Zakrwawiony Trump z gestem walki. Punkt zwrotny kampanii w USA?

Agnieszka Kamińska

Agnieszka Kamińska

2024-07-14, 22:42

Zakrwawiony Trump z gestem walki. Punkt zwrotny kampanii w USA?
Donald Trump został postrzelony w ucho podczas przemówienia w Butler w stanie Pensylwania. Służby zastrzeliły 20-letniego zamachowca. Foto: Evan Vucci/Associated Press/East News

- Nie chodzi tylko o sam zamach, ale też o to, jak zachował się Donald Trump. Bojowa postawa, gesty wyrażające wolę walki do zwycięstwa i rzucenie wyzwania, na tle powiewającej amerykańskiej flagi - to wyrazisty, "mocny" obraz. Sposób, w jaki zachował się zakrwawiony Donald Trump sprowadzany z podium po zamachu, zmienia bieg kampanii - powiedział portalowi polskieradio24.pl dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas. Dodał, że trwa śledztwo w sprawie tego, czy zamachowiec działał sam.

- Zachowanie Donalda Trumpa zwiększy jego popularność i zmobilizuje jego wyborców. A w Stanach Zjednoczonych wybory wygrywa się głównie dzięki dobrej frekwencji własnego elektoratu - przekazał portalowi polskieradio24.pl amerykanista i ekspert ds. międzynarodowych dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas.

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas przekazał, że próba zamachu na byłego prezydenta łącznie z wyrazistą reakcją Trumpa przyspiesza kampanię, zmienia jej dynamikę, może wyzwolić decyzje, do których kierujący wyścigiem wyborczym nie byli dotąd zdolni. Chodzi między innymi o wysunięcie nowego kandydata Partii Demokratycznej na urząd prezydenta.

Będzie to zależało jednak m.in. od tego, jak próba zamordowania byłego prezydenta USA Donalda Trumpa zmieni sondaże przedwyborcze.

REKLAMA

Kostrzewa-Zorbas ocenił, że teraz prawdopodobnie "szanse Trumpa wzrosną" w wyścigu wyborczym.

Donald Trump zachował zimną krew, pokazał wyborcom znak wyrażający wolę walki aż do zwycięstwa. "Bojowe gesty, okrzyki na tle powiewającej amerykańskiej flagi, wszechobecne zdjęcia zakrwawionego Donalda Trumpa z gestem wyrażającym rzucenie wyzwania", to, jak zauważył politolog, "mocny obraz". 

Nie chodzi tu o to, że może przekonać wyborców demokratów do zmiany preferencji, ale o aktywny udział w wyborach jego własnego elektoratu, zastrzegł nasz rozmówca.

Wybory w USA, jak zaznaczył, wygrywa się przede wszystkim poprzez kampanie profrekwencyjne, nie ogólne, ale adresowane do swoich wyborców, chodzi o ich selektywną mobilizację. Dodał, że zachowanie Trumpa pomoże republikanom - zaktywizuje ich wyborców, pojawi się także więcej wolontariuszy w kampanii na ich rzecz. Będzie więcej wpłat na fundusz wyborczy.

REKLAMA

Takayuki Fuchigami/Associated Press/East News Takayuki Fuchigami/Associated Press/East News

Przewrót w Partii Demokratycznej

Ekspert przypuszcza, że próba zamachu może doprowadzić do zmiany kandydata na urząd prezydenta Partii Demokratycznej. W każdym razie wzrasta prawdopodobieństwo takiej decyzji. Trump bowiem nie okazał słabości - a tę wytyka się kandydatowi demokratów.

Pojawiły się wątpliwości co do stanu zdrowia, samopoczucia prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena. Być może, w przypadku zmiany, wysunięty będzie także nowy kandydat na urząd wiceprezydenta. Chodzi o osoby bardziej dynamiczne.

Kto mógłby zastąpić Joe Bidena?

Zdaniem eksperta - najbardziej prawdopodobnym kandydatem jest Gavin Newsom, gubernator Kalifornii. Są jednak i inni pretendenci.

REKLAMA

Sondaże poznamy bardzo szybko - dodał analityk. Jak zaznaczył, zazwyczaj w Stanach Zjednoczonych zmiany nastawienia opinii publicznej są widoczne w ciągu około 48 godzin od ważnych wydarzeń. Okaże się wtedy, jak bardzo nieudana próba zamordowania Donalda Trumpa zmieniła nastroje społeczne.

Zamach nie usunie w niebyt licznych merytorycznych punktów programu, różnic ideologicznych, dotyczących polityki państwa - zauważył jednocześnie ekspert.

Kim był zamachowiec?

Dr Kostrzewa-Zorbas zaznaczył, że znaczenie mają ewentualne ustalenia śledztwa. A jego przedmiotem jest między innymi pytanie, czy zamachowiec działał sam. Dodał, że to możliwe, ale prawdopodobne jest również, że 20-latek został wykorzystany jako narzędzie.

REKLAMA

Jak zauważył, jeśli okaże się, że zamachowiec był powiązany z jakąś organizacją lub obcym krajem, to także może w dużym stopniu zelektryzować kampanię.

Sprawą tą, jak mówił, będzie zajmować się FBI; do kompetencji tej właśnie służby wliczają się kwestie kontrwywiadowcze.

Analityk dodał, że w USA zdarzały się ataki samotnych wilków, które potem często trafiały do końca życia do zamkniętych szpitali psychiatrycznych. I, jak mówił, tak było około wieku temu po próbie zamachu na Theodore’a Roosevelta, wówczas byłego prezydenta, który kandydował ponownie na ten urząd w 1912 roku. Polityk został zraniony pociskiem. - Roosevelt również odpowiedział bojowymi okrzykami i nawet wygłosił przemówienie, zanim dał się zawieźć do szpitala - przekazał Kostrzewa-Zorbas.

REKLAMA

Okazało się, że zamachu na Roosevelta dokonała osoba chora psychicznie. Ekspert dodał, że według dostępnych dziś informacji 20-latek strzelający do Trumpa nie był leczony psychiatrycznie - będzie dokładnie badane, czy został wykorzystany przez większy podmiot, a jeśli zostaną odkryci współsprawcy, to z pewnością dodatkowo wpłynie na kampanię wyborczą. Do tego podmiot ten nie musi być amerykański - dodał.

W USA podnoszą się pytania, czy atak na Trumpa będzie sprzyjał ochłodzeniu głów i stonowaniu nastrojów.

- Kampania z pewnością się nie uspokoi, nastroje się nie wyciszą - przewiduje nasz rozmówca. I uzasadnia - amerykańska kultura polityczna nie zna wyciszenia. Nigdy go nie było, nawet po zamachach, które kończyły się śmiercią prezydenta. Nawet gdy zamachowcy psychicznie zdrowi, a kierowani ideologią i polityką, zastrzelili Abrahama Lincolna czy Johna Kennedy’ego.

Zamach na kandydata na prezydenta

Do zamachu na Donalda Trumpa doszło w sobotę podczas wiecu w miejscowości Butler w stanie Pensylwania. Zginął 50-letni strażak Corey Comperatore, który próbował osłonić przed kulami swoją rodzinę. Służby zastrzeliły zamachowca. To 20-letni Matthew Crooks. W sprawie zamachu FBI prowadzi śledztwo. 

REKLAMA

***

Dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas jest amerykanistą i ekspertem ds. międzynarodowych. Studiował m.in. na Uniwersytecie Georgetown, uzyskał stopień doktora na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa w Waszyngtonie.

***

Rozmawiała Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl/wmkor

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej