Jeden czarny, drugi zalany krwią. Spłoszone konie biegały po ulicach Londynu
Grupa koni z ceremonialnego regimentu brytyjskiej armii uciekła w środę rano podczas ćwiczeń i biegała w amoku po ulicach centrum Londynu. W wyniku zdarzenia obrażeń doznały co najmniej cztery osoby, ranny został także jeden z koni. Policja poinformowała, że zwierzęta już złapano.
2024-04-24, 13:53
Konie należące do Household Cavalry, jednostki, której rolą jest m.in. ochrona monarchy, uciekły około godz. 8.25 rano z ćwiczeń odbywających się na Horse Guards Parade, placu defilad znajdującym się nieopodal Pałacu Buckingham. Co najmniej jeden z nich zrzucił z grzbietu jeźdźca.
Spłoszone konie na ulicach Londynu
Jak zauważa portal rmf24.pl, zachowanie zwierząt było zaskakujące, są one bowiem przyzwyczajone do udziału w paradach na ulicach Londynu, pomiędzy samochodami i wiwatującymi szpalerami widzów.
Armia potwierdziła incydent, a w mediach pojawiły się nagrania wideo przedstawiające dwa konie galopujące po ulicach Londynu oraz podążający za nimi samochód. Na nagraniach widać też plamę krwi na sierści jednego z koni - według relacji świadków jedno ze zwierząt staranowało taksówkę. To w wyniku tego zderzenia - jak podaje rmf24.pl - koń miał zrzucić jeźdźca. Temu natychmiast udzielono pomocy medycznej.
Jeden z koni cały we krwi. "Udzielono pomocy"
Po niespełna dwóch godzinach armia i policja poinformowały, że wszystkie konie, które uciekły, zostały już złapane, choć nie sprecyzowano, ile ich było. Na nagraniach widać było dwa, ale jeden ze świadków cytowanych przez BBC mówił o trzech. Konie zostały schwytane na terenie City lub Docklands, około 7 km na wschód od miejsca ucieczki.
REKLAMA
- Wszystkie konie zostały już schwytane i wróciły do bazy. Pewna liczba żołnierzy i koni doznała obrażeń. Otrzymują oni odpowiednią pomoc medyczną - oświadczył rzecznik armii. Pogotowie ratunkowe poinformowało natomiast, że jego pracownicy dokonywali interwencji w związku z obrażeniami na skutek spotkania z końmi w trzech różnych miejscach na terenie Londynu, a czterem osobom udzielono pomocy.
PAP/RMF24.pl/jmo
REKLAMA