Patologiczne laboratorium. "Putin czerpie stąd techniki represji"

2024-06-27, 21:59

Patologiczne laboratorium. "Putin czerpie stąd techniki represji"
Alaksandr Łukaszenka i Władimir Putin podczas spotkania w Mińsku 23 maja 2024 roku. Foto: PAP/MIKHAIL METZEL / SPUTNIK / KREMLIN POOL

Laboratorium represji. Tak mówi o swoim kraju białoruski opozycjonista Franak Wiaczorka. W jego ocenie Władimir Putin traktuje Białoruś jak poligon doświadczalny, swego rodzaju laboratorium represji. W wywiadzie dla Macieja Jastrzębskiego z Polskiego Radia białoruski działacz opozycyjny mówi, że dyktator Aleksander Łukaszenka wzoruje się na Stalinie i stalinowskich metodach niszczenia oponentów.

Według Franaka Wiaczorki prowadzona przez Białoruś i Rosję wojna hybrydowa przeciwko Zachodowi uderza głównie w Ukrainę. Opozycjonista ostrzega też, że od kilku tygodni Mińsk i Moskwa nasilają działania dezinformacyjne i organizują prowokacje na granicach z państwami NATO, w tym z Polską.

Posłuchaj

Laboratorium represji. Wywiad Macieja Jastrzębskiego z Frankiem Wiaczorką (IAR) 13:20
+
Dodaj do playlisty

Wiaczorka podkreśla, że nikt z Białorusinów, nawet białoruska nomenklatura, nie chce umierać za Łukaszenkę i Putina. Według jego wiedzy, podjęcie przez Alaksandra Łukaszenkę próby wysłania armii przeciwko Ukrainie lub zachodnim sąsiadom doprowadziłaby do buntu w siłach zbrojnych i wyjścia ludzi na ulice.

Franak Wiaczorka Franak Wiaczorka

***

Maciej Jastrzębski: W mijającym tygodniu sąd w Mińsku zaocznie skazał działaczy białoruskiej opozycji na kary od 7 do 12 lat pozbawienia wolności. Kilka dni wcześniej również zaocznie został skazany na 20 lat łagru sekretarz Swietłany Cichanouskiej, działacz białoruskiej opozycji Franciszek Wiaczorka. On sam w rozmowie z Maciejem Jastrzębskim mówi, że nie było to dla niego zaskoczeniem. Reżim w Mińsku oskarżył 35-letniego aktywistę o zdradę stanu, próbę dokonania przewrotu i obrazę Aleksandra Łukaszenki.

Franak Wiaczorka: Dali mi maksymalnie tyle, ile mogli dać. Gdyby zsumować wszystkie oskarżenia, to musiałbym przebywać w kolonii karnej 50 lat. Reżim będzie wykorzystywał ten wyrok, żeby wpisać mnie na listę Interpolu, żeby utrudnić mi podróżowanie, ale to jest przecież wyrok wirtualny. Ja to jakoś przeżyję. Jednak najtrudniej mają ci, którzy przebywają na Białorusi i dostają prawdziwe wyroki. Mam nadzieję, że kiedyś wszyscy sędziowie i prokuratorzy odpowiedzialni za takie wyroki sami zasiądą na ławach oskarżonych i poniosą odpowiedzialność za swoje zbrodnie.

Zastanawiam się, po co wydawane są takie zaoczne wyroki, skoro wiadomo, że reżim Was nie dosięgnie. Chodzi tylko o zastraszenie działaczy opozycji, czy również o samozadowolenie Aleksandra Łukaszenki, żeby mógł się chwalić, że on tak świetnie działa razem ze swoim wymiarem sprawiedliwości?

Chodzi i o zastraszenie, i o dobre samopoczucie Łukaszenki. Łukaszenko pała żądzą zemsty. Chce mścić się na tych, którzy wychodzili na ulice w 2020 roku, i na tych, którzy obecnie protestuję przeciwko niemu. Jak wiem, został wydany wszystkim służbom rozkaz – karać! Karać maksymalnie wszystkich tak zwanych nielojalnych. Dlatego ten agresywny system szuka wszelkich możliwości, żeby wypełniać takie rozkazy. Czy jest w tym jeszcze jakiś inny cel? Zapewne tak, bo oni prześladują wszystkich, którzy uciekli za granicę. Przychodzą do rodzin osób aktywnych poza granicami Białorusi. Konfiskują mieszkania, przejmują rachunki bankowe i zabierają wszystko, co ktoś pozostawił na Białorusi. Na szczęście oni już nic więcej nie mogą zrobić. Mnie na przykład w Wilnie nie dosięgną, więc karzą w taki sposób, jaki mogą.

To jest taki sowiecki system represji. Ściganie wszystkich do siódmego pokolenia, jak mówił Stalin.

Łukaszenko kopiuje Stalina. To, co się dzieje na Białorusi, można znaleźć w książkach opisujących wydarzenia z lat 30. XX wieku. Wtedy Stalin ścigał każdego, kto wydawał mu się nielojalny, i codziennie kogoś aresztowano. Obecnie na Białorusi o 6.00 rano przyjeżdża KGB i milicja, wchodzą do mieszkań Białorusinów i zabierają ludzi na przesłuchania. Wymyślają jakieś zarzuty. Zmuszają do przyznawania się do tego, czego ludzie nigdy nie robili. Cały system represji pozostał taki jak w latach 30. Nawet mamy KGB jak wtedy. A nawet areszty, które wybudowano za Stalina, to teraz są wykorzystywane do przetrzymywania więźniów politycznych. Łukaszenko lubi Stalina, i w białoruskich podręcznikach jego kult żyje, chociaż ostatnio konkuruje z kultem samego Łukaszenki. Proszę zwrócić uwagę, że Łukaszenko będzie niedługo obchodził 30-lecie swoich rządów. Właśnie tyle lat sprawował rządy Stalin. Można powiedzieć sarkastycznie, że Łukaszenko przeżył Stalina i prześcignął go w budowaniu totalitaryzmu.

Pewnie konkuruje też z Putinem, ponieważ Putin stara się naśladować Stalina i pielęgnuje w Rosji jego kult.

Putin jest trochę inny. On buduje swoją narrację w oparciu o Imperium Rosyjskie, opiera się na historii carów, między innymi na Iwanie Groźnym. Idzie tropem wielkiej Rosji i chce odzyskiwać dawne terytoria. Natomiast Łukaszenko odwołuje się do czasów sowieckich. Białoruś w tym kontekście jest dla Rosji poligonem, laboratorium represji. To, co dzieje się na Białorusi, za jakiś czas będzie działo się w Rosji. Widzimy, jak Łukaszenko torturuje i prześladuje ludzi w kraju i tych poza granicami państwa, i wkrótce te same techniki będzie stosował Putin. Oni mają symbiotyczne stosunki. To, czego nie może zrobić lub powiedzieć Putin, robi i mówi Łukaszenko między innymi w sprawie Ukrainy czy stosunków z Zachodem.

Jaka jest obecnie sytuacja więźniów politycznych na Białorusi? Coś wiemy na ten temat, ale jednak reżim utajnił wiele informacji, zablokował dostęp do więźniów, więc trudno monitorować ich sytuację.

Rzeczywiście jest trudno i niewiele wiemy o losie więźniów politycznych, bo nie mają do nich dostępu nawet prawnicy. Zresztą wielu prawników także trafiło do aresztów. O Siarhieju Cichanouskim czy Wiktarze Babaryce nie mam informacji już od ponad roku. To samo w sobie jest torturą i dla więźniów, i dla ich rodzin. Proszę zwrócić uwagę, że to jest instrument stalinowski. Tak jak było 100 lat temu, tak jest do tej pory. Nic nowego ci dyktatorzy nie wymyślają. Szkoda, że ludzie umierają. Umierają naprawdę, a nie w przenośni. Tylko w ciągu ostatnich 2 lat zmarło 6 więźniów politycznych białoruskiego reżimu. Oni kradną nie tylko lata, ale także życie.

Przejdźmy teraz do spraw związanych z polityką międzynarodową. Białoruś prowadzi ćwiczenia wojskowe w pobliżu granic z Ukrainą. To kolejna prowokacja inspirowana przez Rosję, wymierzona w Ukraińców i społeczność międzynarodową?

Zdecydowanie tak. Prowokacja Łukaszenki wobec sąsiadów, której celem jest okazanie lojalności wobec Putina i zdestabilizowanie sytuacji w sąsiednich państwach. Taka prowokacja zmusza Ukrainę do przesunięcia części sił w kierunku północnym, a Polskę, Litwę i Łotwę do wzmocnienia swoich granic, zamiast udzielania pomocy Ukrainie. I to się już dzieje, bo widzimy, że sąsiedzi Białorusi tracą środki na ochronę, a nie na wsparcie wojskowe dla ukraińskiej armii, żeby mogła pokonać Putina. To jest strategia skoordynowana z Moskwą. Nie sądzę, żeby oni chcieli utworzyć nowy front. Putin nie ma sił i środków. Nawet nie ma tej armii, którą miał w 2022 roku, gdy napadał na Ukrainę. Jednak w aspekcie psychologicznym takie prowokacje działają. Podobnie jest z bronią jądrową, którą reżimy w Moskwie i Mińsku wykorzystują w wojnie informacyjnej przeciwko Zachodowi.

Rosja od początku inwazji na Ukrainę próbuje wciągnąć Białoruś do wojny. Zastanawiam się, czy naprawdę Moskwie na tym zależy, a Mińsk się opiera, czy to jest tylko taka gra?

Rosji dobrze jest z tym status quo. Białoruś jest maksymalnie wciągnięta w wojnę Putina, a jednocześnie nie ma ryzyka, że białoruskie społeczeństwo zbuntuje się. Jakakolwiek próba zmobilizowania Białorusinów lub rzucenia na wojnę białoruskiej armii wywoła wybuch w społeczeństwie i nawet w nomenklaturze. Nikt nie chce umierać za Rosję. Nawet nomenklatura z sowieckimi konotacjami nie rozumie, dlaczego miałaby walczyć za Putina i Łukaszenkę. Mamy kontakty z oficerami białoruskiej armii i wiemy, że panują tam silne antywojenne nastroje. Jednak Łukaszenko stara się w inny sposób pomagać Rosji. On produkuje broń i ciężki sprzęt wojskowy dla rosyjskiej armii. Pomaga obchodzić zachodnie sankcje, żeby Rosja mogła budować swoje czołgi. Jednocześnie Białoruś jest dla Putina strefą buforową między Rosją i krajami NATO. Łukaszenko pozwala rozmieszczać na Białorusi rosyjskie oddziały i wystrzeliwać z białoruskiego terytorium rakiety w kierunku Ukrainy. To, co Putinowi aktualnie potrzebne, on już od Łukaszenki dostał. Natomiast nie wierzę, żeby kiedykolwiek Białorusini zdecydowali się na wojnę z Ukrainą, a już na pewno nie z Polską.

To jest taka wojna hybrydowa przeciwko Ukrainie i zachodnim sąsiadom.

Jesteśmy świadkami współczesnej wojny, w której bez jednego wystrzału można podbić czyjeś terytorium. Putin przecież bez użycia rakiet okupuje Białoruś. Białoruś jest chyba pierwszą ofiarą wojen Putina. Niestety na Białorusi, w odróżnieniu od Ukrainy, łukaszenkowski reżim kolaboruje z Putinem i zdradził białoruski naród. Natomiast ukraińskie władze, prezydent Zełenski, wspólnie z narodem przeciwstawia się agresji. Wyzwalając Ukrainę, trzeba też pamiętać o wyzwoleniu Białorusi.

Muszę jeszcze zapytać o polsko-białoruską granicę. Ja chciałbym, żeby ona była otwarta, żeby Białoruś była krajem demokratycznym i bezpiecznym, do którego można podróżować. Niestety na razie dzieje się coraz gorzej, bo dochodzi do incydentów, które pociągają za sobą śmierć, w tym śmierć polskiego żołnierza, a także ściąganych tam nielegalnych imigrantów.

To jest robione specjalnie przez Putina i Łukaszenkę, żeby maksymalnie odizolować Białorusinów od wolnego świata, żeby pojawiła się "żelazna kurtyna". Oni te prowokacje organizują regularnie od 2021 roku. Oczywiście nie musi być tej kurtyny, tego muru, tej granicy. Gdy Białoruś będzie wolna, muszą nasze narody współpracować i swobodnie podróżować. Rozumiem, dlaczego Polska umacnia granicę, ale jednocześnie proszę polski rząd, żeby rozróżniał Białorusinów i reżim. Białorusini, którzy popierają Ukrainę, którzy walczą z Łukaszenką, którzy chcą wolności dla swojego kraju, mogli wyjeżdżać do Polski. Dla nas to nie jest tylko granica. Dla nas to jest kontakt z wolnym światem. Nie musi białoruski naród pozostawać zamknięty w jednej "celi" z Łukaszenką i Putinem.

Wychowałeś się na Białorusi. Wiesz niemal wszystko o tym reżimie. Kiedy skończy się cierpliwość Białorusinów i zrobią porządek w swoim kraju, i czy to jest w ogóle możliwe?

Cierpliwość już się skończyła. Białorusini wyszli na ulice w 2020 roku i powiedzieli jasno – dość! Białoruś ma być wolna i demokratyczna, bez Rosji i bez dyktatury. Tylko zrozumieliśmy, że bez wsparcia wolnego świata nie zdołamy tego osiągnąć. Wtedy, w 2020 roku, zabrakło tego wsparcia. Świat nie był gotowy na wolną Białoruś. Zachodni liderzy mówili nam: jedźcie do Putina, z nim rozmawiajcie o swoich problemach. Do czego to doprowadziło, widzimy, patrząc na Ukrainę. Mam nadzieję, że gdy otworzy się nowe okno możliwości, świat będzie gotowy wesprzeć demokratyczne aspiracje Białorusinów.

Czytaj także:

Rozmawiał Maciej Jastrzębski (IAR)

Polecane

Wróć do strony głównej