Ukrainy zdobyć nie zdołał, więc został zmuszony do odłożenia aneksji Białorusi. Łukaszenka oczywiście nie chce jeszcze być 'anektowany", ale jeśli Putin zagarnie Ukrainę, to już nie będzie miał wyjścia, bo wtedy Putin po prostu by go fizycznie wyeliminował.

Na razie  Putin nie może go wyeliminować, bo potrzebuje Alaksandra Łukaszenki i po prostu nie ma teraz wystarczająco dużo sił na dwie duże operacje, w czasie gdy trwa wojna z Ukrainą. A potem, jeśli, nie daj Boże, zagarnie Ukrainę, przyłączy także do Rosji Białoruś.

REKLAMA

Zdarza się w ostatnim czasie, że giną przedstawiciele Łukoila i innych firm państwowych w Rosji. Nie wygląda to na zgony naturalne. W ostatnim czasie m.in. był to top menedżer Łukoila. Doliczono się już kilku takich przypadków z tej firmy, kilkudziesięciu z innych firm.

Nie mam na ten temat żadnych informacji. Nie jestem gotów zgadywać, czy są zabijani, ale w praktyce nie można tego wykluczyć.

Wojny między różnymi grupami w otoczeniu Putina prowadzone są nieustannie. Biorą w tych wojnach udział służby specjalne, które walczą także przeciw sobie. Mogą oczywiście używać różnych substancji - także nowiczoka.

Jeśli chodzi o sektory ropy i gazu, to rywalizacja między Rosnieftem Igora Sieczina a Łukoilem trwa od dawna. Igor Sieczin chciał pochłonąć Łukoil. Była to jedyna prywatna kampania tego rodzaju. Łukoil ma jednak tzw. dach, "kryszę",  osobę, która go chroni. Jest to Siergiej Kirijenko, pierwszy zastępca szefa administracji prezydenta Federacji Rosyjskiej. Związany z nim jest Wadim Worobiow, obecny dyrektor generalny Łukoila. Za Kirijenką stoją zaś bracia Kowalczuk, Jurij i Michaił, związani blisko z Władimirem Putinem. Być może te dziwne zgony są związane z wojną między Łukoilem i Rosnieftem.

***

REKLAMA

Igor Eidman, rosyjski socjolog, historyk, dziennikarz, były doradca polityków liberalnych w Rosji, kuzyn zamordowanego przez reżim putinowski Borysa Niemcowa. Jest autorem wydanej także w języku polskim książki "System Putina" (sierpień 2022).

***

Czytaj także:

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

REKLAMA

***

wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej