Porzucone zwierzęta. "Dlaczego ludzie robią to swoim pupilom?"

W okresie wakacyjnym liczba bezdomnych, w wyniku porzucenia, zwierząt wzrasta o 30 procent. Eksperci w rozmowie z portalem polskieradio24.pl wyjaśniają, jakie jest źródło problemu, a także przez co musi przechodzić porzucone zwierzę. Trauma często trwa latami, a w niektórych przypadkach zostaje z nim do końca życia.

2024-06-09, 14:50

Porzucone zwierzęta. "Dlaczego ludzie robią to swoim pupilom?"
Porzucone zwierzęta. Dlaczego ludzie je krzywdzą?. Foto: PAP/Tomasz Gzell

Dr Agata Kokocińska, etolog i zoopsycholog, założycielka Etologicznego Centrum Szkoleniowo Doradczego, podkreśla w rozmowie z portalem polskieradio24.pl, że zwierzęta czują tak samo jak ludzie.

- Porzucone zwierzę przeżywa traumę. Nie rozumie, co się stało, dlaczego nagle straciło dom; nie wie, co ze sobą zrobić. Dla niego świat się kończy. Miało ciepły dom, kochającą rodzinę - przynajmniej tak się jemu wydawało - i nagle ląduje na ulicy. Wszystkiego się boi. Znikają stałe elementy dotychczasowego życia - opowiada ekspertka.

W jej ocenie można tę sytuację porównać do warunków wojny, gdy ludzie nagle pozostają bez dachu nad głową, nie wiedzą, gdzie się podziać i co mają robić. - Dokładnie to samo dzieje się w głowie biednego, porzuconego stworzenia, które zupełnie nie jest w stanie pojąć tej sytuacji. Przykładowo wyrzucone z auta psy w panice biegną przed siebie, często wpadając pod koła aut, tym samym powodując zagrożenie dla ludzi - dodaje dr Kokocińska.

Dlaczego ludzie to robią?

REKLAMA

Prof. Andrzej Elżanowski, zoolog, bioetyk z Uniwersytetu Warszawskiego, zwraca uwagę, że porzucanie zwierząt jest przejawem ich przedmiotowego traktowania. - Przykładem traktowania zwierząt tak, jakby nie miały żadnego statusu moralnego. Niestety, dla znacznej części społeczeństwa zwierzęta pozostały przedmiotami, wobec których nie ma jakichkolwiek zobowiązań, jak zabawki - mówi uczony portalowi polskieradio24.pl.

Nadmienia, że taka postawa jest "zgodnym, konsekwentnym i logicznym następstwem instytucji tzw. sklepów zoologicznych, gdzie ptaki i ssaki są towarem, który można kupić dziecku pod choinkę czy na urodziny".

Profesor zapytany, czy przyczyną takiego postępowania może być niedojrzałość emocjonalna opiekuna, mówi, że chodzi "nie tyle o niedojrzałość emocjonalną, ile o kwestię rozwoju moralnego, albowiem większość ludzi nie wychodzi poza moralność konwencjonalną, w której zwierzęta się nie liczą".

Czytaj również:

REKLAMA

- To jest pojęcie Lawrence'a Kohlberga, klasyka badań nad rozwojem moralności. Wykazał on, i późniejsze badania prowadzone w wielu różnych krajach to potwierdziły, że większość ludzi nie wychodzi poza moralność konwencjonalną, tzn. nie zastanawia się nad zastaną moralnością i nie dochodzi do refleksji etycznej, która - razem z empatią - jest warunkiem poszanowania zwierząt. Chociaż dużo empatii wystarcza do poszanowania zwierząt nawet bez jasnej refleksji etycznej - zaznacza prof. Elżanowski.

Dodał, że w Polsce i tak "jesteśmy z przodu w porównaniu z niektórymi krajami, jako że nie wolno już u nas sprzedawać psów i kotów w sklepach zoologicznych". - Jest to pewne osiągnięcie, że przynajmniej nimi się nie handluje. Poza hodowlami, niestety - powiedział zoolog i bioetyk.

Bezdomność zwierząt. W wakacje zjawisko się nasila

Porzucanie zwierząt jest zjawiskiem występującym nagminnie. Proceder ten nasila się szczególnie latem. Michał Dąbrowski z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, które właśnie zainaugurowało akcję "Nie porzucaj, też mam uczucia!", mówił w Programie 1 Polskiego Radia, że w okresie wakacyjnym, kiedy ludzie zazwyczaj udają się na urlopy, "bezdomność przez porzucanie zwierząt wzrasta o około. 30 proc.".

REKLAMA

Posłuchaj

Michał Dąbrowski z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami o akcji "Nie porzucaj, też mam uczucia!" (Jedynka/Sygnały dnia) 5:37
+
Dodaj do playlisty

 

- To wciąż jest regułą. W wakacje osobiście zgarniałam wiele bezdomnych zwierząt z dróg, z lasów... - opowiada dr Agata Kokocińska, a w jej głosie słychać gorycz.

Prof. Elżanowski: okrucieństwo należy do repertuaru ludzkich zachowań

Niekiedy zdarzają się przypadki nie tylko porzucania zwierząt, ale zarazem traktowania ich w sposób wręcz sadystyczny. Nagłośnione przykłady z ostatnich miesięcy: okolice Gorzowa i Kłodawy - młody pies przywiązany drutem do drzewa w lesie; Krotoszyn i Tomaszów - suczki przywiązane do drzewa, pozostawione na mrozie bez pożywienia i wody; Wałbrzych - tegoroczne walentynki nie miały nic wspólnego z miłością i szacunkiem dla psa, który został przywiązany do drzewa, na krótkiej smyczy i w kagańcu, w zalesionym, trudno dostępnym terenie - pies został oswobodzony przez strażników miejskich, którzy otrzymali zgłoszenie.

Podobne przykłady można mnożyć. Ale nie każdy pies (bądź inne zwierzę) - przywiązany do drzewa, pozostawiony przez "opiekuna" w rzeczywistości na śmierć - ma tyle szczęścia, by zostać odnalezionym.

REKLAMA

Prof. Andrzej Elżanowski reaguje na moją uwagę, że takie traktowanie zwierząt jest nieludzkie. - To określenie zakłada, że ludzie są dobrzy. Otóż tak nie jest. Są zarówno ludzie dobrzy, jak i źli. Okrucieństwo należy do repertuaru ludzkich zachowań. Sformułowanie "nieludzki" sugeruje, że mamy do czynienia z jakąś anomalią, którą wystarczy uleczyć, aby było wszystko dobrze. Tymczasem okrucieństwo wobec zwierząt często nie jest anomalią. Jeżeli będziemy się sobą zachwycać i pomstować na zwyrodnialców, wychodząc z założenia, że człowiek jest w zasadzie dobry, a okrucieństwo to tylko anomalia i margines, to do takich sytuacji dalej będzie dochodziło - ocenia ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego.

"Dysproporcja kar jest porażająco niesprawiedliwa"

Profesor dodaje, że przedmiotowe traktowanie zwierząt wciąż jest dość powszechne na wsi, co ma związek z demoralizującym wpływem produkcji zwierzęcej. Zwraca też uwagę, że okrucieństwo wobec zwierząt powinno być surowiej karane.

- Powinno być karane tak samo, jak okrucieństwo wobec ludzi. A na pewno obecna dysproporcja kar jest porażająco niesprawiedliwa - podkreśla prof. Andrzej Elżanowski.

REKLAMA

Trauma na lata, a nawet na całe życie

Przepracowanie traumy, z którą zmaga się porzucone zwierzę, niekiedy wymaga wielu lat intensywnej pracy behawioralnej. Zdarza się, jak zaznacza dr Agata Kokocińska, że jeżeli trauma jest bardzo silna, to niezbędne jest wsparcie farmakologiczne.

Etolog wspomina, że również jej pies, suczka ("psy przeżywają takie sytuacje w sposób szczególny; nie ma drugiego gatunku zwierząt, który żyje tak blisko człowieka, który tak mocno się z nim komunikuje") została "odłowiona" (była bezdomna), prawdopodobnie po tym, jak została porzucona przez poprzedniego opiekuna.

- Miała ogromny problem, aby nawiązać ze mną więź. Zdarzały się sytuacje, w których - np. podczas wizyty u weterynarza, ale też zbliżenia się do niej podczas jedzenia lub w momencie, kiedy trzymała zabawkę - wykazywała silną agresję do ludzi. Miała problem, by po raz kolejny zaufać człowiekowi - relacjonuje dr Kokocińska.

Dodaje, że niektóre zwierzęta (zwłaszcza psy, ale nie tylko) wskutek porzucenia, doznanych krzywd, wykazują silne problemy separacyjne. - Kiedy trafią do nowej rodziny, która da im dużo miłości, obawiają się, że znowu zostaną porzucone. Odbudowanie pewności siebie, poczucia bezpieczeństwa wymaga potem dużo czasu i pracy - zaznacza.

REKLAMA

Co czuje porzucone zwierzę?

Przeżywanie traumy przez skrzywdzone zwierzę może się objawiać bardzo różnie. Jest to sprawa indywidualna, zależna od psychiki konkretnego stworzenia, ale też od danej sytuacji. - Od tego, w jakich okolicznościach zostało porzucone - zauważa dr Kokocińska - ale też gdzie zostało porzucone; jeśli przy drodze, może odtąd panicznie bać się samochodów, jeśli zaś w lesie - może bać się leśnych spacerów, albowiem las będzie się kojarzył z tą konkretną sytuacją; gdy była wtedy burza, zwierzę może bać się burzy albo nawet deszczu - opowiada zoopsycholog.

Czytaj także:

Podkreśla jednocześnie, że aby przepracować traumę ze zwierzęciem, pierwsze kroki należy skierować do behawiorysty, który dopasuje terapię do danych potrzeb, wprowadzi specjalistyczne treningi.

- Czasami zalecamy również suplementację uspokajającą lub feromony, które wspomagają proces adaptacyjny do nowej sytuacji. Krokiem ostatecznym, o którym już wspomniałam, a który niekiedy jest konieczny przy bardzo silnej traumie, jest farmakoterapia, w trakcie której podawane są m.in. antydepresanty - zaznacza dr Agata Kokocińska.

REKLAMA

Dr Kokocińska: jest wiele możliwości

Ponadto zauważa, że zdarzają się sytuacje życiowe, np. choroba opiekuna, kiedy "decyzja o zmianie domu dla zwierzęcia może być w danej sytuacji najlepszym wyjściem". - Jeżeli nie jesteśmy w stanie, choćby ze względu na stan zdrowia, poświęcić zwierzęciu odpowiednio dużo czasu i energii, to najlepszym sposobem na wyjście z tej sytuacji może być znalezienie dla niego innego domu - kontynuuje.

Czytaj również:

Pupila natomiast nie należy porzucać. - Jest wiele możliwości, takich jak okienka życia, schroniska, gdzie można zwierzę oddać, i jest to zawsze lepsze rozwiązanie niż porzucenie - wyjaśnia etolog i zoopsycholog.

- Najlepiej zaś poszukać nowego domu wspólnie z fundacjami i behawiorystą, który wspomoże zwierzę w tej trudnej sytuacji, jaką jest zmiana domu. Przepracowanie traumy po porzuceniu często trwa latami, a zdarza się, że zostaje ze zwierzęciem do końca życia - podkreśla dr Agata Kokocińska.

REKLAMA

Łukasz Lubański

wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej